Narnia

2.4K 102 33
                                    

~Alex

Kręciłam się z boku na bok w fotelu na którym spałam. Nie było to dla mnie problemem biorąc pod uwagę fakt mój niski wzrost, jak na pięciolatkę. Tia. Mam jakiś metr wysokości.

Nie mogłam zasnąć. Podekscytowanie rosło u mnie z każdą mijaną sekundą. Łucja obiecała, że w nocy weźmie mnie ze sobą do Narnii. A ja chciałam być tam już teraz. Tylko musiałyśmy poczekać aż Zuzia zaśnie, a chwilę to trwało.

Po pewnym czasie usłyszałam miarowy oddech najstarszej siostry. Momentalnie podniosłam głowę by się upewnić czy śpi. Spała. W nikłym świetle świeczki na stoliku nocnym szatynki wymieniłam się z nią spojrzeniami i równocześnie wstałyśmy by się ubrać w szlafroki i kalosze.

Łucja wzięła świeczkę do ręki i po cichu wyszłyśmy z pokoju udając się na piętro do pokoju z szafą.

Obie pełne entuzjazmu stałyśmy pod meblem. Moja siostra sięgnęła do klamki i otworzyła drzwi. Gdy tylko to się stało ze środka zawiał chłodny wiatr gasząc płomyk. To było niesamowite.

Pomału weszłyśmy do szafy nie zamykając drzwi i zaczęłyśmy przepychać się przez futra, gdy nagle...stanęłyśmy na brzegu ośnieżonej polany, na której środku stała latarnia. Paliło się w niej.

-Chodź! Zabiorę cię do Pana Tumnusa. - jedenastolatka miała na twarzy tak zwanego banana. A ja pewnie nie wyglądałam lepiej.

Przez parę minut szłyśmy lasem aż doszłyśmy do góry. W jej skale były drzwi. Najzwyklejsze drzwi.

Podeszłyśmy do nich, a Łusia jeszcze zapukała. Czekałyśmy tylko parę sekund zanim wejście się otworzyło, a zza framugi wychynęła głowa mężczyzny z bródką, sterczącymi w boki szpiczastymi uszami i małymi różkami wystającymi z brązowych, kręconych włosów.

-Dzień dobry, panie Tumnusie! - powiedziała szczęśliwa szatynka.

-O! Łucja Pevensie! Jak miło cię widzieć. Proszę wchodź. - również uśmiechnięty faun otworzył nam szerzej wejście.

Gdy tylko znalazłam się w ciepłym mieszkaniu od razu zaczęłam się rozglądać. Bardzo ładnie mieszkał. Jest tu tak przytulnie.

-O! A któż to? - Pan Tumnus dopiero teraz mnie zauważył. - Jesteś zaprzyjaźnionym karłem, jak mniemam?

-Nie jestem karłem! - oburzające - Tylko dziewczynką!

-To jest moja siostra, Panie Tumnusie - Łucja miała niezły ubaw.

-Och. Serdecznie przepraszam...

-Alexandra Pevensie, ale wystarczy Alex - podałam mu rękę. A on zamiast ją uścisnąć czy lekko potrząsnąć zaczął nią śmiesznie machać. Teraz to ja miałam niezły ubaw zwłaszcza, że musiał się dość mocno pochylić, by w ogóle do mnie sięgnąć.

-Napijecie się może Herbaty? - spytał gdy już usiedliśmy.

-Bardzo byśmy chciały, ale może innym razem. Jesteśmy tylko na chwilę. Chciałam Alex pokazać Narnię i spytać się czy wszystko u Pana w porządku?

-Tak. Biała czarownica nie dowiedziała się, że tu byłaś.

-Całe szczęście.

-Łucja mówiła mi, że umie Pan grać na flecie. Zagra mi Pan coś? Bardzo proszę. - zrobiłam oczy szczeniaka. Zawsze działa.

-No dobrze. Może zagram ci ten sam utwór co wcześniej twojej siostrze, dobrze?

-Oczywiście.

Faun wziął do ręki dziwny flet i zaczął grać. Utwór był piękny. Brzmiał jak kołysanka. Spojrzałam w ogień by zobaczyć czy będzie się ruszał tak jak mówiła Łusia. I się ruszał. Pokazywał tańczące fauny, różne zwierzęta i wiele innych. Na sam koniec w ogniu pojawił się ryczący lew. To było niezwykłe.

The last one ✔ ZakończoneWhere stories live. Discover now