2

96 13 2
                                    

Dzisiaj jest pierwszy dzień wiosny. Nic niezwykłego się nie dzieje, oprócz tego, że w końcu zapowiadają w pogodzie chociaż trochę słońca! Naprawdę mam dość zimowej pogody..

Jak zawsze, w ogóle nie chciało mi się wstać rano do szkoły. Mimo niechęci do czegokolwiek innego niż spania, musiałem w końcu wstać.

Dzisiaj nieco się pospieszyłem, aby nie zastać potężnego ruchu w szatni szkolnej. Wychodząc z domu spotkałem tę dziwną dziewczynę. Za wszelką cenę chciałem zrealizować mój plan o dowiedzeniu się kim jest.

Bez namysłu kopnąłem mocno mały kamień, aby mieć pewność, że nie zatrzyma się na środku drogi, a doleci na chodnik po drugiej stronie ulicy. Będąc dumny z tego, że kamień uderzył prosto w nogę dziewczyny czekałem na jej reakcje. Jednak bez skutku, czy ona jest z kamienia?!!

– Ej, ty! – krzyknąłem, nie dostając żadnego odzewu z drugiej strony – Promienie wiosennego słońca są takie wspaniałe – obróciłem temat, mówiąc cokolwiek, aby dziewczyna zareagowała – A ty co o tym sądzisz? – zapytałem krzycząc, patrząc prosto przed siebie, idąc krok w krok z osobą po mojej prawej stronie.

Dziewczyna jednak nie reagowała. Myśląc o tym co zrobić, aby zwrócić jej uwagę wdepnąłem przez przypadek na małą, szklaną butelkę po alkoholu.

– Co do cholery?! – krzyknąłem prawie na całą ulice. W międzyczasie zobaczyłem, że dziewczyna podniosła rękę w celu podrapania się po czole. Wow, czyli jednak to nie jest robot, który tylko rusza nogami w idealnym tempie co ja.

Przyglądałem się jej, chciałem zobaczyć jej twarz, a nie kaptur, który był założony na jej głowę. Drapiąc się po czole przecież musiała trochę je odsłonić. Nawet wolę, żeby naprawdę była robotem, niż dalej rzucać w nią kamieniami, aby to udowodniła. Ale jak mam cokolwiek zobaczyć z takiej odległości?

Przez incydent z butelką straciłem trochę czasu i nie miałem już szansy na miejsce w szatni. Korzystając z chwili podążyłem w trochę inną stronę niż była moja szkoła. Zamierzałem iść za dziewczyną, żeby dowiedzieć się gdzie chodzi do szkoły. Zeskoczyłem szybko z chodnika i przebiegłem na drugą stronę.

Specjalnie szedłem obok dziewczyny, aby jakoś ją zaczepić.
– Jak się masz? – próbowałem nawiązać z nią kontakt, pochyląc się przy tym, żeby zobaczyć chociaż mały kawałek jej twarzy. Dziewczyna się tylko uśmiechnęła – Jesteś robotem? –kontynuowałem, mając poważny wyraz twarzy.

Nie patrząc przed siebie wlazłem w znak drogowy. Jestem idiotą, ale przyzwyczaiłem się do tego.

– Nic Ci nie jest? – zapytała

– Jezus Maria, ty mówisz –
powiedziałem pocierając lekko czoło.

– Nie jestem ani Jezusem, ani Maryją – odparła – ani robotem! –dodała

– A eskimosem? Przecież po coś musi być Ci potrzebny ten kaptur – wskazałem na jej głowę

Dziewczyna skręciła w którąś uliczkę w ciągu sekundy, nawet nie zauważyłem gdzie, bo patrzyłem się na przejeżdżające samochody. Nienormalna.

Nie pozostało mi nic innego, niż iść do swojej szkoły. Jak pomyślałem, tak uczyniłem. Na szczęście miałem chociaż trochę czasu. Nawet jeśli bym się spóźnił, nie zrobiłoby to na mnie wrażenia, ani na nauczycielu, z którym mam pierwszą lekcję. Naprawdę często zasypiam.

The First | The Boyz Sunwoo Where stories live. Discover now