~ 1 ~

202 34 10
                                    

Był ciepły, letni poranek. Na starym mieście w stolicy Rumunii panował gwar, ludzie z ledwością mijali się ciasnymi uliczkami. Po okolicy kręciło się setki, jeśli nie tysiące osób, ale cóż im się dziwić, słońce delikatnie grzało, a między uliczkami świszczał lekki wiaterek - pogoda idealna na zwiedzanie, spacer czy zakupy. Nieopodal na rogu ulicy palił papierosy jegomość o szkarłatnych tęczówkach, który z wolna omiatał wzrokiem mijające go osoby.

- Hałas, tłum i turyści - wyszeptał  opierając się o latarnie uliczną. Na jego ustach pojawił się złośliwy uśmieszek, gdy patrzył na nieuważnych turystów kręcących się po ścisłym centrum Bukaresztu. Całe rodziny zachodziły do sklepów z pamiątkami, pary odwiedzały restauracje, a nastolatkowie kluby i bary. Tak, stare miasto obfitowało w przyjezdnych o każdej porze dnia i nocy, co wykorzystywali zręczni złodzieje tacy jak on. Vlada bawił widok nieuważnych turystów, cóż, może nie sam widok ale głupota, jaką sobą reprezentowali. Kobiety chowały portfele do torebek których często nawet nie zamykały, mężczyźni za to w roli "niezawodnej skrytki" preferowali tylne kieszenie spodni. To w połączeniu z ogromnym tłumem stale przemieszczających się ludzi dawało jeden znany wszystkim złodziejom efekt - łatwy kąsek.

- Patrzcie uważnie i podziwiajcie jak nieuchwytny kieszonkowiec - Vladimir Popescu, da wam ważną lekcję na przyszłość - to pomyślawszy w jednej chwili wmieszał się w przechodniów i popłynął nurtem tłumu razem z nimi.

Kierował wzrok w dół - na kieszenie i torebki. Co bardziej ogarniętych odrzucał od razu, skupiał się tylko na lekkoduchach. Po chwili rzuciła mu się w oczy mówiąca po niemiecku blondynka, która przemieszczała się z inną kobietą  nieustannie robiąc wszystkiemu zdjęcia. Zupełnie nie zwracała uwagi na otoczenie, kilka razy wpadła nawet na idących po chodniku miejscowych.
Dla Vlada była to niesamowita okazja. Szybko odkrył gdzie trzymała portfel, a reszta pozostawała już formalnością.
Podszedł w jej stronę i wpadł na nią, tak jak kilka osób sprzed chwili. Kobieta nie wydawała się zdziwiona, wydusiła z siebie niewyraźne przepraszam i poszła dalej nadal robiąc zdjęcie za zdjęciem.

Tymczasem Vlad już miał to, na co liczył. Na ustach jawił się lekki uśmiech, gdy stał w jednej z bocznych uliczek i liczył ile pieniędzy zdołał ukraść.

- Sto czterdzieści trzy leje... Może być, aczkolwiek aby jutro zrobić sobie wolne potrzeba mi trochę więcej... - myślał i schował pieniądze do wewnętrznej kieszeni kamizelki. Portfel zostawił na ławce nieopodal miejsca kradzieży, aby ktoś przypadkowy oddał go na policję. Co jak co, ale nie chciał zrobić okradzionej kobiecie krzywdy, chodziło mu tylko o pieniądze, kart płatniczych czy dokumentów nawet nie próbował ruszać.

Szukał dalej. Mimo, że tego dnia udało mu się ukraść dość sporo to nadal mu nie wystarczało. Ceny wzrastały, potrzeby Vlada również, wobec czego ponownie przyczaił się na ofiarę.

- Na dziś to ostatni raz. Potem idziesz do domu - pomyślał gdy omiatał wzrokiem mijające go osoby. Wybór padł na ciemnowłosego chłopaka o zielonych oczach. Mówił znajonym mu językiem zza południowej granicy. Szybko wywnioskował, że musiał być bułgarem.

- Cóż, dasz radę, do granicy dużo nie masz - pomyślał i przyczaił się w jego stronę, gdy ten oglądał magnesy na lodówkę. Vlad od razu zauważył otwartą torbę na ramię, w której spokojnie leżał skórzany portfel, wręcz na widoku, jakby sam się prosił o kradzież. Wobec poczucia braku zagrożenia sięgnął w jego stronę i chwycił zdobycz, i gdy szybkim krokiem oddalał się w przeciwną stronę poczuł na swoim nadgarstku mocny ścisk.

- Nareszcie cię mamy, kieszonkowcu - usłyszał po rumuńsku, jednak z wyraźnym słowiańskim akcentem. Vlad odwrócił się w stronę miejsca z którego dobiegał głos, a jego obawy w sekundę się potwierdziły - był to ten sam chłopak, którego dosłownie sekundy temu okradł, a właściwie próbował okraść, bowiem ten przyłapał go i odebrał mu zdobycz. Rumun nerwowo przegryzł wargę, nie, nie mógł dać się złapać!

Przez kieszeń do sercaМесто, где живут истории. Откройте их для себя