Nikt nie będzie obrażać mojej rodziny

Magsimula sa umpisa
                                    

Gdy kobieta miała odpowiedzieć mamie dyrektor wszedł jej w zdanie. 

Dyrektor Brown: Zgadzam się z Panią Midnight... Lily nie wie czym jest dyscyplina... W tej szkole nie będę tolerować takiego zachowania... Dostałem już nie jedną skargę od niektórych uczniów na pani córkę... Zmiana klasy i zawieszenie na kilka dni będzie idealną karą... 

Lily do mnie podeszła i pociągnęła za włosy po czym zaczęła szeptać. Moja mama oczywiście to zauważyła i dała znak dyrektorowi a on z kolei matce rudzielca. 

Lily: Jak wrócę to gorzko tego pożałujesz ty pieprzona suko... 

Dyrektor Brown: LILY! 

Spojrzała na dyrektora z przerażeniem w oczach. Zobaczyłam kątem oka jak jej matka zakryła usta dłonią ze zdziwienia. Córeczka idealna jednak nie jest taka idealna. Dyrektor wstał ze swojego krzesła i oparł się o blat biurka. 

Dyrektor Brown: Zostajesz zawieszona na dwa miesiące... Gdy wrócisz do końca roku szkolnego zostajesz po lekcjach... Jeśli opuścisz chociażby jedną godzinę kary bez wcześniejszego usprawiedliwienia będziesz musiała odrabiać to we wakacje... Zostajesz przeniesiona do klasy specialnej której oddział jest w drugim budynku... bez odwołania... I mogę ci obiecać, że jeśli jeszcze raz usłyszę na ciebie skargę będę zmuszony natychmiast wydalić cię ze szkoły... 

Lily: Ale... 

Dyrektor Brown: Żadnego "Ale"... A teraz proszę zabrać córki do domów... Nie powinny się pokazywać w takim stanie... 

Ale jej dogadał! O ja nie mogę! Poszłam razem z mamą do mojej szafki z której wzięłam swoje rzeczy. Założyłam na głowę czapkę po czym poszłam za nią ze spuszczoną głową. Mama wsiadła do samochodu jako kierowca a ja zanim wsiadłam na miejsce pasażera zobaczyłam Lily ciągniętą za ucho przez swoją mamę. Zanim weszłam poprawiłam kołnierz mojej koszuli i zakryłam nim swój policzek oraz wargę. Mimo wszystko nie chciałam, żeby mama się temu przyglądała. Przez całą drogę jechałyśmy w ciszy. Żadna z nas nie chciała się pierwsza odezwać. Mama czasami kątem oka na mnie spoglądała ale ja pusto patrzyłam przez okno i przytulałam się do mojej deskorolki. Po kilku minutach byłyśmy pod naszym blokiem. Odpięłam pas po czym wzięłam wszystkie moje rzeczy i wyszłam z auta. Poszłam za mamą w kierunku drzwi po czym weszłyśmy na nasze piętro. Mama weszła pierwsza do mieszkania a ja zaraz za nią. Zauważyłam tatę jak siedział z założonymi rękami na kanapie. Przełknęłam ślinę po czym chciałam iść do swojego pokoju ale mnie zatrzymali. 

Mekkior: Della... 

Lorren: Della... 

Powiedzieli jednocześnie a ja się wzdrygnęłam po czym zatrzymałam. Kątem oka zauważyłam Izariego który stał za tatą z założonymi za plecami rękoma i spuszczoną głową. Nie patrzył na mnie. Mama podeszła do taty i usiadła obok niego po czym przetarła twarz dłonią. Odłożyłam torbę i deskę na ziemię obok ściany po czym usiadłam na fotelu bawiąc się kołnierzykiem mojej koszuli jednocześnie zakrywając nim twarz. 

Lorren: Della... Co to miało być? 

Della: Przecież widziałaś nagranie... 

Nie chciałam spojrzeć jej w twarz, chociaż i tak ona cały czas wywiercała we mnie dziurę swoimi szarymi oczami. 

Lorren: Della... Spójrz na mnie... 

Della: ... 

Powoli na nią spojrzałam. Widziałam w jej oczach zawód. Zawiodłam ją. 

Lorren: Dlaczego ją uderzyłaś? 

Della: Ja... 

Zachwiał mi się głos. Chciało mi się płakać i czułam jak rośnie we mnie złość. 

Lorren: Della... Odpowiedz... 

Ale ja nie wiem co mam odpowiedzieć. 

Lorren: Della! 

Podniosła głos a ja pękłam. Wstałam i zaczęłam krzyczeć. 

Della: BO MNIE ZACZĘŁA OBRAŻAĆ! WYTYKAŁA MI JAKA TO JESTEM SŁABA, ŻE NIE UMIEM SIĘ SAMA BRONIĆ I, ŻE TATA UCIEKŁ JAK SIĘ URODZIŁAM... JESZCZE TROCHĘ A STRACIŁA BYM PRZEZ NIĄ PANOWANIE I POKAZAŁA BYM JEJ SWOJĄ DEMONICZNĄ STRONĘ ALE SIĘ POWSTRZYMAŁAM... 

Mama się zdziwiła. Zawsze byłam spokojna ale teraz straciłam nad sobą panowanie. 

Della: WYTRZYMAŁAM JAK PODŁOŻYŁA MI NOGĘ NA KORYTARZU I WSZYSCY ZOBACZYLI MOJE ROGI, WYTRZYMAŁAM JEJ PIEPRZONE PRZEZWISKA KTÓRYMI MNIE OBRZUCAŁA OD KIEDY BYŁYŚMY W PRZEDSZKOLU... STARAŁAM SIĘ JĄ IGNOROWAĆ ALE MOJA  CIERPLIWOŚĆ TEŻ MA SWOJĄ GRANICĘ... JAK ZNOWU COŚ TAKIEGO POWIE TO ZNOWU JEJ ROZWALE NOS I ŁUK BRWIOWY BO NAPRAWDĘ MAM DOSYĆ PATRZENIA NA JEJ ZOŁZOWATY, ZAROZUMIAŁY RYJ! 

Powiedziałam ze spuszczoną głową i zaciskając z całej siły pięści. Odwróciłam się na pięcie po czym chciałam odejść do swojego pokoju ale tata mnie zatrzymał. 

Mekkior: Della... 

Della: Co? 

Powiedziałam płaczliwym, lekko zachrypnietym już głosem po czym spojrzałam na nich ze łzami w oczach. Tata wstał z kanapy po czym do mnie podszedł. Pogłaskał mnie po głowie po czym przytulił. Ja oczywiście się rozpłakałam i owinęłam tatę rękami. 

Mekkior: Lorren... Ty też święta nie byłaś gdy chodziłaś do szkoły więc zejdź z naszej córki... 

Mama się wzdrygnęła na jakieś wspomnienie po czym westchnęła. 

Lorren: Fakt... Della... 

Spojrzałam na nią zapłakanym okiem. Wstała z kanapy i podeszła do nas. Zdjęła mi czapkę po czym założyła mi włosy za ucho a następnie zmusiła żebym na nią spojrzała. Znowu zakryłam twarz kołnierzykiem ale go odsunęła. Otworzyła szerzej oczy widząc moją twarz po czym pogłaskała mnie delikatnie po policzku widząc moje skrzywienie z bólu. 

Lorren: Przepraszam córeczko... 

Della: Nic się nie stało... Ja przepraszam, że krzyknęłam... 

Lorren: Temperament masz jak swoja ciotka... 

Mekkior: W sumie jak teraz o tym wspomniałaś to faktycznie ma identyczny charakter jak Kathari... 

Odwróciłam się do niego a on pogłaskał mnie po policzku. Oczywiście tym bolącym bo jakże by inaczej. Pociągnęłam przez to nosem na co mama mnie przytuliła. 

Della: Mamo... Starczy już... 

Lorren: Zrobię herbaty... A ty mi wszystko opowiesz o tej Lily... 

Kiwnęłam głową i próbowałam się uśmiechnąć ale to bolało i nie mogłam. Podeszłam do kanapy na której usiadłam. 

Królestwo ciemnościTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon