- Wytrzyma. Musi nie mogę przegrać tych pięciu galeonów.- James szaleńczo trzymał kciuki za swojego syna.- No ej widzieliście to?! To było nie fair!

- Rogasiu czyżbyś urodził się wczoraj dziewczyny nigdy nie grały fair.- Lupin ze stoickim spokojem odłożył kubek na stół i wygodnie rozsiadł się na krześle.

- Kurwa!

---

- Kurwa!

Audrey przestała torturować Pottera i spojrzała zaciekawiona jak większość sali w kierunku stołu nauczycieli. Wzrok wszystkich skupił się na Jamesie Potterze,który wykrzyknął owe słowo. Po chwili że zwycięskim uśmiechem przyjął dwa złote galony od Syriusza Blacka i Remusa Lupina.
Dopiła ostatni łyk kawy i spojrzała na plan lekcji.

8.00-8.45 Quidditch sami gryfoni
9.10-9.55 Obrona przed czarną magią ze ślizgonami
10.05-10.50 transmutacja z krukonami
11.00-11.45 okienko
11.45-12.40.- obiad

0.25-1.50 astronomia

Przeniosła wzrok na Jamesa Pottera. Nie zwracał uwagi na innych ludzi, którzy rzucali mu zirytowane spojrzenia i beztrosko droczył się z Syriuszem Blackiem i Remusem Lupinem.

Szła w stronę boiska od Quidditcha a zaraz koło niej pojawiła się Clarissa. Miała na sobie mundurek a włosy związane w kucyka. Zamiast szkieł kontaktowych jak zawsze na jej nosie gościły okulary.

- Co tam Drey?- spytała równając z nią krok.

- Poza tym,że mam zamiar rozgnieść tych małych chłopczyków jak robaki to wszystko w  najlepszym porządku.- uśmiechnęła się delikatnie.

- Rozgnieść?- brwi drugiej dziewczyny powędrowały do góry.- Startujesz na pałkarza?

- Clary zwariowałaś? Oczywiście,że nie jestem za szybką na pałkarza. Będę ścigającą.

- Dzięki czemu? Raczej nie temu.- wskazała na jej widoczny biust.- No bo chyba Potter na to nie poleci. No przynajmniej ten starszy.- wbiła jej łokcia w żebra.

- Clary nie miej mnie za jakąś pustą pannę. Nie jestem na tyle głupia, żeby rozwalać komuś rodzinę. Poza tym serio?- przeniosła na nią pełny litości wzrok.- James Potter jest przystojny, ale przynajmniej dwadzieścia lat starszy.

- Dokładniej szesnaście drogie dziewczęta.- rozległ się za nimi męski głos a Clarissa aż podskoczyła.

- O dzień dobry profesorze Potter.- Audrey uśmiechnęła się w przeciwieństwie do jej koleżanki, która piekliła się ze wstydu.

- Więc jak pan ocenia moje szanse na dostanie się do drużyny?

- Nie mam pojęcia Audrey muszę zobaczyć jak latasz.

- A więc pan zobaczy.- i ciągnąc za ramię pannę Moore odeszły szybkim krokiem.

----

- Uczniowie nabór poprowadzi Harry a ja będę się pilnie temu przyglądał więc cóż mogę powiedzieć powodzenia!- James Potter wraz z innymi uczniami,którzy nie startowali do drużyny odszedł w stronę trybunów. Na boisku zostało paręnastu chłopaków i jedna dziewczyna.

- Oczy mam wyżej Potter.- powiedziała Audrey przerywając ciszę panującą na boisku. Dean Thomas cicho zagwizdał a ona sama posłała mu długie spojrzenie.

- Doskonale wiem o tym Mckinnon. Dobra chętni na ścigającego wystąp.

Wystąpiło pięć osób.

- Cztery kółka wokół boiska na mój gwizdek. Uwaga teraz!

Audrey wystartowała jako ostatnia czuła prześmiewcze spojrzenia innych na sobie. Po woli przyśpieszyła szybkie ominięcie jednej osoby. Druga leci trzy metry dalej. Leci tak,aby zająć całą przestrzeń obok siebie. Wybiła się w dół i zgrabnie wyprzedziła dwie osoby przed nią. Jedna osoba przed nią bardzo szybka. Ostatnie okrążenie. Przyśpieszyła i chłopak na chwilę przez prędkość zachwiał się na miotle co wykorzystała. Wyminęła go i jako pierwsza zleciała na ziemię. Podeszła do kapitana.

- I co Potter nadal miękka?

- Że miękka nie jesteś to wiem.- wyszczerzył się.- Lubisz dominować.

- Cieszę się,że się rozumiemy.

I zostawiła cały tłum za sobą i odeszła w stronę szatni.

Did you remember?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz