treize

120 10 10
                                    

Dwa następne tygodnie minęły szybko. Léa zdążyła już przywyknąć do czarnoskórego mężczyzny. Mniej myślała o tym, co zaszło. Więcej spędzała tu i teraz. Zaczęła bardziej doceniać James'a i to, co dla niej robił. Z kolei Buru nadal sprzedawał narkotyki i służył jako ochotniczy strażak. Wciąż prosił Patricię o pomoc przy dziewczynie, a ona dalej narzekała na brak kobiety w jego życiu. Jednak obecny harmonogram dni miał ulec zmianie.

Dzień zaczął się dla James'a od telefonu przyjaciółki. Oznajmiła, że przez tydzień jej nie będzie, gdyż wyjeżdża. Potem pożegnała się i rozłączyła. Mężczyzna musiał wreszcie sam się zająć Léą. Zaczął od uprzedzenia kolegi, który był jego szefem w sprawach z narkotykami, że rezygnuje na czas nieokreślony. Rozłączył się zanim tamten zdążył go ochrzanić. Dopiero potem się ubrał. Przeliczył pieniądze, które odkładał od czasu powrotu do nielegalnego handlu. Ucieszył się. Schował odpowiednią sumę do portfela. Upewnił się, że dziewczyna nadal śpi, zostawił kotu jedzenie i wyszedł.

Time skip

Gdy Léa otworzyła oczy, od razu zauważyła zmianę. Nie leżała już na kanapie, a siedziała na wózku inwalidzkim. Była przypięta pasem.

- Masz naprawdę kamienny sen - usłyszała zza pleców.

- Dziękuję. Nie musiałeś kupować mi wózka.

- Nie ma za co. Słuchaj - ukląkł naprzeciw niej i popatrzył w jej oczy. - Przez pewnien czas nie będzie Patricii. Od dzisiaj. Zajmę się tobą, ale potrzebuję troszkę czasu. Daj mi pół godziny i sama oswój się z tą myślą. Po porannej toalecie, pójdziemy na spacer. Coś czuję, że potrzebujesz nieco świeżego powietrza - uśmiechnął się i wstał.

Poszedł napić się szklanki wody. Będąc w kuchni, westchnął. Nigdy nie spodziewał się, że będzie musiał pomóc umyć się niepełnosprawnej obcej dziewczynie, którą de facto zdążył już polubić. Musiał przezwyciężyć w sobie swoje wątpliwości. Ochlapał twarz zimną wodą. Wprawdzie był przygotowany na to, że Patricia nie zawsze będzie na jego zawołanie. Że będzie kiedyś musiał zająć się nastolatką sam, ale nie spodziewał się, iż stanie się to tak nagle i szybko.

Z kolei Léa nie przejmowała się tym zbytnio. Jej myśli zaczęły krążyć koło wózka i możliwości z nim związanych. Niesamowity był dla niej fakt, że Buru jej go kupił, mimo to zaczęła się smucić, gdyż nigdy nie będzie jej dane zwrócić mu pieniędzy za niego. Kolejny raz pożałowała dnia, w którym stała się sparaliżowana, mimo to poczuła radość. James zaczynał być dla niej kimś więcej niż tylko obcym.

Okazało się, że jest to mój najkrótszy rozdział, jak do tej pory, aczkolwiek oznacza to tylko, że następny będzie dłuższy! (Wcale nie piszę tej notki, by było więcej słów hehe)
Dziękuję za gwiazdki ❤

OpiekunWhere stories live. Discover now