Rozdział 1 Codzienność

656 95 104
                                    

POV Sasuke

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


POV Sasuke

Byłem wściekły. Nie mieściło mi się w głowie postępowanie mojego ojca.

Wiedziałem jednak, że jako głowa klanu ma prawo do wszystkiego i z drugiej strony lepiej, ze nie zmuszał do małżeństwa mnie albo Itachiego.  Nasz kuzyn Madara nie miał tego szczęścia.

Jego małżeństwo z Karin z klanu Uzumaki było totalną katastrofą. Ta dziewczyna była  niezrównoważona psychicznie i do tego paskudna, ale dala naszej rodzinie układy we wschodniej części miasta.

Idąc do klubu nocnego w którym pracowałem jako ochroniarz liczyłem, że spotkam kuzyna. Często tam przesiadywał a to z powodu pewnej blondynki, która kelnerowała tam od pół roku. Od razu pomiędzy nimi zaiskrzyło i związali się na dobre. Madara nie mógł niestety przedstawić ukochanej rodzinie, ale na szczęście Sora była wolnym i szalonym duchem i doskonale rozumiała że ich miłość musi odczekać nim Madara będzie mógł pozwolić sobie na rozwód.

Po drugiej godziny pracy, wywaleniu trzech awanturujących się gości, którzy chcieli obmacać tancerki pole dance i jednego dilera, który chciał rozkręcić tu swój biznes usłyszałem znajomy głos.

- Wiem, że nie masz łatwej roboty, ale nie musisz stać tutaj z taką posępną miną – Madara szturchnął mnie przyjacielsko w ramię stając obok mnie.

- Ja natomiast patrząc na twój szyderczy wyraz twarzy wnioskuję, że już słyszałeś świetne nowiny  - odparłem ciesząc się że go widzę.

Był mi bliski jak Itachi, ale w odróżnieniu od brata z nim mogłem porozmawiać dosłownie o wszystkim i to bez krępacji. 

- Może nowa mamuśka będzie dla ciebie bardziej wyrozumiała niż ojciec – przeszedł od razu do rzeczy i machnął ręką do swojej ukochanej, którą wypatrzył od razu w tłumie. Nie minęło 30 sekund, a już trzymał tę drobną istotę w ramionach.

- Nie mogłam się doczekać kiedy przyjdziesz  - powiedziała nim namiętnie ją pocałował.

- Obowiązki rodzinne trochę mi się
przedłużyły – odparł na co lekko zmarszczyła brwi.

-Znowu Karin...? – zapytała zmartwiona i lekko zdegustowana

- Dziś o niej nie rozmawiamy. Sasuke ma większe problemy więc możesz przynieść mu coś na rozluźnienie – odparł

- próbowałam już mu wcisnąć drinka, ale bezskutecznie – odparła patrząc w moją stronę z uśmiechem. Lubiłem ją. Była żywa, pogodna i lubiła stawiać na swoim.
Pasowała idealnie do Madary

- ej, panienko! Zakręć tyłeczkiem i przynieś mi piwo! – jakiś burak przy stoliku zawołał do niej

- Zaraz się nim zajmę – odparłem już chcąc podejść do gościa, ale mnie zatrzymała

- Poradzę sobie. Wiesz dobrze, że gdyby mieli wolny etat sama robiłabym tu za ochroniarza – puściła mi oko i poszła w kierunku stolika

- Matko, jak ona cudnie kręci biodrami – Madara z zachwytem patrzył na jej odchodzącą posturę.

- Karin znów zrobiła ci piekło w domu? – zagadnąłem wybudzając go z letargu

- Tym razem ojciec... każe mi się rozmnożyć. Przez trzy godziny jeździłem po mieście by sie uspokoić.  Nie chciałem swoim nastrojem martwić Sory.

- Gówniane życie w cudownym i znamienitym klanie... dobry tytuł na książkę- zauważyłem- i co zamierzasz?

- Jak to co... nie tknę jej... wystarczy, że musiałem się do tego zmuszać na początku małżeństwa. Ale dosyć o mnie. Kiedy przyjeżdża narzeczona twojego ojca?

- jutro. A ja mam ją niańczyć przez cały okres wizytacji bo ojciec wyjeżdża...

- No to zdążysz się z nią zaprzyjaźnić
- nie brakuje mi przyjaciół...i nie mam ochoty nawet na nią patrzeć.

- Czemu ? Może będziesz miał miłe widoki. Podobno kobiety w klanie Makuda mają duże zderzaki– zaśmiał się pod nosem, po czym dodał już poważniej - Czemu Cię tak to boli? Mikoto nie żyje już od wielu lat. To chyba dobrze, że twój ojciec ułoży sobie na nowo życie.  Może skupi się na żonce i odczepi od Ciebie?

- Wątpię.  Znając życie będzie podobna do ojca i będzie chciała wepchnąć swoje dzieci do dziedzictwa naszego klanu.

- cóż... możliwe, ale jak coś to pamiętaj, że bez względu na wszystko klan będzie popierał zawsze swoją krew czyli Ciebie i Itachiego bez względu na opinię twojego ojca. No chyba, że mój wuj postara się o kolejnego syna

- Więc liczmy na to, że jego wybranka jest już po menopauzie – odparłem

- To nie wiesz, która to dokładnie?

- Nie... nie interesuje mnie to.

-A powinno... moglibyśmy przed jej przyjazdem dowiedzieć się czegoś o niej
- sam fakt, że wychodzi za mojego ojca świadczy o tym, że jest pazerna na kasę i pozycję. Nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby żyć z tą górą lodową.

- Twoja matka żyła i z tego co opowiadała moja, była z nim szczęśliwa.

- I źle skończyła... – zacisnąłem pięści.

Do tej pory pamiętam, ze gdy leżała w gorączce ojciec nawet jej nie odwiedzał w pokoju i do tego nam tez tego zabronił.  Nawet gdy lekarze oświadczyli że tej nocy umrze, miał kamienny wyraz twarzy. Wszedł do jej sypialni na dziesięć minut po czym pozwolił jej skonać w samotności. To dlatego nienawidziłem ojca tak bardzo...

- Jestem gotowa! – Sora wyrosła jak z pod ziemi radośnie obwieszczając, że ma fajrant.

- Więc zabieram Cię księżniczko ze sobą – Madara momentalnie się rozchmurzył po czym zwrócił do mnie – nie łam się, może nie będzie tak źle.  A jeśli będzie, zawsze możesz na mnie liczyć i poparcie mojej gałęzi klanu

- I moje! – Sora zaświergotała całując mnie w policzek – mam namiary na miejsce gdzie można pochować ciało i policja na pewno go nie znajdzie

Popatrzyłem z lekkim rozbawieniem jak odchodzą. Musiałem przyznać, że obserwowanie jak do siebie pasują wywoływało u mnie pozytywny nastrój i wlewało w serca otuchę, ze i ja kiedyś znajdę swoją idealna drugą polówkę, podobnie jak mój kuzyn.

Gwiazdeczki! Mamy kolejny rozdzialik! Moze trochę krótki, ale następne są znacznie dłuższe xD
Okładkę  którą dodalam w rozdziale wykonała AGA56765TA
Kocham!
Wasza/Twoja
Juri/Deki
- Dziękuję ♡♡♡

Patowa sytuacja [ Sasuke x OC ] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz