5. Więc to randka?

161 11 4
                                    

Teoretycznie z dnia na dzień powinnam rozumieć więcej. To tylko teoretycznie, bo praktycznie nie rozumiałam nic. Z dnia na dzień wszystko stawało się trudniejsze, mniej zrozumiałe i pod większym znakiem zapytania. Ale jak mogłam rozumieć coś czego nie chciałam? Od ostatniej wiadomości blondyna minęły dwa tygodnie. Od dwóch tygodni nie dostałam ani jednej więcej wiadomości od niego. W ciągu tych dwóch tygodni widziałam go dwa razy, a to dwa razy za dużo. I mimo tego, że to były ułamki sekundy w których nasze spojrzenia się spotykały, to jednak moje serce biło szybciej. Szybciej niż kiedykolwiek. To spojrzenie, jego spojrzenie. Cholera. Wystarczyło, że spojrzał a w mojej głowie toczyła się wojna myśli, jednak nie usłyszałam ani raz już jego głosu a od ponad tygodnia nie widziałam go ani razu. Nie dawał znaku życia. W sumie czego ja oczekiwałam, że po paru spotkaniach będzie się odzywał i pokazywał że żyje codziennie? Od niego nie mogłam oczekiwać niczego a jednak to robiłam. Cholerny on. Pieprzony dupek z kolosalnym ego i przekonaniem, że należy mu się wszystko. Przelotne spojrzenia kosztowały mnie wiele, bo nie chciałam nagle do niego podejść i się odzywać pierwsza. Jestem zbyt dumna i uparta zupełnie jak on. A może po prostu on nie chciał ze mną rozmawiać? Może to nie duma go nie puszczała a po prostu ten brak sympatii?
Leżąc tak na łóżku i rozmyślając o Noenie, ze słuchawkami w uszach poczułam jak telefon leżący w mojej dłoni zawibrował. W ciągu dosłownie sekundy spojrzałam na wyświetlacz a uśmiech pojawił się na mojej twarzy po przeczytaniu wiadomości.

od: Eubanks
Będę po ciebie o 23.

Stwierdziłam, że nie będę nic odpisywać tylko wstanę i coś zjem. Nie wiem dlaczego szłam z tym głupim uśmiechem na twarzy ale cieszyłam się. Nie wiem dlaczego. Wystarczyła jedna wiadomość żebym od środka wręcz skakała z radości. To jak on na mnie wpływał. Wystarczyła jedna wiadomość, jedno spojrzenie a ja mogłam być jego. Nie chciałam tego. Cholernie tego nie chciałam. Wiedziałam, że to było złe. On był zły, to co robił było złe, to, że ja tego chciałam było złe. A chciałam tego bardzo. Chciałam jego dotyku, spojrzeń i uśmiechu. Chciałam z nim rozmawiać, śmiać się i kłócić. Chciałam i potrzebowałam. Poczucia adrenaliny i miłości, takiego potężnego uderzenia w harmonie mojego życia, nagłego uderzenia. To mógł zapewnić mi on a mnie do tego ciągnęło mimo, że wiedziałam iż nie powinno. Jedząc zastanawiałam się, co tym razem wymyślił. Z jednej strony bałam się a z drugiej byłam ciekawa.

Było już późne popołudnie a ja leżałam w wannie ciągle zastanawiając się nad sensem ludzkiej egzystencji i tym podobne. Około 21 zaczęłam się ogarniać nie będąc pewna w co się ubrać, jak się pomalować ani na co się przygotować. Zdecydowałam się więc na luźne spodnie typu mom i obcisłą, czarną bluzkę na długi rękaw. Włosy szybko wysuszyłam i wyprostowałam. Na twarz nałożyłam lekki makijaż uzupełniając go matową czerwoną pomadą.

***
Leżąc na łóżku, od 20 minut ze słuchawkami przygryzałam wargi od środka ze stresu. Czułam, że siąpi mi się krew z ran, które sama sobie robiłam. Zawsze jak się na czymś skupiałam, lub stresowałam, przygryzałam wargi do krwi lub wbijałam paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni. Nienawidziłam stresu, nigdy sobie z nim nie radziłam, a stresowałam się niestety wszystkim. W tym momencie nawet nie wiem czy coś zostało z moich ust, a do tego zaczynał mnie boleć brzuch. Niby nic, spotkanie, zwyczajne i przyjacielskie. Ale jednak... Ten chłopak mnie przyciągał od początku, a ja nie umiałam z tym walczyć. Zawsze walczyłam z uczuciami. A teraz? Teraz poddałam się na samym początku i nie chciałam nic z tym robić. Stres zjadał mnie z góry do dołu i rozmyślałam, czy może by tak nie zostać w domu? Bo czemu w ogóle on chce się ze mną spotkać? Co jeżeli chce mnie wystawić? A potem upokorzyć? Albo porwać i zgwałcić? Nie wiem, kurwa. Nie rozumiałam nic, a gdy chciałam zadać sobie kolejne pytanie i teorie, mój telefon zawibrował. Zobaczyłam na wyświetlaczu, że chłopak próbuje się do mnie dodzwonić. Najpierw odrzuciłam telefon na drugą stronę łóżka i schowałam głowę pomiędzy ręce i szarpnęłam się za włosy rozważając odrzucenie połączenia i pozostania w domu. Westchnęłam głośno jednak i już prawie spokojna złapałam za urządzenie. Odchrząknęłam jeszcze raz mocno i nacisnęłam na zieloną słuchawkę.

I'm addictedWhere stories live. Discover now