1. Nie powinnaś

416 30 7
                                    

Pamiętam, że pewnego dnia, siedząc na kolanach babci, powiedziała mi, że na każdego przyjdzie pora, że każdy kiedyś umrze lub odejdzie bez słowa. Wiadomo, że będąc niezbyt mądrą czterolatką, jej nie uwierzyłam. Wręcz byłam przekonana, że życie to piękna kraina w której każdy jest szczęśliwy i żyje wiecznie. Nikt nie odchodzi, nikt nie umiera. Nie ma końca, jest tylko początek. W momencie w którym usłyszałam pisk opon pomyślałam, że właśnie to mój koniec. Gwałtownie odwróciłam się za autem które właśnie z ogromną prędkością mnie wyminęło. Wiązanka przekleństw cisnęła mi się na usta, ale jedyne co zrobiłam było szybkie zejście na bok toru. Byłam tak zdenerwowana na kierowcę, że jedyne czego chciałam to mu, a może jej wygarnąć. Gdy tak stałam na poboczu, który zazwyczaj robi za trybuny, podszedł do mnie jakiś facet. Usiadł na ławeczce i spojrzał na mnie litościwie. 

-Noen znowu kogoś prawie zabił?- mruknął pod nosem i lekko się do mnie uśmiechnął. Przyjrzałam się mu z góry do dołu i oceniłam jego wiek na plus minus 45 lat. Był dość masywny a na jego szyji była ogromna blizna. Ciekawe jak ją nabył. Ubrany był na czarno a przez materiał spodni można było dostrzec paczkę papierosów, którą zaraz wyciągnął a jednego z nich włożył do ust i odpalił. Popatrzył na mnie tylko pytająco i wyciągnął rękę ze szlugiem w moją stronę.

- Nie, nie palę - odpowiedziałam mu uprzejmie. Noen... Patrzyłam jak Noen robi kolejne kółko pięknym czarnym samochodem z prędkością światła.

- Co cię tu sprowadza? Takie samotne o tej porze przebywanie w takim miejscu jest niebezpiecznie . - zapytał i spojrzał na mnie opierając się o barierkę .

- Szczerze? To uciekam od przeszłości i mojego teraz. A tutaj? Mogę robić to co chce i nikt mi nie narzuca jaka mam być.  - Po tych słowach uśmiechnęłam się do mężczyzny a z kieszeni kurtki wyciągnęłam paczkę skrętów. W sumie potrzebowałam chwili otwartości. Wystarczył mi w zupełności ten starszy człowiek. Gdyby zapytał czy coś się dzieje, była bym gotowa opowiedzieć mu wszystko i więcej. Nigdy nie miałam wielu przyjaciół. Zawsze byłam tą zamkniętą w sobie którą nie śmieszą dwuznaczne żarty chłopców, nie mówi wszystkiego o sobie i nie pokazuje tego jaka jest. Nigdy nie byłam kimś. Zawsze byłam nikim a moje grono przyjaciół wynosiło 1. Jedna jedyna osoba na którą mogłam po części liczyć. Nigdy nikomu nie pozwoliłam się odkryć w 100 %. Dlatego też nie byłam jakąś super lubianą osobowością, a nawet byłam tą z którą nie chce nikt przystawać bo jest okropną suką. Nie twierdzę że nie mam znajomych. Chodzi tutaj bardziej o to, że ciężko mnie odkryć więc nikt nie ufa mi i z wzajemnością.

- Wiem, tak jak wie to też wielu innych ludzi. Kogo więc próbowałaś oszukać? Mnie czy siebie. Z papierosami po części? Gdyby coś się nie działo, nie uciekała byś do nich, nie uciekała byś przede wszystkim właśnie tu. Nie powinnaś. Nie powinnaś uciekać tutaj. - mruknął pod nosem zostawiając mnie samą ze swoimi rozmyślaniami i odszedł w stronę lasu.

Patrzyłam jak Noen robi kolejne kółko tak, jakby tylko to się da niego liczyło. Tak, jakby miał jakiś ważny wyścig który miałby uratować życie kogoś, kto kocha a świat się miałby kończyć. Każde okrążenie było w niebezpiecznej prędkości ale chłopak chyba nawet tego nie poczuł bo samochód nabierał co raz to większego rozpędu. Po chwili gwałtownie się zatrzymał i wysiadł z samochodu. Zatrzaskanie drzwi było słychać dość mocno, co znaczyło że nie oszczędzał tego samochodu.

Zdjął kask a jego włosy rozwiał wiatr. Przepiękne włosy koloru blond. Jego rysy twarzy były idealne. W ogóle on z tej odległości w której się ode mnie znajdował, wydawał się być w każdym calu perfekcyjny. Jego pełne usta idealnie współgrały z nosem idealnego kształtu.

W pewnym momencie spojrzał na mnie, głęboko w oczy, przez co mogłam dostrzec że miał jasne oczy. I nie powiem, było to nawet przyjemne, ale nie na tyle jak w tych wszystkich romantycznych książkach i filmach. Świat wcale się nie zatrzymał, serce wcale nie zaczęło bić jak oszalałe. Wtedy był dla mnie zwyczajnym człowiekiem, dopiero później zrozumiałam co to znaczy zatrzymać czas spojrzeniem. W tym momencie, 12 września 2013 roku nie poczułam nic, poza zachwytem jego wyglądem. 12 września. Niby zwyczajna data, jednak dla mnie... Ach! dla mnie ta data wiąże się ze skończeniem ale i z rozpoczęciem mojego prawdziwego ja. Wiąże się ona z poznaniem jego i samej mnie. Największym ale najpiękniejszym grzechem. Bóg grzechów głównych nie wybacza a moim grzechem głównym był on. Właśnie on stojący z kaskiem w ręce. Tak mały, lecz wielki w swojej wspaniałości którą miałam poznawać z dnia na dzień.

Oparł się o samochód jakieś parę metrów ode mnie. Patrzyliśmy się tak na siebie dopóki na tor nie weszła dziewczyna. Miała mysie włosy i ciemną karnację. Miała idealne kształty. Ogromne oczy i delikatne rysy twarzy. Pełne usta podkreślała czerwona szminka a sama dziewczyna była piękna.

Ona również była idealna. Jedyne co ją wyróżniało to wzrost. Była okropnie niska. Miała może maksymalnie 160 cm. Podeszła do blondyna i w ciągu sekundy pochłaniała jego usta. Nie powiem, cholernie do siebie pasowali. Zaczęli się pożerać a ten widok z lekka mnie obrzydził więc włożyłam słuchawki do uszu a głośna metallica zaczęła rozbrzmiewać w mojej głowie.
Powolnym krokiem szłam w stronę domu. Myślałam o tym, dlaczego niektórzy ludzie są dla nas tak ważni że rozstania bolą, lecz gdy jest się mną i nie ma się zbyt wielkiego przywiązania do ludzi, kolejny związek traktuje się jak coś co było, się skończyło to trudno, żyjemy dalej. Nie rozumiem dlaczego większość dziewczyn gdy ktoś kogo praktycznie nie znają powie coś złośliwego, płaczą. Lub gdy chłopak ich nie chce. Niektóre z nich potrafią się tylko nad sobą użalać. Ja jedyne przy kim potrafiłam płakać, była moja mama. Była jedną osobą która widziała moje łzy odkąd przysięgłam sobie że więcej nie uronię ani jednej. Widziała łzy, lecz nie łzy smutku bo zerwał ze mną chłopak. Były to łzy poczucia winy bo zrobiłam coś, co mogło zaboleć ją, a na to nie zasługiwała.

Gdy byłam już prawie pod domem po trzygodzinnym spacerze w środku nocy, mój telefon, w tylnej kieszeni, raz zawibrował. Wzięłam go do ręki aby sprawdzić smsa którego jak mi się wydawało, właśnie dostałam. Na wyświetlaczu pojawił mi się nieznany numer. 

Nieładnie tak wchodzić mi pod auto Katherino.

Czytając to zrobiłam wielkie oczy. Jeżeli to był on, to skąd wiedział jak się nazywam i znał mój numer telefonu.. Postanowiłam odpowiedzieć mu na wiadomość, żeby co nieco wytłumaczyć. Nie mogłam wiedzieć skąd ma mój numer, nie mogłam wiedzieć o nim nic, tak samo jak on nie mógł wiedzieć nic o mnie. Dwie nie wiadome które nie powinny się nigdy spotkać aby nie rozpętać piekła, lecz one jeszcze o tym nie wiedzą.

Noen, tak? 

skąd wiesz jak się nazywam i masz mój numer? 

Na odpowiedź nie musiałam czekać długo. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Chociaż z drugiej strony, moja podświadomość była przekonana że to ten gruby facet z blizną.

To samo pytanie mógłbym zadać tobie, a odpowiedź jest taka sama kochanie. 

Zaśmiałam się pod nosem, sama nawet nie wiem dlaczego. Może dlatego, że dzisiejszy dzień przypominał mi jakieś tanie romansidło, jedno z tych gorszych których nigdy nie znosiłam a moja rodzina oglądała je w święta każdego roku. To było tak cholernie irytujące.

Ten tłusty facet, tak? 

Nie wiem dlaczego napisałam, że tłusty ale może chciałam wyjść na odważniejszą niż w rzeczywistości byłam. Niestety nie otrzymałam już odpowiedzi na moje pytanie. Weszłam do domu i mocno trzasnęłam drzwiami. Weszłam do pokoju po czym rzuciłam się na łóżko. Westchnęłam głośno i włączyłam telefon a na nim instagrama. Chwilę później odpłynęłam w objęcia snu.

Cześć i czołem kochani!
Wiem, że rozdziały miały być dłuższe ale ten, oraz bardzo możliwe 2 następne będą trochę krótszym wstępem do całej historii! Wiem, że to wszystko może na razie wydawać się bezsensowne ale bądźcie cierpliwi!
Cała akcja dopiero się rozkręci, a wy się nie zniechęcajcie!

Kolejna sprawa, wiem, że jest multum opisów które mogą wydawać się zbędne, ale takie nie są, więc zostawcie sobie w serduszku opinie w stylu " mam gdzieś że beczalas tylko przy swojej matce" bo to wszystko jest cholernie istotne! Żadne słowo nie jest zbędne ani napisane bez żadnego sensu.

Poza tym, nie mam pojęcia kiedy pojawią się następne rozdziały, bo muszę je dopracować a mam małe problemy ze szkołą! Wybaczcie mi wszystkie opóźnienia lub przeoczone błędy! Mam nadzieję że będziecie wyrozumiali!

Kocham, pozdrawiam cieplutko i życzę miłego dzionka / nocki!

ZKF

I'm addictedWhere stories live. Discover now