4. Nie takiej śmierci chciałam.

212 17 5
                                    

Słońce wpadające do mojego pokoju i uderzające w moją twarz obudziło mnie na tyle, żeby zdąrzyć już mnie rozzłościć. Zakryłam dłonią twarz i odwróciłam się na drugi bok głośno wzdychając i sięgając w tym czasie po telefon. Leżał on na czarnej półeczce obok łóżka która po tym co przeżyła powinna już przestać istnieć jednak trzymała się ciągle w powiedzmy że nawet dobrym stanie. Na wyświetlaczu na którym pojawiła się duża rysa której jeszcze nie widziałam, zobaczyłam godzinę 10:48 i smsa od Val. Napisała w nim, że wraca do domu z jakąś laską i żebym napisała co ze mną bo nigdzie mnie nie mogła znaleźć. W tym momencie zaczęłam próbować myśleć co się wczoraj działo, jak wróciłam do domu lub cokolwiek.
- Kurwa - powiedziałam do siebie, gdy zrozumiałam, że nie pamiętam nic. Praktycznie nic. Żadnych istotnych rzeczy do cholery. Film urwał mi się po tym, jak wyszłam na zewnątrz. Nie wiedziałam jak wróciłam, a jakoś przecież musiałam wrócić. Próbowałam sobie wszystko przypomnieć, ale te próby były daremne. W tym momencie jedyne co wiedziałam to to, że mam okropnego kaca i że nie chce żeby zaraz z mojej łazienki wyszedł jakiś randomowy typ którego nie znam. Powoli stoczyłam się z łóżka. Dosłownie stoczyłam, a następnie podreptałam w samej bieliźnie do łazienki, żeby sprawdzic czy faktycznie nikogo tam nie ma. Na moje szczęście pomieszczenie było puste, ale i tak się przeraziłam. Przeraziłam się własnego odbicia w lustrze. Wyglądałam jakby ktoś mnie ostro zerżnął, jakbym się schlała i spała w jakimś rowie czy w innym brudnym miejscu. Wyglądałam jak chodzące siedem nieszczęść które modliło się o to żeby pierwsza opcja stanu mojego wyglądu była wykluczona. Podeszłam więc do umywalki, odkręciłam zimną wodę i nabrałam jej trochę na ręce, po czym całość wyłądowała z chluskiem na mojej twarzy. Pieprzony kac. Postanowiłam się ogarnąć więc zdjęłam z siebie ubrania i z gęsią skórką na całym ciele weszłam pod prysznic. Żeby trochę się obudzić odkręciłam zimną wodę. Zaczęłam sobie nucić jakąś melodie pod nosem.
Do mojej głowy wpadła jakaś migawka wydarzeń z wczoraj. Niestety była to ta najmniej istotna w tym momencie. Zamknęłam oczy a strumień zimnej wody spływał mi po twarzy zmywając wczorajszy dzień i próbując odświerzyć pamięć.

- Skąd wiesz kim jestem i ciągle jesteś tam gdzie ja? Masz mój numer i wiesz o mnie tak wiele? - zapytałam a chłopak wręcz wpadł w śmiech.

- To, że jestem tam gdzie ty, to czysty zbieg okoliczności, wiem tyle, jak się nazywasz od "tego tłustego" który zna twojego ojca. Nie wiem o tobie nic, nie schlebiaj sobie, jesteś jak każda dziewczyna więc łatwo się domyślić co w tym momencie czujesz ... co czujesz gdy zrobię chociażby tak - powiedział i przybliżył się do mnie. Zaczął palcem gładzić moje ramie a jego twarz znalazła się bardzo blisko mojej. Dreszcz przeszedł mi po całym ciele a ja wręcz zostałam sparaliżowana samym jego dotykiem.

- Więc co czuje? - udało mi się powiedzieć przez gulę w gardle a po chwili poczułam palce chłopaka odgarniające moje włosy za ramię i muskające moją szyje i obojczyk. Poczułam także jego ciepły oddech zbliżający się do mojego ucha.

- Czujesz to co ja - powiedział i złożył pocałunek za moim uchem. Poczułam, że nogi mi miękną, a chłopak nie skończył. Powoli całował moją szyję od ucha do samego obojczyka. Gdy doszedł z powrotem do załamania mojej szyi, zatrzymał się i na sekundę podniósł głowę. Ta sekunda wystarczyła, abym oprzytomniała i zrozumiała co robię. Zasłoniłam włosami szyje a w miejsce które chłopak przed chwilą całował, odwracając się w jego stronę twarzą, położyłam rękę.

Muzyka z klubu ciągle krążyła mi po głowie. Tak samo jak jego słowa. Dlaczego on jest? Jest wszędzie. I ja, niby nie znam tego człowieka, a jednak mam cholerną ochotę go poznać i być tam gdzie on za każdym razem gdy wychodzę. Był cholernie trudny i widziałam to po paru rozmowach z nim. Jednak te parę rozmów z nim wystarczyło, żebym chciała ich więcej.  Tego właśnie chciałam. Jego. Niestety nie byłam tego jeszcze wtedy świadoma i pchałam się w to jeszcze bardziej uzależniając. Z dnia na dzień, z rozmowy na rozmowę, z wiadomości na wiadomość chciałam tego więcej. Więcej wszystkiego. Więcej a jednak tak na prawdę wmawiałam sobie, że tego nie chcę. Że nie mogę z nim rozmawiać z samej wiedzy kim on jest. O jakiej wersji jego ludzie mówią. O wersji człowieka dla której samo piekło będzie
niebem. Samo piekło będzie zbyt lekką karą za grzechy których on wcale nie żałuje.

I'm addictedTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon