00 | prolog

17.7K 1K 704
                                    

Mówi się, że bohaterowie nie upadają, prawda? Błąd.

***

- Schowaj się, zamknę drzwi! - krzyknęła szczupła blondynka, popychając swojego młodszego brata do kuchni. Po chwili jednak spojrzała na niego z troską - Nie martw się, nic nie zje mnie w przedpokoju. - Zachichotała, choć nie było jej do śmiechu. - No już, bohaterze, nic nam nie będzie.

Mały chłopiec pokręcił głową ze łzami w oczach, ściskając w dłoni szmacianą lalkę, uszytą kiedyś przez siostrę. Nie była to byle jaka zabawka. Był to Czarny Kot.

- Nie chcę - powiedział płaczliwie, przyciągając przytulankę do piersi. - Chcę zostać z Tobą...

Nastolatka westchnęła. Mimo protestów młodszego brata, podbiegła szybko do drzwi i zamknęła je na klucz. Oparła się o nie plecami, osuwając się na ziemię. Zamknęła oczy, oddychając głęboko. Kłęby czarnego, duszącego dymu wślizgiwały się powoli do mieszkania przez szparę w drzwiach. Musiała coś szybko wymyślić. Inaczej zginą. Dziewczyna dobrze pamiętała słowa swojej wychowawczyni:

Pożar rozchodzi się w błyskawicznym tempie.

Na szczęście ich mieszkanie było na trzecim piętrze. A może właśnie na nieszczęście? Pożar odciął im drogę ucieczki. Byli całkowicie zdani na staż pożarną, lub Paryskich superbohaterów. Raven jednak nie łudziła się, że zdążą tutaj na czas. Pożarów było całkiem sporo do ugaszenia. Jak mniemała, byli jakimś 58 domem do uratowania. Nie mieli szans na przeżycie. Wiedziała to. Straciła już dawno całą nadzieję, że wyjdą z tego cało.

- Boję się. - Z rozmyślań wyrwał ją cichy, chłopięcy głosik. Westchnęła cichutko i wstała z podłogi. Podeszła do brata i ukucnęła przed nim.

- Jak myślisz - zaczęła powoli. - Twój Czarny Kiciuś zdąży na czas?

Wątpiła w to. Szukała jednak jakiegoś cienia nadziei u brata.

- Tak - powiedział stanowczo. - On i Biedronka zawsze zdążają na czas.

- A jeśli się im nie uda? - Przeczesała palcami włosy, a pot spływał z jej czoła. W pomieszczeniu było coraz bardziej gorąco.

- Uda się - powiedział pewnie chłopczyk, mocniej ściskając w dłoni szmacianą lalkę.

Raven westchnęła, podnosząc go na ręce. Weszła do swojego pokoju i otworzyła okno. Wyjęła swój biały ręcznik do włosów i zawiązała go na kiju od miotły. Potem zaczęła machać wykonaną chorągwią. Liczyła, że może ktoś ich w końcu zauważy. Nagle usłyszała trzask w przedpokoju. Podała małemu chłopcu kij i podbiegła do drzwi. Ogień właśnie wdarł się do ich mieszkania, doszczętnie spalając drzwi wejściowe. W błyskawicznym tempie palił wszystko, co stanęło mu na drodze. Nie minie pięć minut, a dotrze do pokoju Raven. Nastolatka już sama nie wiedziała, co robić. Zatrzasnęła swoje drzwi i znów podbiegła do okna. Zabrała bratu chorągiew i krzycząc głośno, wymachiwała nią energicznie. Niestety, jak na złość nikt nie zwracał na to uwagi. Dostrzegła, że stojąca na przeciwko kamienica również stanęła w płomieniach. Starsza pani, której również ogień odciął drogę ucieczki, otworzyła okno. Przez chwilę nawiązały kontakt wzrokowy. W pewnym momencie usłyszała, jak kobieta wrzeszczy z bólu. Dostrzegła pojedyncze płomyki, tańczące na jej skórze. Zamknęła oczy, a kilka łez spłynęło na jej policzki. Pamiętała ją. Widziała tę starszą panią kilka razy w pobliskim sklepie. Kobieta spłonęła. Nastolatka wywnioskowała to po tym, że jej panicznie krzyki ucichły. Blondynka wiedziała, że zaraz razem z bratem podzielą jej los. Spłoną żywcem.

- Raven... - Brat pociągnął ją za rękę. - Boję się.

- Wiem, kochanie - wzięła brata na ręce i płacząc przytuliła go do swojej piersi. - Wyjdziemy z tego - szepnęła do jego ucha, choć sama w to nie wierzyła. - Wyjdziemy... Obiecuję.

Chciała coś jeszcze dodać, jednak huk pękających drzwi jej na to nie pozwolił. Pisnęła ze strachu, mocniej przytulając chłopca. Łzy, tym razem strumieniem, zaczęły spływać na jej policzki. Płakała. Drzwi rozleciały się, a ogień wpadł do pokoju. Raven cofnęła się z bratem na rękach na tyle, ile potrafiła. Wyjrzała za okno. Nagle na ulicy dostrzegła wysokiego blondyna w czarnym stroju. Chłopak rozglądał się uważnie. Nastolatka dostrzegła w nim ostatnią deskę ratunku. Jej brat także go zauważył.

- Czarna Kicia - pisnął, mocniej przytulając się do dziewczyny.

- Czarny Kocie! - zawołała płaczliwie. - Ratuj! Błagam Cię - wolała, szlochając.

Blondyn zadarł głowę, patrząc w kierunku okna, gdzie stała Raven . Jego oczy poszerzyły się gwałtownie. Rzucił się pędem pod kamienicę, chwytając swój kijek i wywindował na nim w górę. Przytrzymał się parapetu, patrząc wprost w oczy dziewczyny.

- Zabierz go. - Blondynka podała mu szybko chłopca. - Zabierz go stąd. Proszę.

Chłopak objął mocno brata nastolatki.

- Zaczekaj tutaj, zaraz po Ciebie wrócę - powiedział. - Nigdzie się stąd nie ruszaj.

- Nigdzie się nie wybieram - mruknęła dziewczyna, popychając Czarnego Kota. - No już, zabierz go!

Bohater kiwnął głową, spuszczając się powoli z chłopcem po kicikiju na ulicę. Postawił go na ziemi i czym prędzej znów wybił się w górę.

Raven coraz bardziej się bała. Płomienie były zaledwie dwa metry od niej.

- Chodź. - Czarny Kot wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.

Blondynka również wyciągnęła ręce przed siebie i objęła nimi chłopaka za szyję. Przytuliła się do jego torsu, trzęsąc się ze strachu. Bohater objął dziewczynę w pasie i po chwili oboje stali na ulicy. Raven puściła Czarnego Kota i podbiegła do brata. Uściskała go, płacząc z radości.

- Boże - szepnęła. Ucałowała chłopczyka w czoło. Potem odwróciła się w stronę stojącego obok blondyna. Uśmiechnęła się blado. - Dziękuję. Uratowałeś nam życie.

- Drobiazg - puścił jej oczko. - Zaczekacie tutaj na mnie? Wrócę po was gdy załatwię pewną drobną sprawę.

- Jasne - powiedziała i kiwnęła głową na znak zgody. Gdy Czarny Kot odwrócił się, żeby odejść, złapała go za nadgarstek. - Zaczekaj!

Odwrócił się, patrząc na nią intensywnie zielonymi oczami.

Nastolatka przełamała się i mocno przytuliła się do chłopaka. Blondyn był zaskoczony i przez chwilę nie bardzo wiedział, co ma zrobić. Potem również objął dziewczynę i przytulił. Zamknął oczy i położył głowę na jej ramieniu. Po kilku sekundach Raven puściła Czarnego Kota i wzięła swojego brata za rękę.

- Leć już - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. - Trzymam cię za słowo.

Bohater kiwnął głową, po chwili znikając w kłębach czarnego dymu, który zalegał na ulicy, a Raven spojrzała na przytulankę swojego brata. Jednak jest w niej coś... Niesamowitego.

____________

Okej, witam w nowej książce - Chat Noir. Mam nadzieję, że się wam spodoba i również przyjmiecie ciepło, jak pozostałe książki ;)

Ja już nie przedłużam :)

Enjoy, kochani!

Komu podobał się prolog? ❤

CHAT NOIR • MIRACULOUS [1] ✓Where stories live. Discover now