Kapsuła czasu

235 21 2
                                    

Byłam troszkę załamana. Byłam obrażona na klasę, a Yagi ignorowała mnie już od dobrych dwóch tygodni. Midnight ma już dość mojego użalania się nad sobą. Z Aizawą nie pogadam bo prędzej by usnął. Enji dostaje furii gdy tylko słyszy o Yagim i o tym jak za nim latam. O Yamadzie nawet nie myślę. Dlatego tak sobie siedziałam... I jadłam sobie ramen... Sama... W pokoju nauczycielskim... I oglądałam serial... Tak od dwóch godzin. Bo nie chciało mi się iść na lekcje z moją klasą. Przez co Aizawa poraz czwarty musiał iść na nie zamiast mnie. Szczerze... Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Przez takie pierdoły czułam się zapomniana. Samotna. Nikomu nie potrzebna. Tak jak wtedy...

Moje łzy robiły teraz za sól doprawiając mój ramen. Jednak w pewnym momęcie ktoś zakłócił mój spokój w samotni płaczu i goryczy.

- Boże kochanieńka, co ty wyprawiasz jak ty wyglądasz. Do jakiego stanu ty się doprowadzisz?-

Tą osobą okazała się zabiegana Midnight. Podbiegła do mnie i zaczęła wycierać moją zaryczaną twarz.

- Chociaż tyle mogę zrobić. Słuchaj mnie teraz uważnie. Ponieważ masz u mnie przysługę robisz teraz to o co cię poproszę.-
- Jasne, mów o co chodzi.-
- Obiecujesz? Na paluszek?-
Kobieta wyciągnęła do mnie rękę z wyciągniętym małym palcem.
- Z tego co wiem już dawno nie jesteśmy w przedszkolu, ale niech ci będzie. Przysięgam na paluszek.-
Uśmiechnęłam się do niej rozbawiona całą tą sytuacjom.
- Widzisz! W uśmiechu ci do twarzy. Zdecydowanie bardziej niż w rozmazanym makijażu. Słuchaj mnie teraz uważnie. Widzisz, na moim biurku leży paczka. Do pewnego osobnika. Ale ja nie mogę jej zanieść bo idę na randkę z pewnym młodym, przystojnym, mądrym... Ale nie ważne.-
- No dobrze, ale komu mam ją zanieść?-
- Do All Mighta.- Twarz kobiety wykazywała się w kwaśny uśmiech. A moja w przerażeniu.
- Nie nie nie doskonale wiesz, że on nie chce ze mną gadać.-
-Skąd to wiesz, może poprostu zajęty?-
- Nemuri przecież ci już...-
- Nana Nana Nana! Nie słyszę cię! Życz mi powodzenia na randce!-
- Midnight czekaj!-
Nim zdążyłam jeszcze coś powiedzieć kobieta już zniknęła. Spojrzałam niepewnie na paczkę leżącą na biurku. Westchnęłam. Wiedziałam że nie ma co tego odsuwać w czasie. Gdy złapałam za karton zdałam sobie sprawę z wagi tego co było w środku. Złapałam pudło od dołu i ruszyłam w stronę wyjścia. Drzwi otworzyłam nogą, po czym spokojnie ruszyłam w drogę. Z każdym krokiem dopadało mnie niezrozumiałe dla mnie przerażenie. Co powie gdy mnie zobaczy? Jak zareaguje? Dobra. Weź się w garść. Nic się nie stanie. Nic się nie stanie. Nic a nic.

Niepewnie otworzyłam drzwi mrużąc oczy. Zrobiłam pierwszy krok spuszczając głowę w dół. Drugi krok, cisza. Trzeci, dalej nic. Postanowiłam wziąść się w garść, nabrałam powietrza w płuca i podniosłam głowę.

Spał. Jego głowa leżała w dokumentach a z kącika ust leciał mały strumień śliny. Jego włosy opadały mu na twarz. Taka postawa nie pasowała do jego dzisiejszego ubioru. Biała koszula zapięta po samą szyję, bordowy krawat podejżanie dobrze związany. Czarne spodnie i świecące brązowe lakierki.
Przesunęłam parę rzeczy aby zwolnić trochę mniejsza na karton.
Wpadłam na ciekawi pomysł aby ułatwić mu poznanie mojej mocy.
Odłożyłam karton. Spojrzałam na moją czarną rękawiczkę z niepewnością, lecz zaczęłam ją zdejmować. Ukazał mi się moja opalowa ręka. Zaczęłam ją oglądać. Dawno ich nie ściągałam. Można powiedzieć że zapomniałam jak wyglądają moje własne ręce. Rozejżałam się po biurku by znaleść coś niepozornego lecz często używanego. Kubek, nie. Dokumęty, też nie. Zszywacz? To może być to.
Pżystawiłam do niego koniuszek palca a przedmiot natychmiast zmienił swój stan z metalu na opal. Że względu że przedmiot jest mały zachowa on ten stan przez dwa dni więc będzie miał czas na myślenie.
Spowrotem naciągnęłam materiał na dłoń dociągając go po sam łokieć.

Podeszłam do biurka od drugiej strony aby znaleść się bliżej śpiącego męskiego osobnika. Nachyliłam się nad nim i potrząsnełam ramieniem mężczyzny. Zerwał się gwałtownie spadając z krzesła prosto na twardą podłogę. Zaśmiałam się z powodu tak nagłej reakcji blond włosego. On za to rozkojarzony rozglądał się po całym pokoju. Jego wzrok skupił się w końcu na mojej roześmianej twarzy. Jego za to przypominała dzdźiwionego i przestraszonego króliczka przez co zaczęłam się śmiać się jeszcze głośniej. Zapomniałam o wcześniej przeszywającym strachu i przerażeniu że nie będzie chciał mnie widzieć gdy też zaczął się śmiać ze swojej przesadzonej reakcji.
- Miło mi cię widzieć Inumi.-
- Mi ciebie też Yagi.-
Wystawiłam do niego rękę aby pomódz mu wstać. Leczy gdy stanął przede mną znowu poczułam się nieswojo. Podrapałam się po karku i spuściłam wzrok w dół.
- Ten... Przyniosłam ci paczkę. Właściwie to Mightnigcht powinna ją przynieść ale coś jej wypadło, więc... Jestem ja i. I w sumie to powinnam już iść.-
Ruszyłam w stronę drzwi lecz Toshinori złapał mnie za rękę. Odwróciłam się niepewnie i podniosłam głowę aby spojeżeć w jego oczy.
Parę razy otwierał usta aby coś powiedzieć. Jego uścisk się poluzował a on odwrócił wzrok ode mnie.
- Złapię cię puźniej.-
Skinęłam głową i opuściłam jego gabinet. Gdy zamknęłam drzwi oparłam się o ścianę zaraz obok nich. Dlaczego przy nim raz się śmieję, raz chcę się schować pod ziemię? Nie rozumiałam już sama siebię.

************************

Nadawcą Był Gran Torino. Bałem się tego co czekało na mnie w tym pudle. Złapałem za nuż do papieru i przeciąłem taśmę dzielącą mnie od prawdy którą chciałem poznać.

Na samej górze znajdował się list.

"
Drogi Toshinori
Powiem tam... Ciężko jej nie znać...
Już od wielu lat zawraca mi głowę co do twoich poczynań w świecie poza ekranem telewizora. Czasami zrobi mi zakupy czy ugotuje obiad. Czasem mam jej dość ale chociaż jest przydatna. Co do tego czy się znaliście. Powiedział bym że aż za bardzo.
Przyszłam ci też wasze albumy. Mam nadzieję że ci pomogą. Mam szczerą nadzieję że nie poświęcasz jej zbyt dużo czasu, w końcu wychowujesz następny symbol pokoju i to powinno być twoim priorytetem na dzień dzisiejszy. Oddaje ci też resztę pierdół które oddałeś razem z albumami. "

Cóż list dużo nie mówił może zawartość pudła powie mi więcej.
Nachyliłem się nad wnętrzem pudełka. Na wierzchu znajdowała się ramka ze starym wyblakłym już zdjęciem. Na fotografii znajdowałem się ja w mundurku szkolnym trzymając w powietrzu długowłosą Yune. Przejechałem kciukiem po fotografii nie pamiętałem tego. Dlaczego nie pamiętam? Na tym zdjęciu przepełniała nas radość, a ja nic nie czuję patrząc na to. Nie mam żadnych wspomnień. Żadnych uczuć. Położyłem zdjęcie na biurku i otworzyłem pierwszy album na pierwszej stronie. Na pierwszym zdjęciu znajdował się zwykły krajobraz lasu a pod spodem był mała karteczka z napisem " Wycieczka rowerowa "
Następna strona. Było tam moje zdięncie. Na mojej twarzy było wielkie zdziwienie a przedemną stał tort z wbitymi szesnastona świeczkami. " Tosiu jest legalny! ".
Na następnym znajdowała się Inumi huśtająca się n linie przyczepionej do gałęzi drzewa. Była bardzo radosna. Gdzieś z tyłu głowy wyobraziłem sobie jak mógł brzmieć wtedy jej śmiech. Był piękny i taki melodyjny.
Zasiadłem na moim fotelu opierając się wygodnie i kontynuowałem moje wcześniejsze zadanie.

***************************

Pamiętasz? (All Might)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz