Ty nie jesteś Marinette!

Start from the beginning
                                    

 - Dziękuję - wyszeptała ledwie słyszalnym głosem. Sabine jednak nie musiała usłyszeć, by zrozumieć sens słów blondyna. Gdy jednak odwróciła się i już miała zniknąć, jej matka w niezaprzeczalnie dobrej wierze, powiedziała coś, co nieodwracalnie połączyło wszystkie elementy układanki.

  - Nam też okropnie jej brakuje...

Marinette w tej właśnie sekundzie, podziękowała wszystkim Bogom, o których istnieniu kiedykolwiek słyszała. Nie wiedziała skąd znalazła w sobie siłę, lecz zdołała wydostać się z tarasu rodziców i czym prędzej ruszyła przed siebie. Byle dalej, od jej własnego pokoju.

Nie wiedziała jak długo biegła, nie miało to jednak najmniejszego znaczenia. Zatrzymała się w końcu na jednym z dachów budynków, dzielnicy, której nie kojarzyła. Poczuła się tutaj w miarę bezpiecznie, dlatego też oparłszy się o ceglany komin, wypowiedziała zaklęcie:

 - Plagg chowaj pazury

 - O matko dzieciaku, po co ty tak biegłeś?! Znaczy się biegłaś! Po co ty tak biegłaś?!

 - Plagg... - zaczęła powoli Marinette, czując jak pod wpływem emocji zaczynają opuszczać ją resztki sił.

 - Co znowu? - zapytał mało uprzejmie, krzyżując drobne, czarne łapki na torsie - Tylko nie mówi mi, że nie wzięłaś serca, bo inaczej nici z podwózki do domu. Basta, dimenticare, będziesz łapać stopa do domu!

 - Plagg, odpowiedz mi, ale szczerze. Od jak dawna ja, Marinette... Od jak dawna ja nie żyję?


***


Bolała ją głowa, a w ustach czuła dziwny, gorzki posmak. Marinette ciężko przetoczyła się na brzuch, uderzając przy tym w bliżej niezidentyfikowany przedmiot, prawą dłonią. Przeklęła w myślach, dudniło jej w głowie.

 - Wstawaj księżniczko - rzucił w jej stronę, łagodny dziewczęcy głos, po czym Marinette poczuła jak coś opada na jej pościel.

Ciemnowłosa dziewczyna wreszcie szerzej otworzyła oczy.

 - Alya! - wydobyło się z jej ust, na znak protestu. Szybko jednak otumaniony alkoholem i wydarzeniami dnia poprzedniego umysł, nadgonił zaległości.

Gdzie ja jestem?

 - Więcej z tobą nie piję Dupain-Cheng - odparła oskarżycielsko Alya, wygodnie rozsiadając się w fotelu - Masz łeb jak sklep! Gdzieś ty się tak zahartowała, jesteś po jakimś specjalnym szkoleniu, czy co?!  - ciągnęła niezrażona Alya, pociągając przy tym potężny łyk płynu z swojego kubka.

Kawa pomyślała ciemnowłosa, tocząc właśnie wprost heroiczny bój, pomiędzy sobą, a przyciąganiem ziemskim Sączy kawę

Marinette przetarła twarz dłonią i gdy już miała postawić stopy na podłodze, stało się coś, czego Alya najmniej się spodziewała. Spoglądając w dół, na podkoszulek i majtki, w których spała dziewczyna histerycznie pisnęła, po czym rzucając się na prowizorycznie zaścielonej kanapie, szczelnie owinęła się niemal w wszystko, co znalazło się w zasięgu jej ręki.

 - Wszystko z tobą w porządku Marinette? - spytała z wyraźną nutą troski w głosie mulatka - Znowu masz gorączkę?

 - Jesteście obleśne!

 - Słucham?! - oburzyła się i to nie na żarty Alya.

 - I do tego nieodpowiedzialne! - ciągnęła swój wywód Marinette, a z każdym jej  kolejnym słowem, Alya czuła się jak w ukrytej kamerze - Śpicie tutaj na wpół nagie, do tego same! A jeśli w pobliżu czaiłby się jakiś podglądacz?! Albo zboczeniec?! Do tego upiłyście się wczoraj! Czy wy myślicie, że Czarny Kot patroluje każdy zakręt i przybiegnie na krzyki wszystkich niewiast?!

 - Nie no, trzymajcie mnie bo nie wyrobię - odparła młoda Césaire krzyżując przy tym ręce na klatce piersiowej i uważnie przyglądając się przyjaciółce - Czyś ty się wczoraj upaliła? A może masz mikro wylew? Albo ten zboczeniec to ci się marzy!

 - Marzy mi się - zaczęła powoli Marinette - to się w końcu obudzić! To najbardziej szalony sen, jaki w życiu śniłem.

 - Śniłem?

 - Ty nie jesteś Marinette! - odparła oskarżycielsko czerwona kwami, celując drobną łapką w jego stronę.

 - Ja pier... - zaczęła Alya, jednak pozostała część jej słów utonęła, gdzieś w ogólnym zamieszaniu, które powstało wraz z pojawieniem się kwami.

 - Nie, nie jestem - zaczęła Marinette, która wcale nią nie była - A ty nie jesteś Plagg.

- Adrien?

- Ty jesteś kwami Biedronki, prawda? - spytała dziewczyna, uważnie rozglądając się dookoła - A to nie jest sen..

 - Nie, nie jest - przytaknęła Tikki, wciąż z pewną dozą rezerwy, przypatrując się Adrienowi.

 - Czy ty aby - zaczął niepewnie - nie powinnaś być ukryta?

 - Wyjątkowe sytuacje, wymagają podjęcia wyjątkowych środków - odparła dziarsko Tikki.

 - Co tu się odwala?! - niemal wykrzyczała Alya, dzięki czemu Adrien jak zarówno Tikki przypomnieli sobie o obecności kolejnej osoby.

 - Przepraszam, ale to nie czas na tajemnice - wyjaśniła szybko kwami, rzucając pozostałej dwójce przepraszające spojrzenie - Mogłam się ujawnić, ponieważ każde z was jest posiadaczem miraculum i niejednokrotnie udowodniło czystość swoich intencji. Adrien to Czarny Kot, a Alya - tutaj na chwilę zawiesiła głos - jest Lisicą.

 - Co?! - tym razem to chłopak, w ciele Marinette był wyraźnie zaskoczony.

 - A Marinette to Biedronka - dokończyła Alya.

 - Właśnie - przytaknęła Tikki, co u Adriena wywołało jeszcze większe zdziwienie. Alya za to skierowała się w stronę barku.

 - Masz zamiar pić? O tej godzinie? - zapytał Adrien, na co Alya, której twarz nie wyrażała już kompletnie żadnych emocji, pokazała mu środkowy palec.

 - Zastanówmy się - podjęła Tikki, udając, iż jej uwadze umknął gest Alyi - Dlaczego to się dzieje? Myśl Adrien! Dlaczego ktoś, coś chce żebyś tu był?!

 - Nie wiem! - rzucił Adrien, opadając bezwładnie na poduszki. Nie zdążyło jednak opaść ostatnie pierze, gdy nagle zerwał się z posłania - Który dzisiaj jest?

 - Co?

 - Jaki dzisiaj mamy dzień - zaczął rozgorączkowany, po czym rzucił się pędem w poszukiwaniu najbliższego kalendarza. Kusy strój Marinette stanowił już najmniejszy problem.

 - Aha! - wrzasnął wyraźnie uradowany, a Alya wraz z Tikki wymieniły się porozumiewawczym spojrzeniem - Tak jak myślałem, 8 sierpień!

 - Więc? - zaczęła zachęcająco Alya, potrząsając przy tym zawartością szklanki.

 - Mamy mniej niż 24 godziny by ją uratować - zawyrokował, a ciężar jego słów zawisł między nimi - Dzisiaj w godzinach wieczorny Władca Ciem powoła do życia nowego złoczyńcę, który w starciu z Biedronką pokona ją i odbierze jej życie, a to wszystko ponieważ... - Adrien zawiesił głos, a jego oczy, nie wiedzieć już po raz, który od tamtego razu zaszły łzami - Ponieważ mnie przy niej nie będzie.




Czerwona nićWhere stories live. Discover now