Poranki w Storybrooke są wspaniałe. Od strony morza wieje ciepła bryza, a niebo przybiera piękną brzoskwiniową barwę.
Meghan mieszka w bogatej rodzinie.Ojciec dziewczyny jest właścicielem banku, natomiast matka pracuje jako prezenterka telewizyjna.
Przeważnie Meg, wstaje wcześnie i idzie uprawiać jogging dokoła Storybrooke.
Dzisiaj było nie inaczej. Po powrocie z codziennej przebieżki Meg zrobiła sobie kawę i odpoczęła na kanapie. Był wtorek, godzina 6.40, a więc dziewczyna musiała zbierać się na lekcje do Storybrooke High.
Meghan mieszka blisko szkoły i wyszła dosyć wcześnie, co pozwoliło jej na spokojne dojście do szkoły.
Przechodząc szkolnym korytarzem, Meg wpadła na Henry'ego upadając na podłogę.
Henry jest najpopularniejszym chłopakiem w szkole i wszystkie dziewczyny na niego lecą. Wszystkie poza Meghan.- Cześć śliczna. - powiedział chłopak flirciarskim głosem. - Nic ci nie jest?
- Nie - odrzekła oschle dziewczyna. - Nic mi nie jest.
Henry wystawił Meg rękę aby pomóc jej wstać, lecz ta popatrzyła na niego wilkiem po czym wstała bez pomocy i odeszła bez słowa.
Dziewczyna miała mieć teraz matematykę, a więc poszła pod salę matematyczną. Tam czekała już połowa jej klasy.- Hej Meg! - krzyknęła Merida.
- Cześć - przywitała się z nią Meghan.
- Widziałyśmy jak wpadłaś na Henry'ego. - powiedziała Ariel. - Zazdroszczę Ci.
- To tylko zwykły osiłek. - rzekła Meg przewracając oczyma. - Nigdy z nim nie będę.
- Nie oceniaj ludzi zanim ich nie poznasz. - pouczyła ją Belle. - Może jest inny niż ci się wydaje.
Wtedy zadzwonił dzwonek i Meg razem z przyjaciółkami weszła do klasy.
Po zakończonych lekcjach Meg razem z przyjaciółkami poszły do kawiarni prowadzonej przez Vandę.
Dziewczyny zamówił kawę i herbatę, po czym usiadły przy stoliku oczekując na swoje zamówienia.
W tym także czasie, do kawiarni wszedł Henry z kumplami, Alem, Philipem i Adamem.- Idę do toalety. - powiedziała Meg gdy tylko zobaczyła chłopaka, na którego wpadła tego dnia w szkole. - Zaraz wrócę.
Gdy Meghan siedziała w toalecie, kelner przyniósł picie oraz jedzenie.
Meg wychodząc z łazienki, wpatrzona w telefon, wpadła na dziewczynę. Miała ona kubek z mrożoną herbatą, która skończyła na lawendowej bluzce Meg.- Bardzo mi przykro - powiedziała dziewczyna, na którą wpadła Meghan. - Dam ci chusteczkę.
- Nic się nie stało - odrzekła spokojnie dziewczyna. - To moja wina. Zagapiłam się w telefon.
- Jestem Elsa. - przedstawiła się nieznajoma. - A ty?
- Mam na imię Meghan - odpowiedziała entuzjastycznie dziewczyna. - ale mów mi Meg, tak jak wszyscy.
W tym też momencie Henry ze swoją paczką opuszczał kawiarnię, a gdy przechodził koło Meg, puścił jej oczko.
- Podoba Ci się? - spytała zdziwiona Elsa. - Ten pustak?
- W życiu! - krzyknęła dziewczyna. - Nie jest w moim typie.
- Miło się gadało. - powiedziała dziewczyna. - Muszę lecieć i jeszcze raz przepraszam.
Dziewczyny się pożegnały, a Meg wróciła do swoich przyjaciół. Opowiedziała im o całym zajściu.
Jak się okazało, Elsa chodzi do przeciwnej klasy i ma młodszą siostrę Annę.
Zaczęło się już ściemniać i dziewczyny postanowiły wracać do domów. Pożegnały się i poszły do siebie.
Merida miała najdalej do swojego domu, a więc w pewnym momencie musiała iść sama. Idąc nieoświetloną drogą, dziewczyna usłyszała za sobą kroki. Nerwowo przyspieszył kroku. Osoby idące za nią zaczęły biec. Ona zaś się zatrzymała i się odwróciła. Byli to trzej mężczyzni. Jeden z nich uderzył Meridę w twarz.