HOME TO YOU

238 22 13
                                    

Ben...

Usłyszałeś imię, które kojarzyłeś, jak i głos, który je wymówił. Momentalnie zamarłeś, twoje ciało zastygło w stałej pozycji. Nie poczułeś bólu, który został zadany Ci ostrzem twojego własnego miecza, który dosłownie przed chwilą wyleciał Ci z twojej dużej dłoni. Poczułeś nicość. Momentalnie stałeś się jak z kamienia, myśląc nad tym, co uczyniłeś przez te wszystkie lata. Wszystkie wspomnienia, o których zapomniałeś, przeleciały Ci przez głowę. Jednak skoro wymazałeś je z twojej pamięci, jakim prawem nadal w niej tkwią? Widocznie za nimi tęskniłeś i część światła, którą w sobie posiadasz, nigdy nie pozwoliłaby na całkowite zapomnienie...

Ben, Ben, Ben...

Myślałeś, że mijają godziny odkąd owo imię, wędruje Ci po głowie. Ten cudowny głos, w pewnym momencie miałeś wrażenie, że należy do anioła, który chcę Cię wyprowadzić z piekła, w które się wplątałeś. Był tak znajomy, kojący, a jednocześnie wywoływał u Ciebie falę smutku, która po chwili się pogłębiła.

Zostałeś sam jak palec. Wnet straciłeś jakikolwiek grunt pod swoimi nogami. Twoja kamienna twarz wyrażała w tym momencie tysiąc różnych emocji, czego nigdy nie dałbyś po sobie poznać. Twoja nieskazitelna, niewzruszona buzia była pełna bólu i smutku, wręcz nawet poczucia winy. Nie chciałeś dopuścić do siebie tego, że nie ma nikogo, do kogo mógłbyś wrócić, kogoś, kto by dalej Cię kochał pomimo swoich praktycznie niewybaczalnych błędów.

Twoja matka, kobieta z głosem anioła, która wymówiła twoje dawno umarłe imię, odeszła. Biłeś się z każdą myślą, która pochłaniała twój mózg z każdą chwilą. Nie byłeś w stanie się z tym pogodzić. Nie chciałeś.

Momentalnie dotarła do Ciebie jedna rzecz. Jesteś nikim. Tak właśnie się czułeś. Jak nikt ważny, osoba, która mogła mieć wszystko u boku rodziny, a porzucając ją, stała się nikim ważnym. Zwykłą osobą, która w tym momencie nikogo nie obchodziła. Nikt nie przejmował się tym, co czujesz w tym momencie i co czułeś przez te kilka lat swojego pełnego nienawiści życia. Żadna z osób w galaktyce nie wiedziała tego, jak codziennie przeżywałeś to, co zrobiłeś swojemu ojcu. Osobie, która jak to większość rodziców cholernie Cię irytowała, ale kochałeś ją i nigdy nie byłeś w stanie wybaczyć tego, jaką wyrządziłeś mu krzywdę. Wiesz, że potrzebujesz kogoś obok siebie, ale kogo obchodzi los potwora, za którego z dnia na dzień sam się uważałeś. Nie masz przy sobie nic, nikogo, kto mógłby Cię wesprzeć. Wiedziałeś o tym i coraz bardziej chciałeś zniknąć z tego świata.

W pewnym momencie poczułeś, jakby ktoś dawał Ci kawałek nowego życia i ponowną szansę. Nie wiesz jakim cudem, ale przed twoimi oczami pojawiły się obrazy z dawnych lat. Widziałeś ich swoich rodziców, którzy spędzali czas z tobą podczas rzadkich wizyt w trakcie treningu u mistrza Luke'a. Patrzyłeś jak ze spotkania na spotkanie, stawałeś się coraz bardziej oschły, aż w końcu przestałeś do nich przychodzić i ujrzałeś obraz samotnej i płaczącej matki. Zaraz po tym czułeś jak wina, którą posiadałeś na swoim sercu, staje się coraz większa i cięższa. Zrobiło Ci się gorąco, gdy po chwili zobaczyłeś wspomnienie wraz ze swoim ojcem, który opowiadał Ci swoje suche żarty, podczas gdy ty z już lekką nudą oglądałeś Sokół Millenium. Miałeś wrażenie, że lekko się uśmiechasz. Jednak było to zwykłe złudzenie. Przecież Kylo Ren nie wie co to szczęście i nie jest jego godny. A może ty już nie jesteś Kylo tylko Ben'em, który podążył niewłaściwą ścieżką?

Podczas tego wszystkiego nie dostrzegasz momentu, w którym zostajesz sam, tak jak oczekiwałeś. Twoja rana jest nie widoczna, a ty spoglądasz gdzieś daleko, nie wiedząc, co masz teraz zrobić, no tak, przecież kto by Cię chciał, skoro jesteś nikim?

Bezzwłocznie masz wrażenie, że wyczuwasz czyjąś obecność, a może to już twój koniec. Odwracając się, napotykasz jego oczy, oczy mężczyzny, swojego ojca, ale czy aby na pewno byłbyś nadal dla niego synem? Nie dopuszczasz do siebie, tej myśli, wyrządziłeś mu za dużą krzywdę.

„Tęsknie za tobą synu..."

W głębi duszy masz ochotę wybuchnąć szlochem, niespodziewane? Jednak nadal starasz się być twardy, bo może jednak nadal jesteś tym samym niewzruszonym Ren'em?

„Twój syn nie żyje."

Chcesz, aby twoja odpowiedź była mocna i konkretna. Jednak twoja twarz ukazuje Ci Bena i przeszłość, której w pewnym sensie się boisz.

„Nie, to Kylo Ren nie żyje. Mój syn, wciąż tutaj jest."

Twój ojciec. Zraniony przez Ciebie, nadal się nie poddaje. Podchodzi do Ciebie z lekkim uśmiechem, wypowiadając owe słowa. Nie jesteś w stanie spojrzeć mu w oczy. Spoglądasz w dół, po czym po chwili odpowiadasz mu łamiącym się głosem.

„Jesteś tylko wspomnieniem."

„Twoim wspomnieniem"

Wspomnieniem, które nadal tkwiło w twojej głowie. Tym, które z dnia na dzień tworzyło jeszcze większą ranę w twoim sercu i o którym chciałeś zapomnieć. Pojawiającym się w twojej głowie w najgorszych koszmarach. Każącym wrócić Ci do domu mimo tego, iż jest za późno i twoja matka odeszła. Mówiącym, że jest nadzieja i rzeczy, na które pracowała, nie przepadły i nie przepadną na marne. Nie wiesz nawet, w jakim momencie twoja dłoń wraz z mieczem unosi się lekko do góry, a ty spoglądasz wzrokiem pełnym bólu na swojego ojca.

„Tato..."

Zaczynasz niepewnie, łamiącym się głosem i masz wrażenie, że nie będziesz w stanie dokończyć.

„Wiem"

Słyszysz jego głos, a na jego twarzy widnieje lekko arogancki uśmiech, który pamiętasz z czasów dzieciństwa. Ten uśmiech, którym wiele razy obdarzał twoją matkę, mistrza Luke'a czy resztę przyjaciół lub nieznajomych, gdy byli jeszcze młodzi, o czym Ci wielokrotnie opowiadał.

Instynktownie obracasz się w drugą stronę i wyrzucasz czerwony miecz, który przysporzył Tobie i wielu osobom tyle cierpienia.

Masz wrażenie, że twoje serce zaczyna wypełniać się jasnością, której nie czułeś od dawna. Nie miałeś nawet pojęcia, że jej kiedykolwiek potrzebowałeś. Czujesz jakbyś w pewnym sensie, narodził się na nowo. Mimo wszystko wiesz, że błędy przeszłości nadal będą za tobą podążać i nie dadzą Ci spokoju, ale dlaczego ma nie udać Ci się ich powstrzymać? W końcu jesteś synem generał Lei Organy i szmuglera Han'a Solo, a nazywasz się Ben Solo i nikt tego nie zmieni.










































_____________________

witam was x

może niektórzy z was przeczytali już opis, ale tak w skrócie. dzisiaj w końcu poszłam na TROS i to co wydarzyło się podczas tego filmu totalnie złamało mi serce. nie wiem jeszcze co o tym sądzić, bo muszę to wszystko przemyśleć. Nie jestem zwolenniczką Reylo (🤷🏼‍♀️) ale w każdym razie Ben zasługiwał na więcej 💔

Chciałam dodać, że napisałam to w sumie pod wpływem emocji, bo generalnie bardzo przeżywam prawie każdy film, a TROS wywarło na mnie duże emocje 🤷🏼‍♀️ i będzie mi naprawdę miło jak wam się spodoba. z ogromną chęcią poznam wasze opinie o tym one shocie oraz przemyślenia co to nowej część star wars.

Plus chciałam jeszcze przeprosić jak jakiś tekst nie będzie zgadzał się dokładnie z filmem, bo generalnie brałam dialog z yt z tych filmików z kina, a tam jest słaba jakość dźwięku i jakby co to pewna jego części jest specjalnie umieszczona w opisie tekstu.

więc, niech moc będzie z wami.

wishyouwereben x

𝐇𝐎𝐌𝐄 𝐓𝐎 𝐘𝐎𝐔 ❄ ben solo one shotWhere stories live. Discover now