Przebudzenie

519 9 2
                                    


      Jak bardzo tolerancyjny/a jesteś?

„Bardzo"   „Wystarczająco"   „Tolerancyjna"   „Wspieram"   „Mocno"    „Tolerancyjny"

          Na pewno?

Przyjrzała się sobie w lustrze niepewna, niezadowolona. Po co to wszystko?

Budzik zadzwonił. Maja, blondynka o brązowych oczach, powoli zwlekła się z łóżka. Westchnęła ciężko, popatrzyła jeszcze dla pewności na godzinę: 6:30. Pora wstawać. Szybko przebrała się w swoją ulubioną czarną bluzkę i dżinsowe spodnie.

— Maja, musisz już zejść na dół i zjeść śniadanie. Zaraz spóźnisz się do szkoły! — krzyknęła do niej mama, tym samym otrząsając dziewczynę z jej myśli.

No tak, jeżeli się nie pospieszy, spóźni się na autobus. Westchnęła głęboko, upięła jeszcze tylko swoje blond włosy w kucyk i pobiegła do jadalni.

Czekali już tam na nią rodzice, w telewizji leciał jakiś program, nieistotny/istotny. Sama nie była pewna, program nie był ważny, osoba prowadząca już tak. Homoseksualista, ale nawet nie wypowiadał się na temat społeczności LGBT. To nic, to nic naprawdę, nie musi mówić, wystarczy, że jest, że stoi, że kiedyś otwarcie wyznał że jest gejem.

— Nie wiem, dlaczego mielibyśmy słuchać głosu mniejszości, szczególnie tej chorej psychicznie — stwierdził nagle tata Mai, Szymon.

— Prawda? Myśli sobie, że jak jest homosiem, to mu wszystko wolno. Porozwiesza sobie wszędzie te kolorowe flagi i będzie tylko kręcił gołym dupskiem. To jedyne, co oni potrafią — przytaknęła mu mama. Oboje zaczęli się głośno śmiać.

— A ty co o tym sądzisz, Maju? Wiesz, że to nie jest normalne. To nigdy nie będzie normalne. Ci ludzie nami manipulują. Głoszą ten homoterror, a jak ich nie lubisz, to od razu wszyscy na ciebie naskakują. Okropność! — stwierdził mężczyzna.

— Masz rację, tato — odpowiedziała, dopiła jeszcze tylko sok pomarańczowy i ugryzła ostatni raz tosta — Idę, bo spóźnię się na autobus.

Pożegnała się z rodzicami, wzięła plecak i wyszła. Maja wiedziała, że rodzice mają rację, to nic, że ten pan z telewizji mówił tylko o niebezpieczeństwach, jakie przyniosą zmiany klimatyczne. Mógłby recenzować nawet jakiś amerykański film, ale jest gejem, więc jest zły. To jedyna możliwość.

______________________________________

Wysiadła na właściwym przystanku i ruszyła w kierunku szkoły. Za parę minut stała już pod salą i czekała na pierwszą lekcję, matematykę. Miała chyba nawet zadaną pracę domową, nieważne. Pani od matmy i tak jej nigdy nie sprawdza. Uśmiechnęła się nagle, dostrzegła swojego „najlepszego przyjaciela" Marka. Nie grzeszył specjalną urodą, miał kasztanowe włosy, zawsze w nieładzie i małe niebieskie oczy. Zaraz po przywitaniu się Marek wyciągnął telefon i wyświetlił pewne zdjęcie. Było trochę niewyraźne, w tle taka jakby mgła (dym po racach), a wszędzie ludzie trzymający różne transparenty, nie była w stanie odczytać, jakie. Nie musiała, nietrudno było się domyślić, co może na nich być napisane. Marek po chwili zaczął Mai wszystko tłumaczyć. Wczoraj był dzień niepodległości, on pojechał do Warszawy na marsz. Był tam razem z rodzicami, dumny, szczęśliwy, prawdziwy patriota. Polski patriota.

Zanim się obejrzeli, zadzwonił dzwonek i musieli usiąść już do ławek. Nie minęło pięć minut lekcji, a do sali wparowała Paulina, jak zwykle spóźniona. Maja za nią nie przepadała, zawsze była taka uśmiechnięta i wszystkim pomagała. Nieważne, ile razy ktoś ją obraził, nie potraktowała nikogo źle. Maja na jej miejscu dawno knułaby zemstę na osobie, która śmiała jej jakoś uprzykrzyć życie.

Zakazane TreściWhere stories live. Discover now