gęsty, ciemny las świateł
głucha ulica
cicha muzyka
w opuszczonych zaułkach gardeł
rzeka pełna dzeci
sucha dziwka obok komina
dla właściciela fabryki kości wypina
dookoła parujące kwasem śmieci
maszyna nie ma źródła energii
między betonowymi płytami
parujący pot nad głośnymi kochankami
szepty liturgii
zaraz wyjdą potwory epoki
potega katedry wznosi sie ponad cuchnącą miłość
wigilia obok matka krzyczy bo planowane dziecko połkneło ość
w oddali słychać kroki
zgrzyt śniegu
martwe płody
wrzucone do wody
pełzną, bo chcą kolejnej fazy rozwoju
Kochani zróbmy tak żeby nie było globalnego ocieplenia, bo chce na sanki i dziecko, które wyjdzie kiedyś z mojej macicy też będzie chcialo, a ja lubie spełniać marzenia dzieci.
wesołego krzyżowanka przyjaciele!
