To Dziwne... Święta [It x St]

Start from the beginning
                                    

Ich przyjaźń opierała się na wsparciu i zaufaniu choć oboje mieli coś, czego za żadne skarby nie powiedzą sobie nawzajem.
- J-j-jest okej - Wyrwany z zamyśleń chłopak wlepił swoje przenikliwe niebieskie oczy wprost w brązowe oczy chłopaka. Chciał zapytać jak czuję się Uris ale nagle poczuł uderzenie śnieżką na tyle mocne, że stracił równowagę a Stan odruchowo złapał go za ramiona. Richie i Eddie przestali się sprzeczać i spojrzeli na nich.

- Przeszkadzamy wam? - Richie sparodiował głos Stana unosząc dwuznacznie brwi, za co Loczek od razu spiorunował go wzrokiem puszczając szybko ramiona Denbrough'a, Tozier szturchnął Kaspraka żeby ten zwrócił uwagę, jednak ten nie zainteresował się tym a jego wzrok był gdzieś za chłopakami.

W pewnej chwili pociągnął za swoją czapkę którą wyrwał z rąk okularnika zwracając uwagę pozostałej części obecnych frajerów. Bill odwracając spodziewał się zobaczenia Bowersa ale to co zobaczył napewno nie było Bowersem ani nikim z jego rodziny.

- B-beverly? - Jąkała wpatrywał się w szczerym zdziwieniu widząc roześmianą twarz rudowłosej przyjaciółki, pierwszej dziewczyny w klubie frajerów. Nie spodziewał jej się jednak ani trochę bo wyjechała pod koniec pamiętnych wakacji do ciotki mieszkającej w Portland.

- Czołem Frajerzy! - Na jej piegowatej twarzy ponownie pojawił się uśmiech. Podeszła do nich poprawiając czapkę.
- Ale co ty tu robisz? - Spytał Eddie unosząc brwi ze zdziwienia.
- Ciotka pozwoliła mi przyjechać na ferię - Powiedziała posyłając frajerom kolejny podekscytowany uśmiech który został prawie że od razu odwzajemniony od pozostałych oprócz Richie'go który wpatrywał się sceptycznie w dziewczynę na co uniosła brwi

- No co się tak patrzysz? - Powiedziała nagle leciutko poirytowanym tonem. Na jej reakcję Tozier uniósł ręce do góry w geście obrony.
- Spokojnie, spokojnie - Zaśmiał się chłopak i kontynuował
- Po prostu jestem w szoku, że żadne zombie cię nie pożarło - Opuścił nieco ręce tak żeby przypominać zombie i zaczął przepychać dziewczynę na co rudowłosa zareagowała śmiechem.

Jeszcze bardziej roztrzepała jego ciemne włosy, przypominając sobie ich rozmowę sprzed jej wyjazdu kiedy Richie próbował nieudolnie przestraszyć ją wieścią, że w Portland od lat grasują plagi zombie, Eddie widząc ich bliskość poczuł dziwny ścisk w przełyku przy czym zagryzł policzek od środka.

Czarnowłosy zmodulował głos by brzmieć podobniej do umarlaka i zaczął gadać jakieś głupoty.
- Beep beep Niewyparzona Gębo - Teraz i reszta frajerów zaczęła się śmiać tym bardziej widząc urażoną minę Richie'go próbującego się za równo nie uśmiechać co jednak mu nie dokońca wyszło bo chwilę potem sam się śmiał. Może i nie przepadał aż tak bardzo za sposobem uciszania go przez przyjaciół ale przy nich trudno było się nie uśmiechać.

- Przegapiłem coś? - Podszedł do nich Ben, chłopiec o jasnych włosach i nieco grubszej budowie ciała, on również należał do frajerów. Richie od razu gdy go zobaczył odskoczył od Beverly na co Ruda zareagowała śmiechem oraz przewróceniem swoimi zielonkawymi oczami, okularnik uśmiechnął się głupkowato widząc spojrzenie Bena.

- Rich udawał zombiaka - Powiedział Eddie również dostrzegając zdziwione spojrzenie bruneta.
- J-jemu ak-kurat zostanie zombie nie gr-rozi bo im zależy na m-mózgach - Usłyszeli wiecznie spokojny nieco jąkliwy głos dziewczyny o krótkich kręconych włosach. Tashed pojawiła się w takiej ciszy, że nikt tego nie zauważył a Eddie aż podskoczył przestraszony.

- Czy ty chcesz żebym dostał zawału?! - Astmyk spojrzał na nią z wyrzutem.
- Ej, oczywiście, ż-że tak Kasprak - Uśmiech pojawił się na jej twarzy gdzie przy okazji roztrzepała brązowe włosy chłopaka na co on jedynie wywrócił oczami, czarnowłosa miała bardzo podobne odruchy co jej kuzyn Tozier ale niebywale irytowało ją kiedy ktoś o tym wspominał.

Just one a second || 𝘖𝘯𝘦 𝘚𝘩𝘰𝘵𝘴 [Zakonczone]Where stories live. Discover now