iii. awkward first meetings

70 6 7
                                    

Genou! — krzyknęła Takanashi. — Wybacz, właśnie przedstawiałam wszystkim moją nową przyjaciółkę! To jest Sakuma Jun.

Genda Koujirou był wysoki i dobrze zbudowany, a jego gęste włosy przypominały, o ironio, grzywę lwa. Wyprasowany mundurek, perfekcyjnie związany krawat, wypucowane buty.  Nazwanie go panem idealnym wcale nie byłoby przesadą. Oceaniczne oczy, do tej pory patrzące z obojętnością, przeniosły się na Sakumę i absolutnie go sparaliżowały.

— Sakuma, to jest Genda Koujirou, ostatni członek naszej załogi i przewodniczący Teikoku. Jeśli masz jakieś pytania, to najlepiej udać się do niego — dodał z uśmiechem Kazemaru.

Jirou już miał powiedzieć, że o tym wie, ale ugryzł się w język. Agencja dostarczyła mu o nim wszystkie informacje. Wzrost, uczulenia i najważniejsze — członkostwo klubu futbolowego. Genda był jego kartą do zbliżenia się do Kageyamy. Chwilowo nie miał innych opcji, bo firma nie przekazała mu dokumentów na temat nikogo innego. Stwierdzili, że skompletowanie informacji o całej drużynie zajmie im nieco dłużej, a Sakuma powinien wykorzystać ten czas, żeby wczuć się w rolę. Nie spodziewał się, że spotkają się tak szybko, w dodatku w sprzyjających okolicznościach.

— Cześć — rzucił. Ton jego głosu zdawał się ciężki i osowiały.

— Miło cię poznać — odezwał się Jirou. Tym razem nawet nie musiał modulować głosu — sam skoczył o co najmniej oktawę. Genda tylko kiwnął głową, niezainteresowany.

— Genou, mógłbyś być odrobinę bardziej przystępny. Sakuma dopiero co się tu przeniosła, a ty już robisz wrażenie strasznego tyrana — jęknęła Shinobu. — Nie martw się Sakuma, tak naprawdę on jest przesłodki!

— Shinobu. Zebranie. Teraz.

Przewodniczący nie odpowiedział nic więcej na narzekania przyjaciółki. Cała piątka zniknęła za drzwiami, a zaraz potem rozległ się dzwonek. Jirou zastanawiał się, dlaczego zebranie samorządu ma miejsce podczas zajęć. To była tylko godzina wychowawcza, ale wciąż. Może w Teikoku to było normalne. Prędko zapomniał o całej sprawie i skupił się na lekcji.


Takanashi i Kazemaru postanowili pokazać Sakumie stołówkę. Nie było to dla niego szczególnie istotne, mógł jeść gdziekolwiek, plus zawsze pakował swój własny lunch. Świetnie gotował, a teraz, gdy udawał dziewczynę, dodawał do swoich potraw odrobinę uroczości. To stereotypowe podejście z jakiegoś powodu sprawiało, że Jirou czuł się pewniej. Zupełnie jakby przesada była lepsza niż niedosyt. Zasiadł do stolika z grupą swoich nowych przyjaciół i otworzył starannie zapakowane bento.

— Rany, Sakuma, sama to zrobiłaś? — zachwyciła się Shinobu.

Chłopcy również się zainteresowali i niemal równocześnie zerknęli na zawartość pudełka śniadaniowego. W środku był między innymi omlet i parówki, pocięte w kształt ośmiorniczek.

— Um, tak. Lubię gotować.

— Ojej, urocze — westchnął Kazemaru.

— Daj spróbować. — Fudou sięgnął pałeczkami w stronę jedzenia, ale, po raz kolejny, został zdzielony przez Kidou. — No za co to!

— Opanuj swoje żądze.

Jedyną osobą, która nie odezwała się ani słowem, był Genda Koujirou. Mogłoby się wydawać, że po raz kolejny nie był zainteresowany zamieszaniem, ale nie byłoby to prawdą. On również przyglądał się lunchowi, i choć jego mina pozostawała niewzruszona, oczy błyszczały jak u dziecka, które właśnie zobaczyło coś, czego bardzo chciało. Wtedy Sakuma zauważył, że Koujirou jako jedyny nie miał ani grama jedzenia na stole.

— Przepraszam, Genda?

Chłopak wzdrygnął się, ale prędko odzyskał powagę.

— Tak?

— Może chciałbyś połowę?

Przy stoliku zapadła cisza. Wszyscy w skupieniu obserwowali trwającą interakcję, poza Takanashi, która zerkała to na Sakumę, to na Gendę, jakby oglądała mecz ping-ponga, uśmiechając się przebiegle.

— Ach, nie, dziękuję. Nie ma takiej potrzeby.

— Nie czuję się dzisiaj najlepiej, więc i tak nie zjadłabym wszystkiego. Nie chciałabym, żeby coś się zmarnowało. Proszę, możesz nawet zjeść pierwszy, jeśli martwi cię jedzenie z jednego pudełka.

Jirou był tak uparty, że Genda nie wiedział, jak zareagować. Był głodny i naprawdę, ale to naprawdę chciał w końcu spróbować czegoś domowej roboty. W końcu uległ spojrzeniu herbacianych oczu Jun i kiwnął głową, przyjmując propozycję.

— Dziękuję — mruknął. Poczuł się onieśmielony, a Sakuma miał z tego jakąś nieziemską satysfakcję.

— Uuu, Genou został oczarowany!

Shinobu — powiedział dosadnie.

Dziewczyna przestała się odzywać, ale wciąż głupkowato się uśmiechała. Jirou w zasadzie również. Za to Genda nie podniósł nawet kącika. Nie zdradził też, czy cokolwiek mu smakowało, ale zjadł całą połowę bez narzekań. Oddał resztę, w jego mniemaniu, Jun, nawet na nią nie patrząc.

Pierwsze prawdziwe interakcje bywają niezręczne, ale z jakiegoś powodu Sakuma czuł, że ta nie mogła pójść lepiej.

~

awkward [z ang. niewygodny, niezręczny]

«wprowadzający w zakłopotanie»

BOYS & SKIRTS ➜ inazuma elevenWhere stories live. Discover now