Rozdział 48 część 2

4.3K 233 94
                                    

Dead in the water - Ellie Goulding

Właściwie nie była to szopa, było to trochę większe, coś jak stajnia czy jakaś chałupa zrobiona z chyba dość starych desek. Widać było sporą dziurę i pęknięcia w ścianie, a farby którą kiedyś były deski pokryte prawie nie było. Porośnięta była winoroślom i mchem. Widać było, że została zapomniana, gdzieś w środku lasu. Na pewno było w niej pełno szczurów, robali i innych okropieństw.

- Cóż, wydaje mi się, że znaleźliśmy miejsce, gdzie będziemy spać. - powiedziałem. Lepiej schować się w jakiejś starej szopie, niż być widocznym gdzieś w środku lasu. Naprawdę powinniśmy iść dalej, gdybyśmy tylko mogli. Ale godziny biegania dały nam się we znaki. Nogi bolały mnie jak cholera, ciało zmęczone, płuca błagały o odpoczynek i papierosa.

Rose również wyglądała na wykończoną, ciemne sińce były widoczne pod jej oczami. Wzięła głęboki oddech i powoli ruszyła ku otworze w ścianie. Oczywiste było to, że potrzebowaliśmy odpoczynku, a może nam się nie udać znaleźć schronienia w najbliższym czasie.

Weszliśmy do środka. Panowały tam egipskie ciemności.Wydawało się, że pomieszczenie było wielkie. Sięgnąłem do torby po latarkę. Po chwili szukania udało mi się ją znaleźć i włączyć, aby je oświetlić.

Było dosyć duże, tynk odchodził ze ścian, tak samo jak na zewnątrz. Nie było za bardzo na co patrzeć; kilka szczurów, pajęczyny, kurz, jakieś stare opakowania po jedzeniu i podłoga, pokrywająca niewielką część budynku. Resztę pokrywały spróchniałe, wyszczerbione deski, a w niektórych miejscach tylko goła ziemia.

Nie chciałem spać w tym syfie i wiedziałem, że Rose również, więc zabraliśmy się do roboty. Wygoniłem szczury z kątów, co było dość ciężkim zadaniem, wbrew pozorom. Rose śmiała się z moich starań i nie pomagała zbytnio, kiedy biegałem po całej stodole jak idiota. Ale w końcu udało mi się je wszystkie wypłoszyć i stałem się jeszcze bardziej zmęczony.  Rose w końcu zaczęła pomagać, układając nasze koce na tej części podłogi, która wciąż przypominała podłogę. Pozbierała też śmieci, które były porozrzucane po podłodze i wyrzuciła je na zewnątrz.

Zebrała również trochę drewna, które leżało tu i tam i rzuciła w moją stronę. Ułożyłem je tam gdzie nie było podłogi i użyłem mojej zapalniczki do rozpalenia ogniska.

Kiedy już nasz tymczasowy dom na dzisiejszą noc był w miarę znośny, usadowiłem się przy ognisku. Nie zauważyłem wcześniej jak bardzo mnie bolały stopy, poczułem to dopiero, kiedy je odciążyłem i poczułem cudowną ulgę po tylu godzinach biegu.

Rose wyrzuciła ostatni śmieć na zewnątrz i otrzepała ręce, po czym dołączyła do mnie przy ognisku, siadając na ziemi. Jej głowa spoczęła na moim ramieniu.

Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, ciesząc się wieczorem w swoim towarzystwie, kiedy w końcu ją przerwałem:

- Wiesz, że ze mną będziesz bezpieczna, prawda? - spytałem cicho. Pomyślałem o naszej wcześniejszej konwersacji o jej lękach, które wciąż ją prześladowały. Działo się dokładnie to czego się obawiałem - horrory Wickendale nie dawały nam spokoju nawet po naszej ucieczce.

"Psychotic" Tłumaczenie PolskieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz