TWEETNIJCIE EMOJI Z TAGIEM #PsychoticPL, KTÓRE KOJARZĄ WAM SIĘ Z PSYCHOTIC/HARRYM/ROSE/TYM ROZDZIAŁEM CZY CZYMKOLWIEK INNYM :)
Angel with a shotgun - The cab
Śnieg zatrzymał się w swoim biegu i spoczął na zewnętrznej stronie szyby. Pokrywał zimne ulice Londynu i wirował w powietrzu z potężnym świstem. Zamieć stawała się coraz większa, nie pozwalając dzieciom budować bałwanów i bić się na kulki; to nie był ten rodzaj śniegu.
Już dawno pogubiłem się w liczeniu, jaki mamy miesiąc. Moim jedynym wyznacznikiem było wychodzące na dwór okno w gabinecie Kelsey. Czy był już listopad? Może grudzień? Nie wiedziałam i tak naprawdę to nie miało znaczenia. Było po prostu zimno.
Wickendale podtrzymywało zaledwie tyle ciepła ile było potrzeba do ogrzania pacjentów. A to i tak czasem nie chroniło ścian i powietrza wewnątrz przed zimnem, przez bardzo mroźną zimę. Pacjenci żądali raczej, żeby podkręcić temperaturę niż ją zmniejszyć.
Ale teraz, w tym momencie, moje ciało zaczęło się pocić. Czułem gorące baty parzące moje ciało. Zaczęło się od mojego serca i z każdym jego uderzeniem szło w kierunku moich palców i nóg. Ogień trzaskał w mojej piersi i palące gorąco jak widły samego diabła skręcało moje płuca, kradnąc z nich powietrze. Moje plecy bolały jak w płomieniach, tlące się gorąco napierało na mięśnie aż napięły się tak bardzo, że zaczęły boleć. Nie mogłem mówić. Nie mogłem oddychać. Nie mogłem myśleć.
I znałem to uczucie. Było rzadkie, ale je znałem. To było to samo uczucie, kiedy dowiedziałem się o śmierci Emily. Panika. Cóż, panika i gniew.
Nie byłem dobrym mężczyzną i zrobiłem rzeczy, z których nie byłem dumny. Ale jeśli była jedna dobra rzecz, którą w życiu zrobiłem, było nią kochanie Rose całym moim istnieniem.
Cholera, była wszystkim co miałem. Żadnej rodziny, żadnego dobytku, żadnych pieniędzy. Tylko ona. I teraz Wickendale zabierało ode mnie nawet to, razem z moim ostatnim okruchem zdrowego rozumu. Więc spanikowałem.
Nagle stałem, chociaż nie pamiętałem jak wstawałem. Moje oczy skanowały pomieszczenie w poszukiwaniu podpowiedzi, dotyczącej tego co się stało w ostatnich sekundach. Psychologiczne książki rozrzucone były dookoła. Pióra i ołówki pokrywały podłogę, a papiery były jednym wielkim bałaganem. Moje gardło bolało i ciężko oddychałem. Nie pamiętałem co się stało, ale powoli zacząłem widzieć przebłyski moich rąk zakutych w kajdanki i gwałtownie zrzucających wszystko co znajdowało się na drewnianym biurku oraz krzyki wydobywające się z moich ust. Nie pamiętałem co dokładnie mówiłem, ale prawdopodobnie zawierało to słowo "kurwa" i wiele innych wulgaryzmów.
Drzwi nagle się otworzyły i pojawił się w nich Brian.
- Wszystko w porządku?
Nie mówił do mnie, pomimo tego że jego oczy skierowane były prosto na moją osobę. Sięgnął po moje ramię, chcąc wywlec mnie z gabinetu nie uzyskawszy odpowiedzi.
- Nie! - powiedziała Kelsey zanim zdążyliśmy odejść za daleko. - Wszystko okej, to była moja wina. Nic mu nie jest. Mi też nic nie jest. Wyprowadzę go na zewnątrz, kiedy nasza sesja się skończy.