6. Gościem bądź!

124 6 1
                                    

Bella uchyliła drzwi po czym wyjrzała zza nich. Nikogo nie zauważyła, więc cicho wyszła z komnaty zamykając za sobą wejście. Płomyk, który miał pilnować brunetki - aktualnie flirtował z pokojówką. Mężczyzna nie usłyszał trzasku zamka i oprzytomniał dopiero gdy zobaczył oddalającą się sylwetkę.
- Kiedy ona do licha wyszła? - spytał sam siebie. Po czym przeprosił pokojówkę i ruszył za brunetką.

W zamkowej kuchni panował spokój. Wszystkie naczynia były już dawno pozmywane i poukładane na swoje miejsce. Tylko pomiędzy kilkoma osobami trwała zażarta dyskusja.
- Cały dzień charowałem jak wół. I po co? Dzieło sztuki kulinarnej zmarnowane... - marudził szef kuchni.
- Przestałbyś narzekać. To był dla wszystkich ciężki dzień - skarciła go pani Imbryk.
- Wiecie co wam powiem. Ona jest... Uparta... Przecież powiedział proszę - do rozmowy włączył się Trybik.
- Jeżeli nasz pan nie zacznie panować nad sobą. To nie licz na jakąkolwiek sympatię między nimi - odparła kobieta.
Tymczasem do kuchni weszła Bella. Wszyscy od razu zamilkli. Jako pierwszy odezwał się Trybik, który wręcz rzucił się do niespodziewanego gościa.
- Jakże się cieszę że panienkę tu widzę - powiedział głośno.
- Jestem Trybik majordomus... - już chciał ucałować dłoń dziewczyny, gdy uprzedził go... - A to jest Płomyk...  Chcemy... Przestań! Panience... Odejdź! Uprzyjemnić panience pobyt w naszym zamku. Czy czegoś panience potrzeba? - Trybikowi ciężko było wypowiedzieć zdanie, gdyż przerywał mu Płomyk, którego co chwila karcił.
- Jestem trochę głodna...
- Tak? Słyszycie? Głodna! Rozpalić ogień, nakryć do stołu! - pani Imbryk zaczęła zarządzać wszystkimi.
- Pamiętaj co nasz pan rozkazał... - wymamrotał przez zęby Trybik.
- Też mi coś! Nie pozwolę głodzić tego biednego dziecka! - oburzyła się.
- To daj jej szklankę wody, skórkę od chleba i...
- Trybik... Dziwię ci się mój drogi. Ona nie jest nikim. To nasz gość. Musi się tu dobrze czuć - skarcił go Płomyk - Zapraszam za mną.
- Ale bądźcie cicho. Jak nasz pan się o tym dowie... To będzie po nas - rzekł Trybik, który chwilę później i tak pobiegł za nimi.

Płomyk zaprowadził Bellę do jadalni.
Stanął przed nią, skłonił się po czym zaczął mówić:
- Ma chere Mademoiselle
Z najprawdziwszą dumą i niekłamaną radością witamy cię w naszym gronie.
Bądź łaskawa rozgościć się i odprężyć. Prosimy bliżej do nas! - przysunął jej krzesło do stołu.
- Zespół kulinarny zaprasza szanowną panienkę... - wziął wdech - Na kolację.
Po famfarach zaczął śpiewać (Na potrzeby opowiadania tekst piosenki został delikatnie zmieniony, a jakiekolwiek elementy fantastyczne są przenośnią dop.aut):
- Gościem bądź...
Gościem bądź!
Sprawdź obsługę naszą, siądź.
Weź serwetkę, my w ukłonach,
Wokół się będziemy giąć.
Zupa dnia, z ostryg sos,
Służyć tutaj to nasz los.
To jest pyszne, jeśli raczysz
Skosztuj, uwierz, spytaj naszych...
Śpiewać chcą, tańczą w takt.
To panienko Francja wszak
Pani obiad, wyśmienity - sama sądź!
Łaskawie kartę weź,
By wybrać to co chcesz.
I gościem bądź, gościem bądź
Gościem bądź...
Jest ragoût i soufflé,
Jest i deser en flambé,
Kulinarny kabarecik
Zamówimy, s'il vous plaît...
Porzuć strach, na stół patrz,
Oto bankiet z mięs i ptactw.
Lęk i nuda precz znikają,
Gdy nas srebra zabawiają.
Żartów i świetnych sztuk
My służący znamy w bród.
- A potrawy, są wyborne
Przyznasz też - dośpiewał chór.
- Czas w górę kielich wznieść
I z nami obiad zjeść
Wygodnie siądź i gościem bądź
Smutki z serc umiemy zdjąć
Gościem bądź, gościem bądź
Gościem bądź!!! - znów śpiewał Płomyk. Po chwili podszedł do niego Trybik.
- Wszystko męczy, nuży
Gdyś służącym co nie służy.
W jedną noc nam zniknął cały życia sens...
Były kiedyś dni wspaniałej służby, prawda, Trybik? - zwrócił się do przyjaciela.
- Lecz przepadły, odpłynęły hen...
Niepotrzebni, zakurzeni
Dziesięć lat już "rdzewiejemy".
Zamiast ćwiczyć styl i doskonalić fach,
Cały boży dzień leżymy w zamku,
Grubi i leniwi lecz umiemy wciąż zadziwić!
Tymczasem w kuchni pani Imbryk krzątała się wesoło.
- Oto gość, oto gość!
Zbawi nas, odmieni los.
Wino leje się, serwetek
Dzięki bogu mamy dość.
Deser jest, jeśli chcesz
To herbatę mamy też.
Filiżanki w krąg stepują...
Tam bulgoce... Ja gotuję! - tańczyła, wesoło lawirując między służącymi.
- Wrzątek tu, napar tam...
Och! Tu jakąś plamkę ma!
Czyszczę wnet, bo pragnę cię podziwem zdjąć...
Moc pracy czeka mnie.
Czy kostkę chcesz, czy dwie?
Mym gościem bądź...
- Gościem bądź! - dodał Płomyk.
- Gościem bądź! - znów pani Imbryk.
- Gościem bądź! - i Płomyk.
- Gościem bądź!
Gościem bądź!
Powiedz słowo, bądź co bądź.
Od dziesięciu lat czekamy,
By się znów do pracy wziąć!
Rewia ta,
Tylko by,
Dziś się móc,
Pokazać ci...
W kuchni ognie świec się palą,
Obsłużymy cię wspaniale,
Damy ci potraw w bród.
Powiesz dość i minie głód...
Kiedy spoczniesz do twych stóp, będziemy lgnąć.
Śpiewając na twą cześć.
Lecz teraz pora jeść.
Dziś gościem bądź,
Gościem bądź,
Gościem bądź,
Dziś gościem bądź!!! - do końca śpiewała już całą obecna tam służba. Bella zjadła wyśmienity posiłek, jednak Trybik zepsuł dalszą zabawę:
- Dobrze. Podobało się panience? To cudownie. A teraz czas spać... Do łóżek wszyscy... - wygonił ich.
- Ale... Ja nie będę mogła zasnąć. To moja pierwsza noc w tak czarującym zamku... Czy mogłabym go zwiedzić? Oczywiście jeśli mi wolno... - wypowiedziała Bella prawie na jednym wdechu.
- Ależ oczywiście. Ja panienkę oprowadzę... - wyrwał się Płomyk.
- Nie jestem pewny, czy to dobry pomysł. Nie wolno jej wtykać nosa w niektóre sprawy... Rozumiesz? Czy nie? - wysyczał Trybik przez zęby. Brązowooka postanowiła uratować sytuację.
- A gdybyś to ty mnie oprowadził? Bo na pewno ty, wiesz o zamku więcej niż inni... Prawda?
- No właściwie to... Tak. Wiem... - odparł zawstydzony.

Tale as Old as Time... || Piękna i Bestia ||Onde histórias criam vida. Descubra agora