IV

1K 49 24
                                    

Obudziłaś się w swoim łóżku. Spojrzałaś na zegarek - wskazywał północ.  Poczułaś dziwny niepokój. Postanowiłaś zejść na dół. 

-Może to przez horrory? - pomyślałaś.

Weszłaś do każdego pokoju na piętrze, jednak nie zastałaś w nich nikogo. Sądziłaś, że może domownicy gdzieś wyszli i nie chcieli cię budzić. Powoli schodziłaś po schodach. Im bliżej parteru byłaś, tym dzwonienie w twoich uszach robiło się głośniejsze. Spowodowany przez dźwięki ból głowy stawał się nie do wytrzymania. Chciałaś wracać, gdy zobaczyłaś jakąś postać na końcu pomieszczenia. Zdeterminowanie ruszyłaś w jej kierunku.

Podczas drogi cierpiałaś niezmiernie. Nie poddawałaś się pomimo bólu. Przy bliskiej odległości zauważyłaś kilka innych postaci, stali oni przy... ścianie. Stanęłaś obok osoby, którą pierwszą ujrzałaś. Miała ciemny płaszcz, jasne włosy i pistolet.

-Wy zdrajcy! - krzyknął, po czym przyłożył broń do głowy jednej postaci. Padł strzał. Schowałaś głowę w ręce. Tajemnicza osobistość powtórzyła czynność jeszcze dwa razy. Próbowałaś go powstrzymać, jednak wydawało się, że byłaś dla niego niewidoczna. Po trzecim strzale, człowiek wyprostował się. Puścił broń i spojrzał na ciebie.


Ocknęłaś się wystraszona. Siedziałaś na podłodze, oparta o ścianę. Byłaś w nieoświetlonym pomieszczeniu. 

-Już się obudziłaś, [T.I]. - odezwał się nieznany ci głos.

Chciałaś się odezwać, jednak nie mogłaś. Poczułaś materiał, który związywał twoje usta.

-Znasz zasady... - kontynuował głos.

-W twojej [w.] ręce znajduje się pistolet. Jest w nim tylko jeden nabój. - ciągnął dalej nieznajomy.

-Wskaż winnego [T.I]! - rozkazał.

Przed twoimi oczami pojawili się dwaj mężczyźni. Pierwszy z nich był wysoki, miał ciemne włosy i widoczny niepokój na twarzy. Drugi - wyższy, również ciemne włosy, powaga. Obydwaj wpatrywali się w ciebie. Zaczęłaś cała drżeć. Broń kierowałaś zmiennie - raz na jednego, raz na drugiego. Twoja podświadomość wskazała ci winnego. Po chwili w bezruchu, podniosłaś pistolet i wycelowałaś w-

...


Przywróciły cię nawoływania. Otwierając oczy błagałaś, abyś nie była w kolejnym koszmarze. Prośby poskutkowały. Zbudził cię głos znanej ci osoby. Leżałaś na czyiś kolanach. Podnosząc się uniosłaś głowę. Ból zjawił się od razu. Natychmiastowo ją opuściłaś.

Spojrzałaś w górę i zobaczyłaś rogacza. Wyglądał na zmartwionego. Zauważając, że odzyskałaś przytomność, uśmiechnął się i lekko pogłaskał po głowie.

-[Z.I], wszystko dobrze? Jesteś blada. - spytał szarooki.

-Chyba tak. - odpowiedziałaś uśmiechając się szeroko.

-Która jest godzina? - zapytałaś chłopaka.

Rogacz sięgnął po telefon i spojrzał na ekran.

-22:21. - odrzekł.

To nie mogłaby być prawda. Nie jest możliwe spanie przez cały dzień. Zaraz. Czy on trzymał cię na sobie przez cały ten czas?

-Gdzie reszta? - spytałaś.

-Są na górze. Nie chcieli robić hałasu. - odpowiedział rogacz.

Na twoją prośbę Tord pomógł ci usiąść. Wstał i poszedł po chłopaków. Kilka minut później usłyszałaś skrzypiące schody.

Chłopacy stanęli obok ciebie. Tylko rogacz usiadł i zajął wcześniejszą pozycję. Zadawali dużo pytań. Wymieniali je tak szybko,że nie dawałaś rady na nie wszystkie odpowiedzieć. Po chwilowym milczeniu padło pytanie:

-Pamiętasz, co ci się stało? - zapytał Matt.

Wiedział, że to pytanie było nieodpowiednie w tej chwili. Ty jednak zaczęłaś opowiadać. Wspomniałaś o dzwonieniu, bólu, dziwnym głosie, osobie z pistoletem i  jego ofiarach.

Edd zaproponował, abyś zatrzymała się u kogoś na noc, w razie powrotu koszmarów. Oficjalnie trafiłaś do rogacza. Tord widząc twój stan, wziął cię na ręce i zaniósł do pokoju.


Skip

Obudziłaś się w tym samym ciemnym pomieszczeniu, z tą samą bronią, celując nadal w tego samego mężczyznę. Tym razem zamiast zwykłych ubrań miałaś na sobie kombinezon wojskowy. U boku towarzyszyła ci ta sama postać w płaszczu. Jego twarz była...rozmazana. Oczekiwał na twój wybór. Pociągnęłaś za spust. Mężczyzna upadł. W świetle zobaczyłaś czarne oczy. Czy to...Tom?!


Pov. Tord

Gdy [Z.I] zasnęła, poszedłem do łazienki. Wróciłem po ok. 10 minutach. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją bladą. Podbiegłem do niej i chwyciłem za rękę. Zaczęła się poruszać i mówić coś na T. Postanowiłem pomóc jej się obudzić. Tylko od czego zacząć? Ostatnim razem obudził ją niedokończony strzał i moje nawoływanie. Poddenerwowany wołałem ją.

-[Z.I]...

-[Z.I]...

-[Z.I]...

Cisza. Postrzelenie dla niej jest rzeczą okropną. Co jest jeszcze gorsze? Powoli traciłem nadzieję. Nieśmiale podniosłem jej głowę. Pochyliłem się. Wpatrując się w jej nadal bladą twarz zbliżyłem nasze usta. Po pocałunku pogodziłem się z myślą, że nie wstanie. Powoli udałem się w stronę wyjścia.


Pov. [T.I]

Nie mogłam uwierzyć, w to, że Tom'a już nie ma. Zabiłam go bez żadnych skrupułów. Klęcząc przy jego zwłokach zauważyłam ruch postaci w płaszczu. On uklęknął przy mnie i objął mnie ramieniem. Po chwili poczułam ciepły dotyk. Delikatnie przejechał mi ręką po policzku, ocierając łzy. Jego twarz pozostawała rozmazana. Nagle zbliżył się do mnie i pocałował. 


Pov. Tord

Otwierając drzwi spojrzałem się na nią. Wychodząc usłyszałem kaszel. Odwróciłem się i ujrzałem [Z.I] otwierającą swoje piękne [k.o] oczy.


Pov. [T.I]

Znów w świecie żywych. Cieszyłaś się z powrotu. Otwierając oczy zobaczyłaś rogacza, spoglądającego na ciebie z uśmiechem. Podbiegł do łóżka i usiadł na jego skraju. Nie mogąc się powstrzymać zbliżyłaś go do siebie i mocno przytuliłaś. Chłopacy, słysząc hałas weszli do pokoju. Za pozwoleniem zajęli miejsca obok ciebie. Ze łzami w oczach zaczęłaś opowiadać.

Trudna Miłość   [Tord x Reader]Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin