Pierwsza Gwiazda ⭐ Avyanna

212 14 0
                                    

20 lat później...

- Księżniczko? Nie przeszkadzam? - Pani Macy przerwała mi moje przemyślenia.

Z westchnieniem spojrzałam na nią. Wyglądała na zirytowaną tym, że jej nie słucham, ale akurat tę minę widziałam u niej za każdym razem gdy na nią patrzyłam. Czasami się zastanawiałam czy jest zirytowana życiem, czy moim widokiem.

- Zastanawiam się nad moją suknią na bal - zaświergotałam, przesadnie mrugając. - To już dzisiaj mam poznać swojego przyszłego męża - którego mam wybrać sobie spośród gości. Świetny pomysł, tato. Pani Macy przytaknęła mi szybko i podjęła temat.

- Tak, tak, musisz lśnić na balu. Tylu szlachetnie urodzonych. Będziesz miała w czym wybierać.

Zmarszczyłam brwi na tę uwagę, bo, cholera, to nie były rękawiczki, tylko ludzie z uczuciami.

- Idź już lepiej na ostatnie przymiarki, bo widzę, że więcej cię już dzisiaj nie nauczę - stwierdziła oschle, a ja nie czekając na dodatkowe zachęty z jej strony, wyszłam z komnaty pewnym krokiem. Opuszczając jaskinię demona, najważniejszą zasadą jest nieokazywanie strachu.

Szybkim krokiem dostałam się do mojej komnaty i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Przymknęłam na chwilę oczy, wiedząc, że to jest jedna z nielicznych chwil, w których mogę złapać oddech. Bal miał się odbyć wieczorem, a ja już miałam tego wszystkiego dość. Przez cały tydzień wiele osób zaczepiało mnie odnośnie szczegółów balu. Szczerze to nie interesowało mnie to nawet w najmniejszym stopniu. Gdyby to zależało ode mnie, to odwołałabym ten bal. Zgodnie z jedną z narnijskich tradycji, miesiąc przed koronacją i osiemnastymi urodzinami, musi odbyć się bal, podczas którego sojusznicy, zapoznają się z nowym władcą i zdecydują czy dalej chcą utrzymywać sojusz. Oprócz tego muszę znaleźć dla siebie potencjalnego kandydata na męża, inaczej poślubię tego, z którym ślub będzie najkorzystniejszy.

Od tego jak wypadnę, miała zależeć przyszłość kraju i to wszystko było na moich barkach. Od lat byłam do tego przygotowywana i teraz wszystko musiało się udać. Innej opcji nie było.

Nagle usłyszałam delikatne pukanie do drzwi, a po chwili rozległ się delikatny głos mojej matki.

- Avyanna, słońce? Jesteś u siebie?

Na początku nie miałam zamiaru odpowiedzieć, chcąc, choć minutę dłużej zostać sama. Potem jednak otworzyłam drzwi, a do środka natychmiast wpadło pięć kobiet z różnymi materiałami, nitkami i wstążkami. Za nimi spokojnie weszła moja mama, ubrana w prostą, różową suknię, z blond włosami zebranymi na boku w warkocza. Mimo upływających lat, jej twarz wciąż była piękna, a tylko w kącikach ust pojawiały się małe zmarszczki od ciągłego uśmiechania się. Wiele osób porównywało mnie do niej, jednak ja nie mogłam dojrzeć żadnego podobieństwa oprócz naszych długich włosów, które i tak różniło kilka odcieni.

Ruszyłam za parawan, ustawiony w kącie pokoju i szybko przebrałam się w falbaniastą, niebieską suknię, która była przygotowana specjalnie na bal. Była idealnie w moim rozmiarze, przez co na talii nie było żadnych zmarszczeń. Wyszłam zza parawanu i stanęłam na podeście. W jednej chwili kobiety oblężyły moją suknię i zaczęły wprowadzać ostateczne poprawki. W tym czasie spojrzałam na moją mamę, która spoglądała na mnie z zachwytem i dumą.

- Będziesz świetną królową - powiedziała, a ja się uśmiechnęłam. Nie miałam zamiaru jej zawieść.

Dwie godziny później moja suknia była dopracowana w każdym najmniejszym szczególe. Ustawiłam się przed lustrem i przyjrzałam się sobie. Moje odbicie absolutnie nie przypominało osoby, którą znałam. Nie mogłam uwierzyć, że to byłam naprawdę ja. Właśnie wtedy dostrzegłam to, jak bardzo jestem podobna do mojej mamy oraz to jak bardzo piękna jestem. W odbiciu dostrzegłam, że moja mama stanęła za mną i również mi się przyglądała.

Opowieści z Narnii. Tajemnica Lustra | ✔Where stories live. Discover now