Siódma Gwiazda ⭐ Avyanna

96 8 0
                                    

Przysiadłam się do dziewczynek i z uśmiechem udawałam, że jestem zainteresowana tym, co robią. Absolutnie nie miałam pojęcia jak się zachować, więc na początku zadałam, tylko pytanie, w co się bawią. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, bo dziewczynki nie były tak nieśmiałe, jak się po niech spodziewałam.

- To są księżniczki - wytłumaczyła mi jedna z nich, wskazując na lalki, które były do siebie bardzo podobne, a jedyne co je różniło to kolory sukienek. Dziewczynka patrzyła na mnie przez chwilę uważnie, by się upewnić czy aby na pewno zrozumiałam. Wyglądała na najstarszą z nich i obstawiałam, że może mieć jakieś osiem lat. Blond włosy miała spięte z tyłu w warkocza, przyozdobionego stokrotkami. 

- Mieszkają w pięknym zamku - wtrąciła się kolejna, wskazując na pobliskie drzewo z ogromną dziuplą.

- Którego pilnuje smok - dodała następna, podnosząc kawałek drewna, a następnie zaryczała. Uśmiechnęłam się, a one nadal nie przerywały swojego wywodu.

- Ale nie potrzebują ratunku - dopowiedziała jeszcze inna z dumą w głosie. 

- Ponieważ są silnymi i niezależnymi babkami - stwierdziła ostatnia z wielkim uśmiechem. Zaśmiałam się głośno, jednocześnie zastanawiając się, od kogo to podchwyciły. Pierwszy raz zetknęłam się z czymś takim, że dziewczynki bawiąc się w cokolwiek związanego z księżniczkami, nie wpychały do tego księcia, który przeważnie je ratował. 

Nagle podbiegł do nas jeden z chłopców, porwał jedną lalkę i zaczął z nią uciekać. Ośmiolatka z warkoczem zareagowała natychmiastowo i zrzuciła się w pogoń za nim, krzycząc:

- Easton, ty durniu, to nie jest twoje!

Dziewczynki koło mnie zaczęły się śmiać i tylko Nerissa dalej plotła wianki tym razem o wiele mniejsze. Właśnie skończyła jeden z nich i włożyła na główkę lalki z żółtą sukienką. Uniosła głowę, a kiedy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnęłam się do niej delikatnie. 

- Easton, proszę oddać Coralii jej lalkę i ją przeprosić - usłyszałam niedaleko siebie i od razu zwróciłam głowę w tamtym kierunku.

Chłopczyk zatrzymał się na głos Ariana i z wyrzutem patrzy na niego, a potem na Coralię. Z ciężkim westchnieniem oddał jej zabawkę, mrucząc pod nosem przeprosiny. Dziewczynka po chwili się odwróciła i wróciła do nas z szerokim uśmiechem. Kiedy usiadła, ja wstałam, stwierdzając, że to może być najlepszy moment, żeby podziękować Arianowi. Teraz stał oparty o jedno z drzew i uważnie przyglądał się otoczeniu. Podeszłam do niego, a on powoli podniósł głowę. Jego brwi powędrowały do góry, a ja delikatnie uśmiechnęłam się, mając nadzieję, że miły wyraz twarzy go do mnie przekona. Nie podziałało, a on tylko zmierzył mnie wzrokiem.

Zatrzymałam się kilka kroków od Ariana i po chwili ciszy, uświadomiłam sobie, że to ja podeszłam i to ja muszę odezwać się jako pierwsza.

- Chciałabym ci podziękować - zaczęłam. - Davina powiedziała, że to ty mnie znalazłeś w lesie i wiesz, gdyby nie ty, prawdopodobnie byłabym teraz martwa. Więc dziękuję. Szczególnie dlatego, że się nie znamy i wcale nie musiałeś tego robić. - Zrobiłam krótką przerwę i  w końcu przeniosłam wzrok z moich dłoni na jego twarz. - Możliwe, że nigdy nie będę w stanie wystarczająco ci się odwdzięczyć, ale spróbuję na tyle, na ile będę mogła.

Nie wyglądało na to, by miał mi odpowiedzieć, więc odwróciłam się i chciałam powrócić na koc obok dziewczynek. Nadal znałam tylko imiona Nerissy oraz Coralli i miałam nadzieję, że zapamiętanie kolejnych imion przyjdzie mi równie łatwo.

- Jest jedna rzecz, którą możesz zrobić, księżniczko - odezwał się Arian, a ja nagle się zatrzymałam i odwróciłam w jego kierunku. Przez chwilę tępo się w niego wpatrywałam, zamiast zacząć zaprzeczać i twierdzić, że nie mam pojęcia, o czym mówi. Szybko się wyprostowałam i założyłam ręce na piersi, mając nadzieję, że nie upewnię go w tym, kim naprawdę byłam.

- Każdą nowo poznaną dziewczynę nazywasz księżniczką? - spytałam.

- Tylko te, które wychowały się w zamku - odparł i wyciągnął z kieszeni naszyjnik, który podarowała mi matka przed balem. Mimowolnie podniosłam rękę do szyi, tak jakbym chciała sprawdzić, czy to na pewno był ten sam. Tym ruchem tylko upewniłam Ariana, że rzeczywiście byłam księżniczką. Podał mi naszyjnik, a ja dokładnie obserwowałam każdy jego ruch. Nie mógł mnie skrzywdzić, ale czułam, że napięcie, które było już wcześniej między nami, teraz spotęgowało się. 

- Skąd wiedziałeś? - zadałam kolejne pytanie, jednocześnie zapinając naszyjnik na szyi i chowając pod gorset sukienki. 

- Nikogo nie stać na tak drogą biżuterię - wytłumaczył od razu. - A plotki o zniknięciu księżniczki szybko się rozprzestrzeniają. - Podszedł bliżej, tak żeby nikt inny nie mógł usłyszeć, o czym mówimy. - Nic mi do tego, dlaczego uciekłaś. Nie interesuje mnie też, jak długo tu zostaniesz. Chcę, tylko żebyś zdawała sobie sprawę z jednej rzeczy. - Zniżył się i powiedział cicho: - Jeżeli będę musiał wybierać między oddaniem ciebie strażnikom a ochroną tych dzieci, bez wahania cię wydam.

Odsunął się kawałek. W jednej chwili uderzyła mnie fala tylu sprzecznych emocji. Z jednej strony czułam strach, że teraz wiedział, kim byłam. Mógł mnie wydać w każdej chwili, a to wiązałoby się z powrotem do zamku, a spotkanie z rodzicami przerażało mnie chyba najbardziej. Z drugiej strony poczułam też do niego coś w rodzaju sympatii, że troszczył się o te dzieci i był gotów zrobić wszystko, by je uratować. Zanim wszystkie myśli, które zaczęły mi się kłębić w głowie, mogłyby mnie przytłoczyć, cały obóz przeszedł głośny krzyk oznajmiający, że zbliża się straż królewska. 

Wszystko dookoła nagle zawrzało, a ja na początku tylko dostrzegłam pogardliwe spojrzenie Ariana. Po chwili już nie było go przede mną i pomagał wrócić dziewczynkom do kryjówki. Kawałek od nich siedziała Nerissa, nie rozumiejąc, co się dzieje, więc bez zastanowienia do niej podeszłam. Rozglądała się dookoła, ściskając lalkę w jednej ręce, a wianek w drugiej. Podniosłam ją i przytuliłam do siebie, a następnie ruszyłam za wszystkimi do wejścia. 

Kiedy w końcu byłyśmy w środku, nie byłam w stanie jej puścić i dalej ją do siebie tuliłam. W momencie kiedy Arian pojawił się koło mnie, drzwiczki zostały zamknięte, a w pomieszczeniu zapanowała absolutna cisza, przerywana tylko ciężkimi oddechami. Chłopak wziął ją ode mnie, a Nerissa od razu się w niego wtuliła. Ponad jej ramieniem spojrzał na mnie i wydawało mi się, że w jego oczach dostrzegłam coś na kształt wdzięczności, co było o tyle dziwne, że dosłownie chwilę wcześniej patrzył na mnie z pogardą.

~

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale teraz nadrabiamy lekcje, jakbyśmy przez te pół roku nic nie robili.

Opowieści z Narnii. Tajemnica Lustra | ✔Where stories live. Discover now