Dziesiąta Gwiazda ⭐ Avyanna

89 8 0
                                    

- Wiesz, to nawet całkiem zabawna historia - zaczęłem.

- Zabawna? - Arian uniósł brwi do góry.

- No dobra tak nie do końca. 

Suszyłam się właśnie przy kominku. Okazało się, że wioska wcale nie była aż tak daleko, a Arian domagał się wyjaśnień. Wyglądało na to, że bardzo dobrze znał właścicielkę gospody, bo ta bez żadnych pytań i bez pobierania jakiejkolwiek opłaty, dała mu klucze do jednego z pokoi. Kiedy ją mijałam, zauważyłam, że przyglądała mi się dokładnie i przez chwilę się przeraziłam, że może rozpoznać we mnie księżniczkę. Chociaż to było praktycznie niemożliwe, bo zmoknięte włosy zasłaniały mi połowę twarzy i nie były idealnie upięte jak zwykle. Dodatkowo też miałam na sobie zwykłą sukienkę, która była jedną czwartą sukni, które przeważnie nosiłam. Nie było opcji, by mnie rozpoznała. 

Nagle syknęłam z bólu, gdy chłopak odrobinę za mocno ścisnął bandaż, którym owijał moje ramię. Nie miałam pojęcia, w jaki sposób ani o co się zraniłam, ale cholernie szczypało.

- Wybacz - mruknął i trochę poluzował. Kiedy skończył, przysunął sobie krzesło do kominka i spojrzał na mnie z wyczekiwaniem. Czekał na mój ruch. Powiedzieć prawdę czy skłamać?

- Będę szczera. Potrzebuję twojej pomocy. Muszę znaleźć kwiat, nazywają go Srebrną Różą. Podobno rośnie gdzieś w górach przy granicy. Myślę, że może pomóc pokonać Kimberly.

Dobra, może to nie była do końca prawda, ale nie byłam pewna czy mogę mu zaufać na tyle, żeby wytłumaczyć, że za pomocą magicznego kwiatka, uratuję ciotkę z lustra. Raczej normalnym ludziom nie przytrafiały się takie rzeczy.

- Srebrna Róża?

Coś w tonie jego głosu, sugerowało, że nie pierwszy raz spotkał się z tą nazwą.

- Wiesz, gdzie może być? - spytałam, spoglądając na niego z zaciekawieniem.

- Możliwe. Ale nic nie ma za darmo. - Mogłam się tego spodziewać.

- Więc czego chcesz? Pieniędzy? - Zdjęłam z szyi naszyjnik i wyciągnęłam dłoń w jego stronę. - Za to spokojnie kupisz rezydencję, a za dostarczenie mnie po wszystkim mojemu ojcu zostaniesz hrabią i zostaniesz obsypany złotem, że będzie, też starczyło dla twoich dzieci.

- Nie wszystkich można przekupić - odparł, odsuwając od siebie moją dłoń, a spojrzałam na niego zdezorientowana.

- Każdego można przekupić, wystarczy tylko odpowiednia kwota. - Oparłam się na krześle, zakładając ręce na piersi. Delikatnie się skrzywiłam, kiedy musnęłam ranę, ale od razu wróciłam do poprzedniego wyrazu twarzy. - Więc słucham, w jaki sposób mam ciebie przekupić jeżeli nie złotem?

- Kiedy już będziesz królową, zrób wszystko, by Davina mogła prowadzić swój własny sierociniec. W mieście, a nie w środku lasu.

Nie spodziewałam się czegoś takiego. Mógł mnie poprosić o wszystko, a tymczasem on poprosił o to, by Davina w normalnych warunkach mogła wychować te wszystkie zagubione czy niechciane dzieci. Na moment tknęło mnie jakieś uczucie, którego do końca nie byłam w stanie określić.

- Masz moje słowo - powiedziałam, kładąc dłoń na sercu. Kiwnął głową, a następnie wstał. Wyszedł z pomieszczenia i po chwili wrócił z mapą w dłoni. Rozłożył ją na stole, który stał niedaleko. Również się podniosłam i podeszłam tam. Pokazał mi granicę z Archenlandią i pasmo gór. Wytłumaczył mi, że jest kilka wyższych szczytów, ale my musimy się skupić na tym najwyższym. Zaznaczył "x" mniej więcej gdzie to jest. Poinformował mnie, że kolejne informacje poda mi kiedy już się tam znajdziemy.

- Nie ufasz mi - stwierdziłam.

- Okłamałaś nas. Podaj mi jeden powód, dla którego powinienem ci w pełni zaufać.

Chciałam podać ten powód, ale żaden nie przychodził mi do głowy. Miał rację, nie było powodu, by mi ufać. Ale chociaż był do mnie lepiej nastawiony niż na samym początku. To już jakiś postęp. Jeżeli nie teraz to z czasem powinien się do mnie już całkowicie przekonać. W każdym razie miałam taką nadzieję.

- To... może ja już lepiej się położę - stwierdziłam i dopiero wtedy zorientowałam się, że było tam tylko jedno, dość wąskie łóżko, a nas było dwoje. Spojrzał bez przekonania na posłanie, a potem na chłopaka.

- Jakiś problem, wasza wysokość?

- Gdzie ty będziesz spał?

Uniósł brwi do góry.

- Na łóżku? - odpowiedział, tak jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

- A ja?

Wzruszył ramionami i podszedł do łóżka, a następnie na nim usiadł. 

- Naprawdę, wszystko mi jedno, czy postanowisz położyć się obok mnie, czy będziesz spała na podłodze, czy może w stajni. Ważne, żebyś jutro była gotowa do drogi.

Położył się i odwrócił do mnie plecami. Jeszcze przez chwilę stałam zszokowana taką odpowiedzią, ale po chwili postanowiłam, że też muszę się gdzieś położyć, żeby rano wstać. Spojrzałam na dwa krzesła stojące przy kominku i wzruszyłam ramionami, wiedząc, że na nic lepszego nie będzie mnie stać. Nie miałam zamiaru spać na zimnej podłodze, a co dopiero z końmi, więc w jakiś sposób starałam się skulić na krzesłach i z nich nie spaść. Kiedy w końcu udało mi się to zrobić, mimo że byłam blisko ognia, zrobiło mi się zimno. Przytuliłam do siebie ramiona, o mało co nie spadając na podłogę. Usłyszałam głośne westchnięcie Ariana i domyśliłam się, że pewnie przeszkadza mu to ciągłe szuranie krzeseł. Ponownie poprawiłam swoje ułożenie, mając nadzieję, że zirytuję go na tyle, że mi odstąpi łóżko.

- Wiesz, że nie gryzę? A tu jeszcze się znajdzie miejsce dla ciebie.

- Tu mi wygodnie - warknęłam, wpatrując się w ogień.

- Skoro mamy współpracować, mogłabyś schować swoją dumę i zachowywać się jak każdy normalny człowiek?

Gwałtownie usiadłam i spojrzałam na niego z przymrużonymi oczami. On spoglądał na mnie podobnie i wiedziałam, że ta bitwa na spojrzenia mogłaby potrwać do świtu, jednak zmęczenie wzięło nade mną górę.

- Dobra.

Położyłam się obok niego, ale rozepchałam się, jak najbardziej było to możliwe. Byłam pewna, że będzie tego żałował i pewnie rano, to on będzie spał na krzesłach. Uśmiechnęłam się z satysfakcją, a następnie zamknęłam oczy.

Opowieści z Narnii. Tajemnica Lustra | ✔Where stories live. Discover now