Rozdział 2

3.9K 305 308
                                    

[2408 słów]

Mimo surowej postawy przyszłego męża, Jimin starał się choć na chwilę zwrócić na siebie jego uwagę, by mogli porozmawiać i przede wszystkim poznać siebie nawzajem. Niestety nie udawało mu się to, jak planował, gdyż Jungkook za wszelką cenę starał się omijać chłopaka na wszelkie sposoby.

Jimin z jednej strony rozumiał, ponieważ sprawy państwa dla przyszłego cesarza są priorytetem i nie może ich zaniedbywać. Lecz z drugiej strony mała rozmowa z nim nie zajęłaby zbyt wiele czasu, a na pewno ociepliłaby stosunki między nimi.

Jednak czy oni cokolwiek mieli ze sobą wspólnego? Nawet sami się sobie nie przedstawili, bo swoje imiona poznali, nawet jeszcze nie mając okazji zobaczyć się na żywo. Więc można tu mówić o jakichkolwiek stosunkach?

Byli dla siebie obcy, a Jungkook nie wyrażał nawet chęci, by było inaczej. Każdą próbę podjęcia rozmowy niemalże natychmiast przerywał, mówiąc, że musi załatwić kolejne ważne rzeczy.

- A mógłbym chociażby posiedzieć z tobą w ciszy? Nie będę Ci przeszkadzać - zarzekał się Jimin - po prostu chciałbym, byśmy jako przyszli małżonkowie poznali się choć trochę.

Jungkook tylko zmierzył go wzrokiem, a chłopak zaczął bawić się palcami, ukrytymi pod długimi rękawami swoich szat.

- Sam twój widok mi przeszkadza, więc nie chce Cię widzieć na żadnych obradach - po tych niemiłych słowach obrócił się w drugą stronę i odszedł, zostawiając Jimina pogrążonego w całkowitym szoku.

Czym sobie zasłużył na tak nieuprzejme słowa? Przecież za każdym razem zwracał się do niego z większym szacunkiem, mimo, że oboje są książętami.

Zaś Jungkook zamknął się w swojej komnacie, wzdychając głęboko. Naprawdę nie lubił być wredny, ale to sytuacja go do tego zmusiła. Miał nadzieję, że jak tylko Jiminowi się tutaj nie spodoba, to wróci do siebie, a on sam uwolni się od koszmaru nieszczęśliwego małżeństwa. Tylko dlatego trzymał się wyznaczonego przez siebie planu, w którym będzie opryskliwy w stosunku do narzeczonego.

Przetarł zmęczony twarz, nie mając ochoty na te wszystkie zaczepki ze strony niższego chłopaka, który na siłę próbuje do niego dotrzeć. Nie chciał odkrywać przed nim swoich kart, bo wiedział, że na pewno zostaną wykorzystane przeciwko niemu, a nie mógł sobie na to pozwolić. Zwłaszcza jeśli w grę wchodziło jego przyszłe szczęście.

Uznał, że tak będzie lepiej dla wszystkich, nie tylko dla siebie, ale nawet i dla Jimina, który też znajdzie sobie odpowiednią osobę do małżeństwa. Dla Jungkooka sojusz mógłby istnieć, bez jakiegokolwiek małżeństwa, lecz tak robiono przez wiele lat. Dlatego i oni nie byli wyjątkiem, ale nie wszyscy przecież żenili się z rozsądku. Więc obiecał sobie, że i on będzie kimś takim. Odeśle Jimina do swojego kraju, cały czas myśląc, że postępuje dla dobra wszystkich.

🌸🌸🌸

Wraz z zachodem słońca nadeszła uroczysta kolacja, w której też uczestniczył ojciec Jimina. Każdy musiał przyznać, że obracała się ona w niewiarygodnym przepychu. Najlepsze zastawy ręcznie wykonane przez samych mistrzów w tym fachu, czy wiele potraw, które zapachem przyciągały nie jednego, nawet najbardziej najedzonego osobnika. Wszędzie królowały wiązanki z kwiatów, by i oczy nacieszyć w tej wspaniałej chwili. Rozłożone zaś świece, dodawały adekwatnego klimatu.

Wino lało się do złotych pucharów, by następnie drażnić cierpkością gardła zebranych. Jimin zaś nie lubił tego smaku, dlatego stronił od sięgania chociażby po odrobinę. Raczył się herbatą, którą co chwilę popijał.

The Mask |[jjk + pjm] ✔Where stories live. Discover now