fourteen

2.4K 103 20
                                    

Rano wcześnie Billy wyszedł żeby moi rodzice go nie zobaczyli i poczekał na mnie w aucie przecznicę dalej. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo zimny. Gdy podjechaliśmy pod szkołę, pożegnałam się z moim chłopakiem i pognałam w stronę szkoły. Stojąc przy szafkach zdjęłam swoją czarną kurtkę i tego samego koloru czapkę i włożyłam do szafki uprzednio wyjmując książki potrzebne mi na dzisiaj. Gdy zamknęłam szafkę ujrzałam głowę z bujną czupryną. Steave. Z zaskoczenia cicho pisnęłam i podskoczyłam.
-Jaki z Ciebie jest idiota.- powiedziałam w stronę chłopaka i oparłam się o szafki.
-Też Cię miło dzisiaj widzieć Liz.- mruknął Steave i oparł się łokciem spoglądając na mnie z uśmiechem.
-Coś ode mnie chcesz?- zapytałam chłopaka z nadzieją, że oddali się ode mnie w szybkim tempie.
- Tak. Liz nie możesz się widywać z Billy'm. Naprawdę musisz mnie posłuchać.- złapał mnie lekko za ramiona i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Ale dlaczego?- byłam zdezorientowana słowami chłopaka. Wiedziałam, że mają dużo do siebie. Ale nie wiedziałam o co w tym momencie mu chodzi.
-Musisz mi zaufać Lizzie. Nie możesz się z nim spotykać.- wstrząsnął moimi ramionami.
-Steave, swoje problemy załatwiaj z Billy'm, nie ze mną. To nie moja sprawa. - gdy już miałam się odwracać, Steve zlapał ponownie mnie za ramiona.- Steave, puść mnie. Mam lekcje.
-Ale Liz...- przerwał w momencie gdy się odwróciłam. Billy i Jennifer Bullet. Całowali się po drugiej stronie korytarz w rogu. W pierwszej chwili nie doszło to do mnie. Stałam sztywno, a Steave trzymał mnie za ramiona. Po kilku sekundach łzy zaczęły mi lecieć jedna po drugiej po moich policzkach. Nie mogłam w to uwierzyć. Billy. Mój chłopak. Odwróciłam się w stronę Steave'a i spojrzalam na niego. Zacisnął mocno pięści i już chciał ruszyć do Billy'ego.
- Steave, proszę Cię. Nie warto.
-Musi dostać za swoje.- warknął i poszedł w stronę chłopaka. Wystraszona, że może stać się dużą krzywda pobiegłam za Steav'em.
-Steave...Steave.- próbowałam się z nim dogadać ale szedł tak szybko, że nie reagował na żadne moje słowa.
- Ty chuju!- krzyknął Steave będąc blisko pary. Billy odezwał się od dziewczyny i spojrzał w naszą stronę. Po jego minie widać, że w ogóle nie spodziewał się nas. - Jak mogłeś jej to zrobić?! Co? No mów!- Steave złapał Billy'ego za koszulkę i krzyczał mu prosto w twarz.
- Liz, to nie tak.- Billy spojrzał w moja stronę błagalnym wzrokiem.
- Nie obchodzi mnie to.- odpowiedziałam mu drzącym głosem ledwo powstrzymując się od kolejnego wybuchu. Dopiero w tej chwili dotarło do mnie co się stało. Billy mnie zdradził. Mój chłopak mnie zdradził.
-Zostaw ją. Już dość zrobiłeś, palancie. - Steave wciąż mówił do Billy'ego. Dalej trzymał go za koszulkę szarpiąc nią co chwilę.
-Słońce, chodź wszystko sobie wyjaśnimy i będzie dobrze.- nie wierzyłam w to co Billy mówi. Po prostu nie umiałam tego pojąć.
-Nie. Nie, Billy. To koniec.- oznajmiłam chłopakowi i czułam, że nie wytrzymam dłużej.- Chodź Steave zostaw go. Steave...- nim się zdążyłam obrócić, mój były chłopak leżał na podłodze i trzymał się za nos.
-Teraz możemy iść.- powiedział Steave i odeszliśmy od miejsca, w którym mój związek szlag strzelił.

Gdy wróciłam do domu przepłakałam dobre dwie godzin. Leżąc na łóżku usłyszałam jak ktoś puka w moje drzwi.
- Tak?- zapytałam zachrypniętym głosem. Przetarłam szybko oczy i spojrzałam w stronę drzwi.
- Lizzie?- delikatny głosik wypowiedział moje imię.
- Tak słońce?
-Mogę do Ciebie?- zapytała Holly szerzej otwierając drzwi.
-Oczywiście, kochanie.- szybko zmieniłam swój humor i przybrałam postawę "nic się nie stało". Holls podbegła do mojego łóżka i wskoczyła pod kołdrę mocno się do mnie przytulając.- Co się dzieje?
-Bo pod łóżkiem są potwory. Tak mówi Mike.- powiedziała w moje ramię Holly.
-Nie słuchaj brata. Nie ma tam potworów.- Mike zabije Cię kiedyś. Przysięgam. Przecież to dziecko, jak oj mógł jej takich rzeczy naopowiadać. Teraz biedna będzie się bała spać u siebie.
-Mogę spać z Tobą?
- Oczywiście Holly.- przytuliłam siostrę i zamknęłam oczy. Chciałam jak najszybciej zasnąć po dzisiejszych wydarzeniach.

||655 słów

☆Bardzo was przepraszam za tygodniowe opóźnienia i za tak krótki rozdział. Wróciłam dopiero w środę do domu i przez weekend nie miałam czasu napisać. Mam nadzieję że wam się spodoba!❤ Jak wam minął tydzień?

Stay with me || Billy Hargrove Where stories live. Discover now