8. jakże heteroseksualnie

Start from the beginning
                                    

- Michaeeel... Czy ty przestaniesz kiedyś to robić? – Jęknąłem, a on znów zaczął się śmiać, jednak na ten gest wywróciłem oczami.

- Obejrzymy Shrecka jak dojedziemy do miasta? – zapytał, na co pokiwałem ochoczo głową.

- Błagam, kocham bajki, naprawdę.

- Widać.

- Wal się, niby po czym, co? – Pokazałem mu niezwykle dojrzale język.

- Tak jakoś. Wyglądasz na takiego, który zabrałby dziewczynę na bajkę do kina na pierwszą randkę. – Oh, więc wchodzimy na tematy dziewczyn, super.

- Pewnie tak. – Wzruszyłem lekko ramionami, ale zrobiło mi się dziwnie, sam nie wiem dlaczego. – Gdybyś był dziewczyną byłbyś zadowolony z takiej randki? – palnąłem głupio pod wpływem tego dziwacznego ścisku w żołądku.

- Nie wiem jaki bym był, gdybym był dziewczyną, ale wiem, że chętnie poszedłbym na bajkę do kina. – Uśmiechnąłem się lekko, spuszczając wzrok na swoje dłonie.

Nie miałem pojęcia co się ze mną dzieje, ale... To było na tyle obezwładniające uczucie, że pożerało mnie całego od środka. Zdjąłem i tak rozwiązane trampki i podkurczyłem nogi na siedzeniu, obejmując swoje kolana. Oparłem na nich policzek, patrząc sobie bez przyczyny na skupionego Clifforda.

Coś mnie rozbrajało od wewnątrz i ja nawet nie wiedziałem jak to nazwać.

- Obudzisz mnie jak dojedziemy? – mruknąłem, nie chcąc zmieniać póki co tej pozycji.

- To tylko dwie godziny...

- Wiem, ale jestem zmęczony życiem i boli mnie dupa od siedzenia, więc mam nadzieję, że na śpiku przestanie.

Michael pokiwał głową z lekkim niedowierzaniem, a potem machnął ręką.

- Śpij. I całe szczęście dojeżdżamy, bo szkoda, żeby spłaszczył ci się tyłek.

- Co? – Parsknąłem i naprawdę nie umiałem przestać się śmiać, chłopak chyba trochę się zmieszał, mimo to w ostateczności też się zaśmiał i nic już więcej nie powiedział.

Mógłbym podpuścić go bardziej. Mógłbym użyć niższego głosu, dotknąć jego uda i zapytać czy właśnie zkomplementował mój tyłek, ale chyba nie miałem tyle odwagi, albo żeby wykonać taki gest, albo żeby poznać odpowiedź. Mimo wszystko ten tekst sprawił, że poczułem się lepiej ze sobą, jakoś tak... Nie mogłem wyrzucić tego z głowy.

Usnąłem zastanawiając się nad istotną kwestią – czy Michael Clifford mnie bajeruje, czy tylko mój upośledzony mózg sobie to wyobraża?

*

- Luke, Luke, Luke, Luke... - Poczułem jak ktoś mocno szturcha moje ramię i to wcale nie było fajne uczucie, dlatego mruknąłem niezadowolony, próbując odepchnąć rękę tego ktosia. Po chwili jednak zorientowałem się, że to Michael widocznie mocno czegoś ode mnie potrzebuje, dlatego zacząłem się przeciągać.

- No co chcesz? – burknąłem pod nosem, a gdy przecierałem oczy, zorientowałem się, że jest zdecydowanie jaśniej niż wtedy, gdy zasypiałem, chociaż dzień wcale nie wstał.

Miałem to przed sobą. Widziałem Nowy Jork za szybą, w pełnej swojej okazałości. Wysokie budynki, przepełnione rotującymi ludźmi ulice, setka aut przed nami i za nami... Woah. To naprawdę widok robiący wrażenie na kimś, kto opuszcza małe miasteczko tylko wtedy, kiedy musi. Przez moment praktycznie nie oddychałem, uśmiechając się szeroko. Czułem, że Mike mnie obserwuje i wiedziałem, jak moje oczy muszą teraz mocno błyszczeć, ale nie mogłem oderwać wzroku od miasta.

chasing cars {muke}Where stories live. Discover now