▪︎Zeldris▪︎

1K 67 30
                                    

Trenował już od kilku godzin, lecz mimo to nie zanosiło się na to, by miał zamiar przestać. Przyglądając się mu, na jej twarzy widniał smutek, a nie szczęście czy podziw jak dawno temu. Przyglądała się mu i jego cierpieniu, które ciągnęło się odkąd jego brat ich zdradził, a cały Klan Demonów został zapieczętowany. Każdego dnia wracał do punktu wyjścia. Trenował by być gotowym na to co ich czeka jeśli rzeczywiście kiedyś się stąd uwolnią.

Westchnęła, rozprostowując swe potężne skrzydła, by po chwili wzbić się w powietrze. Latanie było częścią jej życia. Mimo iż dawno straciła wolność, to tak naprawdę robiąc to czuła się wolna niczym ptak. Jak na demona nie była tak podła i żądna cierpienia innych, tak jak reszta klanu. Była dość łagodna. I między innymi właśnie to sprawiło, że brunet kiedyś się w niej zakochał.

Jednak to co było kiedyś, odeszło. Jedyne co się teraz dla niego liczyło to zemsta. Zemsta na kimś kogo niegdyś podziwiał. Nienawidził go, widziała to, lecz mimo iż dopuścił się zdrady, dobrze go rozumiała. Wiedziała jak to jest kochać kogoś ponad życie i dlatego była pewna, że dla Zeldrisa zrobiłaby to samo. Dlatego gdy Meliodas odszedł do swej bogini, zachowała to w sekrecie. Jego zmiana była widoczna gołym okiem i właśnie to według niej było piękne.

Wylądowała tuż za chłopakiem, który wyczuwając jej obecność zaprzestał dalszych działań, lecz mimo to nie odwrócił się w jej stronę. W ogóle nie przypominał dawnego siebie, tego troskliwego, miłego i zabawnego chłopaka w którym się zakochała. Już nie spędzali ze sobą tyle czasu co kiedyś, w zasadzie w ogóle tego nie robią. I właśnie to sprawiło jej największy ból. Jego obojętność. Wiele razy próbowała z nim o tym porozmawiać, lecz ten zawsze ją zbywał.

— Zeldris — Ostrożnie chwyciła go za dłoń, chcąc by na nią spojrzał. Lecz mimo gestu, ten pozostał niewzruszony. Przygryzła wargę nie mając pojęcia jak zacząć rozmowę. Od jakiegoś czasu gdy natrafiała się szansa by pobyć z nim sam na sam, bała się. Był dla niej kimś obcym. Czuła, że powoli się od siebie oddalają.

— Nie mam czasu — Oznajmił chłodno, wyszarpując dłoń, po czym ruszył w tylko mu znaną stronę. Dziewczyna westchnęła głęboko, czując jak zbiera jej się na płacz. Właśnie tego się bała. Odrzucenia. Czasami zastanawiała się czy on w ogóle coś jeszcze do niej czuje lub czy czuł na samym początku. Potrząsnęła głową. Oczywiście, że czuł. Przecież nie wymyśliła sobie tych wszystkich wspólnych chwil z nim, w których czuła, że żyje. Zupełnie jak podczas latania.

Zacisnęła pięści i nie dając za wygraną rozłożyła skrzydła. Po chwili wylądowała lecz tym razem przed chłopakiem który rzucił jej wściekłe spojrzenie, z którego postanowiła nic sobie nie robić. Spojrzała w jego ciemne oczy które wręcz emanowały złem i chęcią zemsty. Smucił ją ten widok. Już dawno nie widziała tych prawdziwych, zielonych oczu, tego uśmiechu na twarzy i tej chęci do bycia razem. Zdesperowana wyciągnęła do niego dłoń, która ku jej zdziwieniu, nie drżała.

— Polataj ze mną — Poprosiła. Zeldris przeniósł wzrok na jej dłoń, lecz po paru sekundach ponownie spojrzał na nią. Czuła ogromną gulę w gardle. Bała się. Strasznie się bała. Nie chodziło o to, że usłyszy od niego coś co sprawi jej przykrość, lecz o to, że ponownie ją odrzuci.

Nie wyglądało na to by miał przyjąć jej propozycję. Jego mina i postawa wyraźnie to pokazywały. Dlatego też zdecydowała się opuścić rękę, zła na siebie, że w ogóle coś takiego przyszło jej do głowy. Tylko się przed nim wygłupiła. Jej dzisiejszym zajęciem będzie zastanawianie się nad tym jak bardzo żałosna jest w jego oczach. Odwróciła się z zamiarem odejścia, lecz wtedy stało się coś czego kompletnie się nie spodziewała.

Spojrzała na chłopaka, który łapiąc jej dłoń w lekki uścisk, rozłożył czarne, demoniczne skrzydła. Po chwili wzbił się w powietrze, ciągnąc ją za sobą. Była w takim szoku, że przez pierwsze parę sekund nie mogła uwierzyć w to, że to rzeczywiście się dzieje. Dopiero gdy brunet puścił jej dłoń, wróciła na ziemię. Zeldris był nieco wyżej i wyraźnie zachęcał ją by do niego dołączyła. Miała co do tego naprawdę wiele pytań, lecz zamiast poznawać na nie odpowiedzi, wolała korzystać z chwili wiedząc, że kolejna może pojawić się nieprędko.                                                
Zrównali lot, dzięki czemu mogła przyjrzeć się chłopakowi, którego twarz była znacznie łagodniejsza niż ta z przed chwili. Lecieli nad światem demonów nie przejmując się niczym. Choć w jej głowie tkwiło coś co nie dawało jej spokoju. Dlaczego? Czy to możliwe, że stało się coś o czym nie miała pojęcia? Kiedyś mówili sobie o wszystkim, a teraz? Prawie w ogóle nie rozmawiali, zupełnie jakby byli sobie całkiem obcy. Dlatego też nie miała pojęcia co działo się w głowie demona.

Spoglądając przed siebie, mimowolnie się uśmiechnęła. To obudziło w niej wspomnienia o których już prawie zapomniała. Kiedyś często razem latali, w zasadzie to prawie codziennie. Zeldris doskonale wiedział jak bardzo było to dla niej ważne. Wkrótce przerodziło się to w ich rutynę, którą uwielbiali. Dla niej kojarzyło się to z wolnością, a dla niego, po prostu z nią.

Dziewczyna nie widząc nigdzie chłopaka zatrzymała się w miejscu, rozglądając dookoła. Przez to rozmyślanie nad przeszłością, zupełnie zapomniała o teraźniejszości. Nie widząc nigdzie czarnej czupryny, zmarszczyła brwi. Czyżby ją zostawił? Pokręciła głową nie chcąc w to uwierzyć. Czy to latanie było zwykłym pretekstem by uciec gdy nie będzie patrzeć?

Kamień spadł jej z serca gdy ujrzała chłopaka który po chwili wziął się znikąd. Nie odrywając wzroku, krążył wokół niej, by w końcu zbliżyć się do niej na tyle, że prawie stykali się ciałami. Objął rękoma jej talię, przyciągając do siebie. Nie wiedząc co robić, położyła dłonie na jego ramionach. W tamtym momencie byli bardzo blisko siebie, po raz pierwszy od dłuższego czasu przez co czuła się nieswojo. Nie spodziewała się po nim takiego ruchu, lecz nie zamierzała protestować i poczekać na dalszy rozwój wydarzeń.

— Przepraszam — Powiedział szeptem, przybliżając się do jej twarzy. Nie spuszczając z niej wzroku oparł czoło o jej czoło, po chwili zamykając oczy. — Naprawdę przepraszam.

Był świadom tego jak bardzo ją zaniedbał. Był tego świadom i bardzo tego żałował. Niestety nie mógł cofnąć czasu, więc błędów także, lecz mógł je jeszcze naprawić. Jeszcze może być tak jak kiedyś. I dziewczyna doskonale o tym wiedziała.  Zawsze tak robił gdy miał gorszy dzień. Stykali się czołami by czuć, że drugie jest tuż obok. Była w szoku, że o tym pamiętał, lecz to tylko sprawiło, że nie miała więcej wątpliwości. Zeldrisowi zależało i nadal zależy. Wiedział co zrobił źle i teraz chciał to naprawić.

— To przerosło nas wszystkich — Wyszeptała, nie odrywając od niego wzroku. Miała rację. Od czasu zapieczętowania nikt i nic nie było takie samo jak kiedyś. Wszyscy pogrążyli się w chęci zemsty, a świat w którym żyli, wydawał się jeszcze bardziej mroczny.

— Moje uczucia do ciebie nie zmieniły się — Oznajmił po dłuższej chwili. — Po prostu chciałem odstawić je na chwilę na bok by móc skupić się na zemście, ale przez to krzywdziłem ciebie. Tak bardzo chcę stąd wyjść...

Przyznał, spuszczając wzrok. Dziewczyna widziała smutek w jego oczach i była pewna, że miała przed sobą osobę którą kiedyś kochała i nadal kocha. Rozumiała to jak bardzo chciał się stąd wydostać, zresztą nie tylko on.

— Kiedyś w końcu się stąd wydostaniemy — Odpowiedziała, przykładając dłoń do jego policzka. Jej włosy muskały go po twarzy, a głos działał na niego kojąco, przypominając mu o dniach beztroski i obowiązków. Spojrzał na nią łagodnie, nie mogąc zrozumieć dlaczego chciała z nim być mimo iż potraktował ją w taki sposób. Czuły pocałunek który złożyła na jego policzku sprawił, że po raz pierwszy od bardzo dawna się uśmiechnął. — Ale zanim to nastąpi, będziemy żyć dalej.

Odwzajemniła uśmiech, który tak uwielbiała. Nie był on w całości taki jak kiedyś, lecz lepsze to niż nic. I mimo iż tej nocy nie ujrzała zielonych oczu, to była szczęśliwa, że osoba którą kocha, jest przy niej. Zeldris skinął głową, po czym przybliżył do niej twarz, opierając czoło o jej czoło.

Oboje żyli wiecznie, więc czas nie stanowił dla nich żadnego problemu. Kiedyś w końcu dojdzie do bitwy w której przykazania odegrają kluczową rolę. Nikt nie ma pojęcia jak długo to będzie trwać, lecz po tym wszystkim w końcu nastanie spokój. Spokój w którym ona i on będą żyć ze sobą przez wieczność. Razem...

Yayımlanan bölümlerin sonuna geldiniz.

⏰ Son güncelleme: Dec 05, 2020 ⏰

Yeni bölümlerden haberdar olmak için bu hikayeyi Kütüphanenize ekleyin!

 ✏︎ 𝚘𝚗𝚎 𝚜𝚑𝚘𝚝𝚜Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin