-Clarissa! Przestań!- powiedziałam ze śmiechem do przyjaciółki. Odkąd weszłam do szkoły to Clary cały czas mówi mi o jakimś chłopaku, którego poznała wczoraj na jakiejś imprezie.
-Ale Jonhn jest taki fajny. Właśnie! Będzie jutro na imprezie u Greg'a. Poznasz go.
- Tak tak.- zmęczona gadaniem Clary oparłam głowę na rękach i zaczęłam się uczyć. Za dziesięć minut test z biologii, a ja oczywiście nic nie umiem. Nie miałam kiedy się nauczyć. Wczorajsza sprawa z Billy'm sprawiła, że test wypadł mi kompletnie z głowy. Nie miałam pojęcia dlaczego Billy tak reagował na Lucasa.
- Jedziesz z nim jutro?- zapytałam Clary.
-Chyba tak. Jeśli chcesz możemy Cię wziąć.- uśmiechnęła się i wróciła do spożywania posiłku.
- Nie coś ty, nie trzeba. Widzimy się w klasie, muszę iść coś załatwić.- wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę szafek. Miałam nadzieję że gdzieś spotkam Steav'a albo Nancy. Muszę się zapytać czy jutro jadą.
-Steave!- krzyknęłam chyba za głośno bo jego koledzy odwrócili się od razu.
-Patrzcie kto idzie. Dziewczyna Haegrove'ra.- śmieje się Harry I szturcha Tommy'ego.
- Zamknij się palancie.- nigdy go nie lubiłam.
- Suka.- Tommy mruknął pod nosem.
- Siedź cicho, idioto.- Steav odepchnął się od szafki i zwrócił w moja stronę.- Co chcesz?
-Jedziesz jutro do Annabana Greg'a?
-Ta. Razem z Nancy.
- Jadę z wami.
-Nie ze swoim chłoptasiem?
- On nie jest moim chłopakiem cholera jasna! -zdenerwowana odeszłam od nich i udałam się w stronę klasy biologicznej.

Biologia jak i same lekcje pochłonęły całą moją energię. Wykończona skierowałam się w stronę wyjścia z nadzieją że natknę się na siostrę, której swoją drogą dzisiaj w ogóle nie widziałam. Gdy otworzyłam drzwi, uderzyło we mnie zimne listopadowe powietrze. Zauważyłam niebieskiego Chevroleta stojącego jakieś sto metrów ode mnie, oraz jego właściciela który opierał się o maskę samochodu i popalał papierosa, ubrany w niebieskie jeansy, białą koszulkę oraz czarne buty. Rozglądałam się za siostrą ale niestety nigdzie nie umiałam jej znaleźć więc skierowałam się w stronę Billy'ego. Gdy byłam kawałek od niego, zgasił papierosa i wyrzucił na ziemię przydeptując butem.
- Cały dzień Cię nie widziałem.- usłyszałam jako przywitanie- Dzień dobry.- uśmiechnął się do mnie. Byliśmy w centrum uwagi. Odkąd zaczęłam się widywać z Billy'm, większość uczniów Hawkins High School mówiło o Billy'm i siostrze Nancy Wheeler.
- Dzień dobry. -odpowiedziałam mu z wielkim uśmiechem na twarzy- Czekamy na Max?
-Taa.- odburknął niechętnie.- Jutro impreza. Przyjadę po Ciebie.
- Nie trzeba. Steave i Nancy mnie wezmą. Ale możesz mnie odwieźć.- wiedziałam po jego minie że nie był zadowolony z tego.
-Dobra. - powiedział rozglądając się za Max- Gdzie ta gówniara. Jak się spóźni to jedzie na desce.
-Patrz tam jest.- wskazałam ręką na dziewczynkę pędzącą w naszą stronę. Nie chciałam żeby między nią a bratem były zgrzyty.
-Spóźniłaś się.- Billy zaczął otwierać drzwi i w między czasie mówił do dziewczyny.
-Dodatkowa praca domowa.
- Gówno mnie to obchodzi. Jeszcze raz i wracasz na desce.
- Max widzisz się dzisiaj z Mike'iem?- wtrąciłqm się szybko. Gdybym tego nie zrobiła to doszłoby do ostrej wymiany zdań.
- Tak. Chyba tak.- rudowłosa spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.

-Zaraz zwariuję. Nancy do cholery! Gdzie jest moja kurtka?!- zdenerwowana przekopywałam całą szafę w poszukiwaniu mojej skórzanej kurtki.
- Uspokój się. Trzymaj.- Nancy weszła do mojego pokoju i podała mi szukaną przeze mnie rzecz. Jak zwykle wyglądała idealnie. Sukienka koloru ciemnego niebieskiego, jeansowa kurtka do tego i czarne botki, swoją drogą moje.
- Czy to moje buty?
- Uh tak, przepraszam że bez pytania Ale pasują mi i pomyślałam...
-Jest Okey.- przerwałam siostrze w połowie zdania i się uśmiechnęłam.- Wyglądasz pięknie.
-Wydaje mi się, że ty lepiej. Naprawdę Lizzie.- wydawało mi się że wyglądałam naprawdę znośnie. Czarne spodnie z szerszymi nogawkami, niebiesko czerwona bluzka w paski, cortezy i do tego czarna, skórzana kurtka. Włosy spięłam w kucyka z połowy włosów, a resztę włosów miałam rozpuszczonych, lekko ułożone w fale po warkoczu.- Ale wydaje mi się że mogłabym Cię pomalować.- no tak makijaż. Nie lubiłam się malować dokładniej przez to że nie miałam do tego kompletnie talentu.
- O nie. Nancy to zły pomysł.- wystraszona zaczęłam machać rękami przed twarzą siostry.
- Może chociaż pomadka?.- na to jeszcze mogłam się zgodzić.Z uśmiechem wzięła mnie za rękę i biegiem pociągnęła do swojego pokoju.

Głośno. Alkohol. Taniec. Typowa impreza licealistów. Nancy i Jonathan, jak się okazało nie Steave, przyjechali razem ze mną. Nancy powiedziała że Steave i ona to przeszłość. Nie wnikałam w szczegóły nie chcąc psuć zabawy siostrze. Jonathan okazał się bardzo miły. Nigdy wcześniej z nim nie miałam okazji rozmawiać. Gdy wysiedliśmy z auta rozstalismy się; ja poszłam w głąb domu, a Nancy i jej kolega zostali na zewnątrz. Próbowałam się przebić przez tłum do kuchni. Przy okazji wzrokiem szukałam Billy'ego. Gdy popchnęłam drzwi do kuchni uderzyłam nimi jakiegoś chłopaka.
- O boże przepraszam. Nic ci nie jest?- spanikowana odskoczyłam od drzwj w stronę chłopaka.
- Wszystko dobrze. Nic mi nie jest.- zaśmiał się nieznajomy chłopak. Nigdy wcześniej go nie widziałam. Wysoki blondyn, wzrostu Billy'ego, szeroko rozstawione ramiona i idealnie ogolona twarz. - Nigdy wcześniej Cię nie widziałem. Jestem Dean.
- Och jestem Liz.- zaczerwieniona podałam chłopakowi dłoń.- jesteś stąd?
- Można tak powiedzieć. Jestem na pierwszym roku w collage'u, ale jestem stąd. A ty droga Liz?
- Chodzę do liceum w Hawkins.
- To wyjaśnia dlaczego Cię nie kojarzę.- zniewalający uśmiech zagościł na jego twarzy, ale nie tak jak Billy'ego.
- Jesteś tu sama?
-Chwilowo tak.
-Chodźmy się napić Liz. Lepiej się poznamy.- uśmiechnięty złapał moją dłoń i pchnął drzwi do kuchni.- Co sobie życzysz? Drink, piwo lub coś bez procentów.
-Chyba coś bez procentów.
Chłopak podał mi kubeczek z zawartością i oparł się o blat. Poszłam w jego ślady i teraz staliśmy oparci obok siebie. Rozmowa toczyła się w najlepsze. Wszystko było dobrze dopóki chłopak nie objął mnie w dole pleców. Próbowałam się wyrwać lecz na nic. Na moje szczęście przez drzwi wszedł Tommy, a zaraz po nim Billy. Spojrzałam w ich stronę wystraszonym wzrokiem. Gdy Billy na nas spojrzał od razu zaświeciły mu się oczy. Podszedł do nas i złapał chłopaka za ramię.
- Kolego widzę że ta pani nie chce byś ją dotykał.
- A co ty jej przedstawiciel? Idziemy Liz.- Nowopoznany chłopak starał się mnie zaciągnąć za rękę w stronę wyjścia z pomieszczenia lecz ja dalej się wyrywałam- Ty kurewko przestań się wiercić.
- Wydaje mi się że do kobiety nie powinieneś się tak zwracać. Zwłaszcza mojej. - gdy Hargrove wypowiedział te słowa Dean zaśmiał się. Lecz Billy'emu nie było do śmiechu. W momencie popchnął przeciwnika, tak że ten upadł na ziemię. Wziął mnie za rękę i poprowadził w stronę Tommy'ego.
-Kto to jest?- zdenerwowany rzucił w moją stronę.
- Ja... Ja nie wiem. Poznałam go kilkanaście minut temu. Ma na imię Dean.
- Zrobił ci coś?- W jednej chwili jego twarz złagodniała.
- Nie .- odpowiedziałam i po prostu przytulilam się do chłopaka. Ten objął mnie szczelnie ramieniem i zaczął prowadzić w stronę drzwi frontowych
-Jedziemy do mnie dobrze?
- Tak. Tak będzie lepiej.
Wzdychęlam i usiadłam po stronie pasażera.

- Chcesz pić?- zapytał Billy.
- Nie, dziękuję.- uśmiechnęłam się i podeszłam do niego od tyłu. Objęłam go w pasie i pocałowałam między łopatkami.
-Gdyby nie to, że ty stałaś obok to ten dupek już by nie żył.- gdy to mówił jego mięśnie napięły się.
- Billy, nic mi nie jest. Jest już Okey.
Chłopak gwałtownie się obrócił i teraz to on trzymał mnie w pasie, a ja miałam ręce usadowione na jego bicepsach.
-Chodź idziemy do mnie.- Billy złapał mnie za rękę i prowadził przez korytarz do jego pokoju.

|| 2100 słów

To chyba najdłuższy rozdział jaki napisałam. Dajcie znać w komentarzach jak wam się podoba. Do następnego!

Stay with me || Billy Hargrove Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt