Jace wymamrotał coś niewyraźnie pod nosem.

     – Idę spać – mruknął posępnie Alec.

     – Alexander! – krzyknął za nim Magnus. – Daj spokój.

     Bane westchnął, patrząc jak Alec ciągnie walizkę w stronę schodów. Chłopak rzucił jeszcze pojedyncze spojrzenie przez ramię, nieco zawstydzone, a blady uśmiech wstąpił na usta.

* * *

     Alec przewracał się kolejny raz na drugi bok, szukając dogodnego miejsca w łóżku. Prezes Miau prychnął, gdy został szturchnięty kolanem i odwrócił się tyłem do chłopaka, chowając pyszczek między łapkami.

     Z pewnością było już po północy, a on nie był w najmniejszym stopniu senny. Może byłby, gdyby Magnus leżał obok. Alec jęknął donośnie w przestrzeń, naciągając jedną z poduszek na głowę, próbując stłumić dźwięk.

     Był żałośnie, żałosny w swej niedoli, wystarczyło tylko kilka nocy razem, a on tęsknił jak mysz do sera. Spanie w ramionach Magnusa było niesamowitym przeżyciem, owszem kiedyś, jak byli młodsi często im się to zdarzało. Jednak teraz to było inne bardziej intymne, całe ciało mrowiło, a serce dudniło w piersi. A budzenie się objętym ramionami Magnusa z głową na jego piersi, było najlepszym co go spotkało w minionej dekadzie!

     A jeszcze ciągle w tym wszystkim przed oczami pojawiał mu się obraz Jace'a, całującego jego Magnusa. JEGO! Jakim prawem ten pedant śmiało położyć na nim swoje usta! I tak, co z tego, że to nie był prawdziwy pocałunek, że Bane prędzej przestałby obsypywać się brokatem, niż coś ten tego. Ale to bolało, bo to Alec chciał całować Magnusa i to w zupełne w bardziej agresywny i namiętny sposób niż Jace.

     Ale nie mógł... a może mógł, ponieważ coś na tym wyjeździe zdecydowanie było inaczej. Choćby ich pierwsza noc i ta kąpiel... i później. To nawet nie było tak krępujące jak powinno być, gdzie tam wręcz przeciwnie, połechtało jego próżność. I gdyby był bardziej odważny i pewny siebie to coś zrobiłby! Przecież to na niego tak zareagował Magnus, na kogo by innego!?

     Nawet już nie pamiętał kiedy na dobre zakochał się w Magnusie. To działo się tak powoli, stopniowo, jak zderzenie półwyspu Iberyjskiego i wypiętrzanie Himalajów. Po prostu to sobie uświadomił. Przez lata był zakochany jak dureń, żyjąc marzeniami. Nigdy nie chciał też zrobić kroku do przodu i zniszczyć ich przyjaźń. Nigdy nie widział aby Magnus, darzył go jakimś większym uczuciem, nigdy poza tym wyjazdem.

     Czuł, że coś się zmienia. Zwłaszcza po tym jak prawie się pocałowali. Był pewien, że Magnus zrobiłby to, gdyby im nie przerwali! I Alec nie wiedział już co myśleć, gdyż w tym wszystkim nie marzył o niczym innym, jak o ustach swojego przyjaciela.

      A gdyby coś poszło nie tak, gdyby okazało się, że związek im nie wychodzi... czy zniszczyłoby to ich.

     Alec przewrócił się na brzuch, krzycząc w poduszkę.

     Beznadzieja. No nie zaśnie!

     Usiadł na łóżku, patrząc w stronę drzwi.

* * *

     Magnus gapił się w sufit, zerkając co chwila na drzwi, jakby liczył, że Alec magicznie się w nich pojawi, tylko dlatego, że on tego chce. Od ich prawie pocałunku był narwany jak diabli. Alec był tak blisko, on i jego słodkie usta i może w końcu poznałby jak smakują gdyby ktoś im nie przerwał.

     A teraz wszystko nabierało jakby jasności, ponieważ gdy Jace przywołał ich "nie pocałunek". Alec po prostu uciekł, a jego złość wydawała się niczym innym jak zazdrością. Nadzieja, że Alexander pragnie go równie mocno, co on jego, powodowała, że chciał porwać chłopca w ramiona i obsypywać jego twarz pocałunkami. Tylko po to, aby obserwować słodkie rumieńce oraz jak zawstydzony, chowa spojrzenie.

Masochizm stosowany - DilSe (number III)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz