Rozdział 1

564 30 13
                                    

Muzyka dudniła mi w uszach, nie słyszałam własnych myśli. Wypijałam drinka za drinkiem i choć wiedziałam, że tego pożałuję to nie mogłam się powstrzymać. Ostatnio czułam się samotnie, obco. Wszyscy moi przyjaciele znaleźli sobie drugie połówki i żyli w szczęśliwych związkach. Clarke z Lexą, Octavia wcześniej z Lincolnem, lecz po jego śmierci szybko znalazła szczęście z Diyozą, Bellamy z Echo, Monty z Harper, Miller z Jacksonem, Murphy z Emori. Tylko ja musiałam wybrać zły obiekt westchnień. Abby nigdy nie poczuje do mnie tego samego, wybrała Marcusa. Nie winię jej za to, chcę by była szczęśliwa. Mam w planach upić się i zapomnieć o pięknej matce mojej najlepszej przyjaciółki.

- Raven, tobie juz wystarczy.- odezwał sie Zeke.

- Nie możesz mi zabronić Shaw. Jesteś barmanem, a ja płacę więc wykonuj swoją pracę.

Chłopak patrzył na mnie z troską, każdy wiedział, że się we mnie podkochuje. Niestety dla niego jestem lesbijką. Chcąc nie chcąc podał mi następnego drinka.

- Poproszę whisky z colą. - usłyszałam damski głos po prawej.

Podniosłam wzrok na nieznajomą. Odebrało mi mowę. Obok mnie stał prawdziwy anioł. Miała ciemne oczy, brązowe loki okalające całą jej twarz i piękne pełne usta, których chciałabym posmakować. Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się lekko. Ten uśmiech chciałabym widzieć codziennie do końca życia.

- Jestem Luna, a ty?

- Ra-raven.- wyjąkałam i oblałam się rumieńcem. Przestań się jąkać Reyes!

- Miło poznać. - puściła mi oczko.

Odebrała swojego drinka i zniknęła w tłumie. Siedziałam jak zamurowana. Już myślałam, że los się do mnie uśmiechnął, ale oczywiście wszystkie moje nadzieje zostały zrujnowane, kiedy ujrzałam Lunę całującą jakiegoś chłopaka. Oczy zaszły mi łzami i jak najszybciej wybiegłam z klubu, potykając się o własne nogi. Postanowiłam zadzwonić po Clarke.

- Człowieku wiesz która jest godzina? - przywitał mnie głos blondynki.

- Clarke przyjedź po mnie, proszę. - starałam się utrzymać normalny ton głosu.

- Raven znów piłaś! Co tym razem się stało? - dziewczyna znała mnie jak nikt inny.

- Nie pytaj. Przyjedź po mnie. Jestem pod Arkadią.

- Dobra daj mi 10 minut.

Zakończyłam połączenie. Czułam, że szumi mi w głowie, zaczynałam odczuwać skutki picia. Usiadłam na ziemii, oparłam się o ścianę i schowałam twarz w dłonie. Dlaczego zawsze kiedy robię sobie nadzieję coś musi się spierdolić? Kiedy myślałam, że uda mi się coś stworzyć z Abby to w jej życiu pojawił się Marcus, a gdy zakochałam się od pierwszego wejrzenia to moje serce znów nieświadomie zostało złamane. Już wiem co czuł Jasper po odejściu Mayi. Stracił miłość swojego życia i przedawkował. Brakowało mi go strasznie, był dla mnie jak brat. Nagle poczułam dłoń na ramienu, która wyrwała mnie z rozmyślań.

- Wstawaj Raven jedziemy do domu.

Niebieskooka pomogła mi wstać i zaprowadziła mnie do samochodu. Droga minęła nam w ciszy, Clarke nie zadawała żadych pytań, za co byłam jej wdzięczna, choć wiedziałam, że jutro czeka mnie przesłuchanie. Gdy dotarłyśmy na miejsce, blondynka zadzwoniła do Octavii, aby pomogła nam wejść. Sama nie zdołałaby wnieść mnie na czwarte piętro. Szatynka pojawiła się po chwili i złapała mnie z drugiej strony. Zdołałyśmy dotrzeć do drzwi. Dziewczyny odprowadziły mnie do łóżka. Gdy tylko moja głowa dotknęła poduszki momentalnie zasnęłam.

*

Pierwszy rozdział! Niecałe 500 słów, ale mam nadzieję, że wam się spodoba! Niedługo drugi rozdział. Pozdrawiam i życzę miłego dnia!

𝑺𝒆𝒂 𝑴𝒆𝒄𝒉𝒂𝒏𝒊𝒄 || 𝒕𝒉𝒆 𝟏𝟎𝟎Where stories live. Discover now