17 | ZAPROSZENIA I ABSURDALNA PAPUGA

3.3K 244 93
                                    


               Pierwsze w historii zimowe ognisko w Avonlea miało odbyć się w lesie i być urządzane przez rodzinę Barry. Wszyscy byli im bardzo wdzięczni i chwalili ich za wymyślenie innowacyjnego sposobu na spędzenie Nowego Roku. Wiadomości rozprzestrzeniały się jak pożar, tworząc podekscytowaną atmosferę w małym miasteczku.

Dzieci i dorośli byli bardzo podekscytowani i mówili tylko o tym nadchodzącym wydarzeniu. Pan Barry postanowił odpalić fajerwerki zaraz po rozpoczęciu Nowego Roku — była to tradycja, którą przywiózł z jednej ze swoich podróży. Nawet pani Linde, która nie aprobowała nowoczesnych norm, była naprawdę podekscytowana.

Do Nowego Roku pozostał już tylko jeden dzień, a zaproszenia zostały rozdane wszystkim mieszkańcom.

— Najdroższa Diano, powiedz mi, co ludzie robią przy ogniskach? — zapytała Ania pewnego śnieżnego dnia. Szły Brzozową Ścieżką z misją rozdania ostatniej partii zaproszeń.

— Cóż, wydaje mi się, że ludzie siedzą w kręgu wokół dużego, płonącego ognia i rozmawiają. Chyba nie robi się zbyt wiele. Ale to jest piękne, ponieważ mamy swobodę robienia tego, co chcemy! Słyszałam, że Fred Wright przyniesie swoje banjo, a Gertie Pye przyniesie harmonijkę. Mój tata ma tamburyn i trąbkę, więc mogę poprosić go o przyniesienie. Możemy śpiewać piosenki i tańczyć, dobrze się bawić! Bardzo chciałabym przynieść fortepian! — Roześmiała się. — Pani Figg, moja nauczycielka od gry powiedziała cioci Józefinie, że jestem coraz lepsza, a ja ciocia Jo odparła na to, że tak powinno być, ze względu na tyle wydanych pieniędzy.

Ania również się zaśmiała.

— Och, jak ja tęsknię za panną Barry. A to ognisko brzmi absolutnie magicznie! Nie mogę się doczekać.

Zostały im ostatnie dwa domy — rodzin Blythe i Harrison. Gdy dziewczyny zbliżały się do domu Gilberta, Ania natychmiast zaczęła wygładzać sukienkę, płaszcz, włosy i wszystko, co można było wygładzić. Diana zachichotała cicho, na co rudowłosa wywróciła oczami.

— Och, cicho — powiedziała jedynie.

Weszły na werandę, a Ania uniosła pięść, by zapukać, gdy Diana nagle złapała ją za ramię.

— Czekaj — poprosiła i złapała ją za ramiona, by na nią popatrzyła. Mocno ścisnęła jej policzki.

— Auć!

— Rada Róży. W porządku, pukaj.

Ania zachichotała i uderzyła w drzwi. Po kilku chwilach powitał ich mile zaskoczony Gilbert Blythe.

— Ania. — Odetchnął radośnie.

— Dzień dobry, Gilbercie — powiedziała, próbując brzmieć oficjalnie, ale nie powstrzymywała się od uśmiechu.

— Echem. — Odchrząknęła brunetka, patrząc na parę.

— Och, dzień dobry, Diano — powitał ją Blythe. — Co was tu sprowadza?

Diana podała mu kopertę, którą natychmiast otworzył.

— W imieniu rodziny Barry chciałabym serdecznie zaprosić ciebie i pana Sebastiana na pierwsze Zimowe Ognisko w Avonlea. Odbędzie się ono w Sylwestra w Nawiedzonym Lesie — powiedziała, gdy chłopak czytał zaproszenie.

— Nawiedzonym lesie? — zapytał zmieszany, na co Shirley jedynie się uśmiechnęła.

— Och, to tylko taka nazwa. Tak nazywałyśmy zalesienie w pobliżu skarpy.

Gilbert zaśmiał się pod nosem.

— Och. Um, też się wybierasz?

Ania zarumieniła się na czerwono, przez co na twarz Diany wstąpił podstępny uśmiech.

ZIMOWY BAL ━ SHIRBERTWhere stories live. Discover now