Prologue.

204 13 6
                                    

Mała dziewczynka biegała sobie po pokoju, bo jakoś nie specjalnie chciało jej się wychodzić z niego, i tak nie miała po co. W wiosce nie miała przyjaciół, a nawet jej rodzina nie za bardzo za nią ostatnio przepadała. A konkretnej od czasu, gdy zaczęły się dziać wokół niej dziwne rzeczy.

Rodzice zabrali już nawet trzyletnią córeczkę do miejscowego szamana, ale on nie za bardzo im pomógł. Powiedział tylko "Może minie z czasem". No i to też za jego sprawą mała Tugrotanka została oddzielona od reszty świata.

Wszyscy na zewnątrz się jej boją, bo jest inna... bo potrafi robić różne rzeczy, takie, których inni nie potrafią. Lecz jej to nie do końca przeszkadza, bo może robić, co chce, choć i tak większe czasu spędza na malowaniu różnych rysunków, a raczej rzeczy, które śnią jej się w nocy... bo nikt tego nie wie, ale gdy tylko dziewczynka zamyka oczy, zaczynają ją nawiedzać dziwne rzeczy, a raczej obrazy.

Ludzie, których nigdy nie widziała na oczy, miejsca, w których nigdy nie była... przedmioty, którym nawet nie znała.

Trzylatka bała się tak bardzo, że coś z tych rzeczy zapomni, że jak tylko się budziła od razu biegła do stolika malować. By namalować jak najwięcej szczegółów, jak najwięcej uchwycić...

Chodź i to nie było dla niej łatwe — szczególe, że mała tylko trzy lata.

I nagle tego dnia, tego ponurego dnia, we wtorek, gdy dziewczyna nie miała już co robić, więc bez sensu biegają po pokoju, stało się coś, co zmieniło jej życie... a to był dopiero początek zmian.

Nagle drzwi do jej pokoju się otworzyły, a w nich stanął jej, straszy o pięć lat, brat — Jack

 — Mam Cię na dół woła. — Powiedział, po czym jak najszybciej odpuścił pokój. Młoda dziewczyna westchnęła cicho, za nim to się wszytko zaczęło, miała bardzo dobry kontakt z bratem, a teraz? Teraz boi się z nią nawet rozmawiać lub przebywać w jednym pomieszczeniu.
  
Dość powoli i z lekkim osiąganiem, dziewczyna ruszyła do drzwi, a potem po schodach na dół. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak dawno nie chodziła po schodach. Chyba już będzie to czwarty czy piąty miesiąc, od kiedy siedzi cały czas w pokoju... no na szczęście chodź, do łazienki ją wypuszczali. Głodować też nie głodowała, przynosili jej jedzenie, a zresztą, koło okna miała akurat drzewo owocowe, więc mogła sobie czasem coś z niego zerwać, jak i wskoczyć na jego gałęzie i się po nim po wspinać, bowiem dziewczyna nie miała lęku wysokości, oraz pomimo tak młodego wieku, doskonale radziła sobie ze wspinaczką.
  
Jednak gdy tylko weszła do kuchni, zamarła. Nie byli w niej bowiem sami. Koło jej matki, stała jakaś kobieta, emitowało od niej jakieś światło, i to na prawdę. Dziewczynie wydawało się teraz, że był to kolor niebieski. Miała także jasnoniebieskie włosy, które dziwnie unosiły się w powietrzu, co już było dla dziewczyny nierealne... miała na sobie także, jak dla niej, dziwną szatę, która na szczęście nie robiła niczego dziwnego, nie to, co włosy nieznajomej kobiety.
   
— Wreszcie się spotykamy, mała Ahsoko...

═════════════════════════

#25.08.2019 - Opublikowano rozdział.

Witam wszystkich jeszcze raz w tej książce. Wiem, że są tu osoby, które czytały już przedtem tę książkę, ale i tak radzę zajrzeć jeszcze raz, bo część historii się zmieni, a do tego ziemi się narracja, która była przez całą książkę, teraz nie będę jej pisać w pierwszej osobie, więc będzie trochę więcej różnych nowych scen.

Tak więc zapraszam, by jeszcze raz przeżyć przygody młodej Ahsoki Tano

(Będę poprawić wszystkie części i jak pojawi się ten rozdział, cofne publikację tych innych części, i będę publikować z czasem, jak poprawię rozdział — od razu dodam, obiecuję).

590 słowa

Beginnings are always difficult ˢᵗᵃʳ ʷᵃʳˢ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz