ROZDZIAŁ 9

437 22 10
                                    

Let me take you down, 'cause I'm going to Strawberry Fields/Pozwól, że zabiorę cię ze sobą, bo idę na Truskawkowe Pola.

,,Wariaci" pomyślała Hope ,,nie przypominają wariatów. Arkham Asylum nie jest takie, jakie powinno być".

Dziewczyna siedziała w dużej świetlicy razem z innymi pacjentami ośrodka. Było cicho i spokojnie. Aż za bardzo.

Strawberry Fields forever/Truskawkowe Pola na zawsze.

— Byłabyś pani zdziwona, gdybym jej powiedział, że byłem o panią niespokojny? — Usłyszała.
Rozejrzała się wokół, aż jej wzrok padł na rudowłosego chłopaka z badawczymi oczyma ukrytymi za okularami.

Living is easy with eyes closed, misunderstanding all you see.
It's getting hard to be someone but it all works out, it doesn't matter much to me/ Łatwiej jest żyć z zamkniętymi oczami, nie rozumiejąc nic z tego, co się widzi. Ciężko jest jest być kimś, ale niektórym się udaje, nie ma to dla mnie większego znaczenia.

— Słucham? — spytała Hope.
— Byłabyś pani zdziwiona... — zamierzał powtórzyć chłopak.
— Nie, nie byłabym — przerwała.
Ten nastolatek chodził za nią krok w krok przez ostatnie dni. Na imię mu Jeremiah. Wyrażał się dość archaicznie, ale nie był szkodliwy. Jak na wariata. Zbyt spokojny jak na wariata, dodajmy.

— Tamta pielęgniarka pytała o panią — powiedział Jeremiah.
— Która?
— Ta blondynka ubrana w sukienkę z falbanami z czarnej organdyny. Wie, ta ze srebrną ozdobą na czarnej wstążce — wyjaśnił szczegółowo.
— Już wiem która. Chodzi ci o Barbarę Kean. I ona nie ma srebrnej ozdoby, tylko odwrócony, przewiązany czarnym materiałem, krzyż. Bardzo ją lubię — powiedziała Hope.

— Naprawdę? To ja też ją lubię — dodał Jeremiah.
— Nie musisz mówić tak, gdy ja mówię tak, ani nie, gdy ja jestem na nie. To denerwujące.

I think I know I mean a 'Yes' but it's all wrong, that is I think I disagree/Myślę, że wiem, myślę "Tak", ale wszystko jest źle, to znaczy, że jednak nie mam racji.

— Dobrze. Ale nie chce panienka wiedzieć, co mówiła o niej pielęgniarka Barbara?
— Osobiście jej to przekażę, ale dziękuję za dobre chęci. — Usłyszeli głos za sobą.
Nie spostrzegli się, gdy podeszła do nich wcześniej wymieniona blondynka.
— Hope, chodź ze mną — powiedziała Kean.

Na korytarzu dziewczyna dowiedziała się o co chodziło. Została wybrana na specjalną terapię u samego dyrektora placówki.
— Chodziłam już na coś takiego. Nie skończyło to się dobrze — powiedziała Hope.

Nothing is real and nothing to get hungabout/Nic nie jest prawdziwe i nie ma się czym przejmować — odpowiedziała Barbara i posłała nastolatce słodki uśmiech. To jedna z takich słodyczy, co z góry wiesz, że może zatruć.

— Więc życz mi powodzenia — roześmiała się Hope.
— Niech szatan będzie z tobą. — Kobieta położyła dłonie na odwróconym krzyżyku, gdy dotarły pod drzwi gabinetu.

Hope zapukała i weszła, nie czekając na zaproszenie. Znalazła się w dużym pomieszczeniu pomalowany na czarno i złoto. Na lewo od drzwi znajdował się ogromny regał z książkami, pośrodku biurko, a na prawo — dwa fotele. Jeden z nich zajmował rudowłosy chłopak.

,,Wariatkowo" pomyślała Hope.
,,Świruję. Co by tu robił Jeremiah?!"

— Cześć, jestem Jerome Valeska — przedstawił się młody lekarz.
— Ten drugi to twój brat bliźniak?
— Ach, więc poznałaś już Jeremiaha. Biedaczyna. Siadaj — zachęcił.
Hope zajęła drugi fotel i rozsiadła się wygodnie:
— Mogłabym się przyzwyczaić.
— Pewnie, że mogłabyś. Tak jak ja. — Chłopak mrugnął do dziewczyny.

No one I think is in my tree, I mean it must be high or low/Nikogo, jak sądzę, nie ma na moim drzewie, to znaczy, że musi być wysokie lub niskie (albo jestem szalony, albo jestem geniuszem).

— Dlaczego tu jest tak inaczej? — zaczęła Hope. — Wszyscy zawsze opowiadają straszne historie o Arkham, a tutaj jest spokojnie, może aż za. Czy to oznacza, że zwariowałam?
— Nie. Ludzie już tak mają. Opowiadają niestworzone rzeczy o miejscach i osobach, których nie znają. Co mi powiesz o sobie, Palvin?

— Mów mi po imieniu.
— Nie podoba mi się. — Jerome skrzywił się.
— Dlaczego?
— Jest zbyt naiwne dla ciebie. Wymyślę ci nowe. A teraz opowiedz o sobie. Chyba cię już kiedyś poznałem.
— Ja ciebie też znam. — Hope zamyśliła się. — Mam siedemnaście lat, pochodzę z Gotham. Mieszkałam z ojcem i macochą, matki nie znam. Uwielbiam czytać książki, chciałbym zostać aktorką. Miesiąc przebywałam w zakładzie opiekuńczym. Zamordowałam swoje współlokatorki.

That is you can't you know tune in but it's all right, that is I think it's not too bad/To tak jak kiedy nie możesz się dostroić (do innych), ale to jest w porządku; myślę, że to wcale nie jest złe.

— Byłaś kiedyś w cyrku? — spytał Jerome.
— Nie, ale pracowałam u niewidomego, który mieszkał niedaleko cyrkowych namiotów... Chwila. To tobie pożyczyłam wtedy jego siekierę! — przypomniała siebie dziewczyna. — Nie wierzę! Jakim cudem zostałeś lekarzem i do tego dyrektorem Arkham Asylum?!

— Zamordowałem swoją matkę i ojca, zostałem pacjentem szpitala psychiatrycznego i razem z innymi wariatami przejąłem władzę nad tym miejscem. Cóż, jakoś tak wyszło. — Jerome wybuchnął śmiechem.

Hope zapałała wielką sympatią do tego rudzielca. Miała też nadzieję, chorą nadzieję, że to co powiedział chłopak było prawdą.

Always, no sometimes, think it's me, but you know I know and it's a dream/Zawsze, nie czasami, myślę, to ja, ale wiesz, ja wiem, to sen.

×××××
The Beatles Forever,
xoxoMadness

Bad Bitches & Fuckboys Don't CryDove le storie prendono vita. Scoprilo ora