7. 𝚃𝚑𝚎𝚛𝚊𝚙𝚒𝚜𝚝?

178 19 4
                                    

Mimo usilnych prób nie udało mi się zasnąć nawet na godzinę, dzięki czemu leżałem przez prawie cały dzień w łóżku przewracając się z boku na bok. Zastanawiałem się, kogo tak w zasadzie mógłbym obwiniać, póki nie dotarło do mnie, że to moje kurewskie nawyki przyczyniły się do tego wszystkiego.

Skoro już wiedziałem, że nie mam o co obwiniać blondyna, no może poza irytowaniem mnie i innymi mniej ważnymi sprawami, a dalsze użalanie się nad sobą nie ma sensu, wyszedłem z pokoju.

— Znowu gdzieś idziesz? — usłyszałem znajomy głos, kiedy tylko udało mi się wejść do kuchni. Czy on zawsze musi być tam, gdzie nie chcę go widzieć?
— Nie tym razem. — Mruknąłem cicho, starając się nadal wyglądać na niewzruszonego niczym, ale kurwa było mi przykro i byłem do cholery głodny jak cholera — gdzie Jae?
— Poszedł do sklepu na przeciwko, chciałeś coś od niego? — zachowywał się, jakby się tu cholera jasna, wprowadził już jakiś czas temu, jakby to on tu mieszkał, a nie ja.
— Spytać tylko czy jest coś do jedzenia, nieważne — odwróciłem się, unikając zerkania na blondyna, który jak zwykle musiał popsuć mi plany.
— Coś się stało? — miałem ochotę rzucić mu się z nożem do gardła

— Możesz łaskawie nie udawać, że cie to interesuje? Mój brat ci pewnie o wszystkim powiedział, więc proszę, odpierdol się od mojego życia — nie byłem zbyt niemiły? Z resztą co mi tam, on też wybitnie milutki dla mnie nie był.
— Słuchaj, nie chcę, żebyś miał mi za złe moje istnienie, ale nie odpierdolę się. Nie zostałem stworzony do cieszenia się złym stanem psychicznym innych, nawet jeśli nie znam ich zbyt dobrze. Zawsze łatwiej wygadać się obcej osobie, niż komuś bliskiemu, więc możesz mi powiedzieć co Cię gryzie.


Czemu on to robi? Czerpie satysfakcję z tego, że może się ze mnie ponabijać? Chociaż w sumie miał trochę racji. Nie miałem w zasadzie nikogo oprócz Sooyoung, z którą niestety nie miałem możliwości bliższego kontaktu. Pisaliśmy ze sobą od czasu do czasu, ale ona była zawaloną nauką i obserwowaniem swojego ukochanego. Prawie jak ja do niedawna. Bratu też nie mogłem się wygadać, bo nie rozumiał, wywaliłby mnie z domu, a to nie byłoby mi na rękę.

Może jednak rozmowa z blondynem nie była wcale najgorszą opcją? Może kiedyś powinniśmy pogadać?

— Nie teraz — powiedziałem szybko starając się brzmieć na delikatnie wkurzonego, żeby dał mi spokój. To pewnie by podziałało, gdyby w mieszkaniu nie pojawił się Jaebum ze swoim wkurwiającym uśmieszkiem. Widząc naszą dwójkę zmarszczył brwi.

— Changkyun, cholera, miałeś nie pluć jadem w Joo — warknął zakładając, że to ja zacząłem, jak ja nienawidzę ludzi.
— Changkyun nic nie zrobił — wtrącił się wspomniany przez mojego brata chłopak, a ja poczułem się dziwnie, widząc, że pierwszy raz ktoś staje w mojej obronie.

———

Gorąco...... chce mnie ktoś zabić?

Nothing About HimWhere stories live. Discover now