Nowi towarzysze

236 31 3
                                    

Oczywiście szkielety jak planowały to też tak zrobiły. Ink przysypiał sobie pod ścianą z bronią w dłoni by czuć się bezpieczniej. Naprawdę nigdy w życiu ten nie spodziewał by się wylądowania w takim świecie, co to w ogóle miało znaczyć? Kto teraz broni alternatywnych uniwersum? Kto je niszczy? Kto dąży do tworzenia czegoś, a kto do niszczenia? Co z Dreamem? Ah, tyle pytań, jednak brak odpowiedzi, na którekoklwiek z nich. Nawet nie wiedząc kiedy, szkielet zasnął. Nazajutrz obudził go głos błędu. 
- Wstawaj, Ink. Trzeba iść. - Otworzył niechętnie oczy i spojrzał na niego.
- Mh.. która godzina? - Spytał rozciągając się i podnosząc z ziemi i biorąc pistolet do ręki. Rozejrzał się po tym miejscu, może zjedliby coś stąd zanim by poszli? Byłoby to mądrzejsze niż potem zjadać zapasy, które Error wziął.
- Nie wiem, eh, na co tak patrzysz? - Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, a malarz powiedział błędu, żeby coś zjedli za nim pójdą, tak też się stało, artysta złapał za jakieś bułki z lodówek i otworzył jedną kosztując.
- Mh... jest.. nie zepsute, Error, chcesz jedną? - Zlapał za drugą i podał mu ją, ten przyjął ją bez wachania, oboje opierali się o szafkę i jedli kanapki popijając wodą niegazowaną. Oboje sięgneli po butelkę i styknęły się ich dłonie. Błąd odskoczył lekko zabierając ją jak poparzony, natomiast Ink niewzruszony złapał za butelkę i popijając wodę, gdy skończył podał Errorowi, który niechętnie ją przyjął i się napił. 
- Mh, chodźmy.. tylko dokąd? - Powiedział niepewny Ink. 
- Nie wiem, musimy się jakoś wydostać z tego powalonego, chorego świata. - Powiedział marszcząc brwi. "Im krócej będę tu z nim tkwić tym lepiej" - pomyślał Error. "Ehh, gorzej dla mnie jak zostane z nim dość długo" - to natomiast pomyślał Ink. Oboje skierowali się do drzwi, Error miał na plecach plecak, a Ink aktualnie nie miał niczego prócz broni i amunicji w kieszeni. Oboje opuścili budynek. 
- Używaj jej tylko, gdy to konieczne.. tak to ja postaram się je ściągać. - Powiedział krótko, a Ink przytaknął.
- Eh.. hałas ich przyciąga? - Zapytał w sumie będąc pewnym jaka będzie odpowiedź. 
- Taaa.. - Podrapał się po karku idąc przed siebie. Artysta tylko spojrzał niepewnie w bok. 
- Ciekawe co tym biednym ludziom się stało.. - Powiedział po części smutno po części obojętnie, po prostu ciekawiło go jak to działa.
- Nie obchodzi mnie to, interesuje mnie tylko moje życie. Ciebie ciągnę za sobą, bo byłoby nudno gdybyś zdechł. - Stwierdził wzruszając ramionami. W końcu po co innego był mu artysta? Zatrzymali się gdy usłyszeli strzelanine. 
- cholera, Ink.. w krzaki. - Złapał go za szalik i pociągnął go za sobą, szli powoli w lesie starając się ukryć jak najbardziej. Błąd wpatrywał się w walkę. 
- Tsch.. Ink złap te dziecko i zagróź mu pistoletem, ja będę gadał. - Ink tylko spojrzał na niego, jednak wiedział, że będzie to koniecznie, westchnął, gdy strzelanina się uspokoiła złapał od tyłu jakieś dziecko mierząc mu bronią w głowę.
- Jeden fałszywy ruch, a dziecko skończy z dziurą w łbie. - Za malarzem wyszedł Error i stanął obok niego, ludzie spojrzeli na nich przerażeni, kobieta, najpewniej matka dziecka od razu zareagowała.
- Proszę Was! Nie róbcie mu krzywdy, to tylko dziecko! Czego chcecie? - Zapytała ze łzami w oczach, mężczyzna z czteroosobowej grupy położył dłoń na jej ramieniu. 
- Spokojnie, widzisz jak wyglądają? To nawet nie są ludzie.. ale też nie zombie. - Powiedział marszcząc brwi. 
- Dawno nie widzieliśmy żadnych żywych potworów z podziemi - Skomentował jeszcze inny. Ink puścił dzieciaka, ponieważ nie czuł potrzeby trzymania go, od razu poleciało do matki, glitch zmierzył go morderczym wzrokiem.
- Potrzebujemy pomocy. - Malarz zrobił krok w przód. - Możemy się do Was przyłączyć? Dokąd zmierzacie? - Spojrzał na nich, a jeden z mężczyzn podszedł do niego i podał mu dłoń.
- Marcus. - Artysta również podał mu dłoń.
- Jestem Ink, a ten niemądry szkielet obok to Error. - Powiedział spoglądając na chłopca, uśmiechnął się do niego, zdenerwowany błąd podszedł do Inka.
- Ja?! Niemądry? Spójrz na siebie, durny pędzlu. - Skomentował, a artysta go zignorował. 
- Więc? Dokąd zmierzacie, Marcusie? - Spojrzał na niego. 
- Zmierzamy na północ. - Zaczął wskazywać poszczególne osoby.
- To jest Elizabeth, a jej syn nazywa się Thomas, a to jest Elyah. - Powiedział tym samym kończąc przedstawiać ich grupę. 
- Miło, że możemy nazwać Was nowymi towarzyszami. - Powiedział Ink.
- Ta "miło". - Dodał obrażony Error. "Muszę znosić jakiś durnych ludzi? Egh.."

Miłość wśród śmierci || Errink ||Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang