Prolog

413 20 2
                                    

Był sobie kiedyś pewien chłopiec -  Adam. Miał rodziców którzy go kochali i był szczęśliwy. Otaczało go grono adoratorek i przyjaciół. Pieniędzy mu nie brakło. A służba wykonywała każdy jego rozkaz. Był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Przynajmniej tak mu się wydawało. Do czasu...

Pewnej nocy zginęli rodzice chłopaka. Miał wtedy 20 lat. Bardzo ciężko zniósł śmierć najważniejszych osób w swoim życiu. Od tej pory pogrywał na uczuciach kobiet. Postanowił sobie, że nigdy w życiu nie dopuści do siebie innego człowieka i nie pozwoli sobie na głębsze relacje i uczucia.

W swoje 21 urodziny urządził przyjęcie. Każdy dobrze się bawił. Były tańce, alkohol oraz kobiety. Wszyscy byli już mocno wstawieni  Ktoś dał pomysł, by przejść się do lasu który oddzielał domostwo Adama od miasteczka. Paru gości wraz z gospodarzem na czele nie zważając na konsekwencje weszli w gąszcz. Nikt jednak nie spodziewał się, że w lesie są dzikie zwierzęta. I tak oto grupa ludzi wpadła w sidła stada wygłodniałych wilków. Wszyscy wytrzeźwieli niemal od razu. Bestie goniły ich przez dobry kawałek drogi, aż dopadły u bram domu jubilata. Gospodarz puścił gości przodem lecz sam nie zdążył przejść przez bramę, gdy najsilniejszy wilk dopadł go i powalił na ziemię. Chłopak był na szczęście silny i odrzucił zwierzę na bok. Ono nie zrażone jednak znów zaatakowało i tym razem przejechało pazurami po jego twarzy poważnie raniąc skórę. Wilczur już przymierzał się do zadania kolejnej rany. Na całe szczęście chłopak miał przy sobie broń i nim zwierz ugryzł, z pistoletu wydobył się huk, a ciało upadło na bruk brudząc buty Adama krwią. Reszta wilków uciekła spłoszona wybuchem. Jubilat doczołgał się do drzwi po czym stracił przytomność. Jego towarzysze wezwali lekarza. Dzięki szybkiej pomocy medyka zdrowie chorego ustabilizowało się. Jednak twarzy chłopaka nie udało się uratować. I gdy oszpecony przez blizny Adam kazał służbie wezwać gości którzy mieli czekać, aż wrócą mu siły, rozczarował się bardzo, gdyż jego służba przekazała mu wiadomości od przyjaciół, znajomych, kochanek i adoratorek, a większość brzmiała następująco:
"Przykro mi z powodu twojego wypadku. Mam nadzieję, że wyzdrowiejesz."
Gdy pisał listy nikt nie odpisywał ani nie odczytywał. Gdy wysyłał posłańców odprawiano ich bez słowa wytłumaczenia. Chłopak zrozumiał, iż nie chcą go znać z powodu blizn. Bo o ile cudnie jest mieć przystojnego przyjaciela, znajomego, kochanka bądź sympatię. Tak gdy blizny oszpeciły jego twarz wszyscy odwrócili się plecami. Bo na co komu przyjaciel który odpycha kobiety lub kochanek z którym wieczór to obrzydzenie z powodu wyglądu jego twarzy. A która kobieta chciałaby wzdychać do obrzydliwego potwora. Jakim stał się przez jeden wieczór... Jeden wypadek... Parę blizn tyle bólu...
Chłopak został odrzucony. A przez odrzucenie zgorzkniały i wredny. Obiecał sobie, że już nikt nigdy go nie skrzywdzi. I tak Adam obiecał sobie, że nigdy więcej nie wyjdzie do ludzi... Nigdy więcej nie okaże łaski człowiekowi... Temu perfidnemu stworzeniu które jest tak puste w środku i widzi tylko wygląd zewnętrzny, a nie charakter i uczucia.
Jego kontakty ograniczyły się do służby. Ale to też tylko w konieczności. Jedynymi przyjaciółmi którzy przy nim pozostali był Płomyk - jeden ze sług i Trybik - majordomus. Ale nawet dla nich nie szczędził kąśliwych uwag. I tak żył. Odseparowany od innych ludzi. Tylko czasem przez myśl przemknęło mu, że miło by było mieć kogoś komu by na nim zależało. Kogoś kto rozumiałby go bez słów. Kogoś kto kochałby go bardziej niż samego siebie. Lecz Adam wiedział, iż to tylko mrzonki i tak nigdy się nie stanie.

Bo kto mógłby pokochać Bestię?

Tale as Old as Time... || Piękna i Bestia ||Where stories live. Discover now