01.

74 17 24
                                    

Krople deszczu odbijające się od ulicy tworzyły ponurą aurę dzisiejszego wieczoru. Zagłuszały wszystko na swojej drodze, łącznie z tym co aktualnie działo się w głowach mieszkańców.

Zza okna coraz można było usłyszeć samochody przejeżdżające pobliską drogą. Niektóre poruszały się szybciej, jakby chciały uciec od tego co znajdowało się za oknami pokrytymi deszczem, a niektóre jechały wolniej od swoich poprzedników, jakby nie martwiły się co za chwilę ich czeka. Podobnie było z deszczem. Padał nierównomiernie. Raz lekko i cicho, innym razem mocno i hałaśliwie. Dzisiejszy wieczór przez większość mieszkańców na pewno nie był zaliczany do tych przyjemnych. W końcu ich dotychczasowe zajęcia zostały przerwane przez nadchodzącą nawałnicę. Była ona inna, wyróżniała się od poprzednich. Była łagodna, ale miała w sobie posmak niebezpieczeństwa i budziła poczucie strachu. Rozchodzący się dźwięk deszczu i samochodów na zmianę przeplatał się z błyskawicami oświetlającymi pobliską okolicę, a przerażające grzmoty budziły wrażenie lekkiego strachu. Większa część społeczeństwa nie mogła powiedzieć, że lubi burzę. Wręcz przeciwnie. Większość jej po prostu nienawidziła. Ale nie ona. Alice była inna. Ona uwielbiała burzę. Wyróżniała się dokładnie jak ona. Alice często tak jak dzisiejszego wieczora, siadała przy oknie obserwując pobliską okolicę pogrążoną w ponurej atmosferze ulewnego deszczu. Dziewczyna siadała przy oknie trzymając zimnymi dłońmi swój ulubiony kubek zielonej herbaty, która ją uspokajała. Obserwując okolicę zapisywała swoje myśli na wyblakłej kartce starego notatnika, a gorąca ciecz lekko parzyła jej przełyk. Alice była przeciwieństwem wszystkiego. Nawet jej ciemne loki wydawały się szalone w porównaniu do włosów reszty domowników. Podczas gdy inni chowali się w kątach swoich domów, próbując uciec od tego co działo się na zewnątrz, dziewczyna z zainteresowaniem przypatrywała się temu wszystkiemu z okna. Zapewne dlatego, że doskonale odwzorowywała się z burzą szalejącą na dworze. Alice mogła być cicha i spokojna, lecz za chwilę mogła być odwrotnością swojego poprzedniego zachowania. Była inna, lecz nie przejmowała się tym. Alice była z tego dumna, ale nie pokazywała tego. Uważała, że inność w dzisiejszym świecie nie jest niczym złym. Jest zdecydowanie czymś lepszym. Dziewczyna nie tonęła w monotonii jak swoi sąsiedzi. Choć nie znała ich dobrze, wiedziała że ich życie znacznie się różni. Sądziła, że życie jest serią różnych zdarzeń. Dokładnie jak samochody jadące z różną prędkością, jak deszcz padający nierównomiernie, jak ludzie wyglądający przez okna swoich domów. Uważała, że to właśnie te różne na pozór nieważne rzeczy tworzą cały jego urok.

Podobno po burzy zawsze wychodzi słońce, ale musimy pamiętać, że czasem jest odwrotnie. Czasem po słońcu nadchodzi burza. W życiu pasmo porażek jak i sukcesów przeplatają się wzajemnie. Bo czym byłoby życie bez nich?

Alice z rozmyśleń wybudził pojedynczy grzmot. Zauważyła, że deszcz już dawno przestał padać, a burza odchodziła w zapomnienie. Dziewczyna powoli odstawiła już pusty kubek po czym ostatni raz spojrzała na napisane przez siebie bazgroły w starym notatniku. Uśmiechnęła się i powolnym ruchem zamknęła go.



KONIEC

Dziewczyna, burza i życie | OneshotWhere stories live. Discover now