4

39 5 3
                                    

                                                                           097/Dizzy

           Dizzy w panice i pośpiechu wybiegając z garażu dostrzegła szeroką przestrzeń w kuchni, która pozwalała na swobodne wyjście na zewnątrz, niczym dziura w ścianie. Diablica wskoczyła na blat i przy pomocy mocnego odbicia z impetem uderzyła w okno i upadła na podłogę.

''Okno... Zapomniałam... Głupie okno!''

W tym samym czasie usłyszała odgłosy dochodzące z garażu, które wydała Oxy, najprawdopodobniej wstając z podłogi razem z raną na ramieniu. 097 szybko wstała i rozejrzała się zirytowana. ''Jak nie okna to drzwi!'' pomyślała i podbiegła do drzwi. Chwyciwszy klamkę odkryła, że drzwi były zamknięte. Pociągnęła jeszcze raz.

- Hej! – wyrwała z działania diablicę Oxy, która stojąc w przejściu do garażu opierała się o framugę drzwi i uciskała ranną część ręki. Dizzy zareagowała natychmiast i puściła się szybkimi skokami na schody prowadzące na piętro domu. Trafiła na krótki korytarz prowadzący do kilku różnych pokoi. Szybko wbiegła do pomieszczenia, od którego drzwi były uchylone. Weszła i zatrzasnęła za sobą drzwi (na jej szczęście w drzwiach pokoju był zamek). Dizzy rozejrzała się po pokoju. W jego wystroju górowały ciemniejsze barwy, a rozmiar był raczej mniejszy niż większy. W rogu ustawione było spore łóżko z szarą i niepościeloną pościelą. Przy poduszce można było dopatrzeć się pluszowego słonia, zwiniętego w kulkę czarnego kaca oraz kilku naklejek naklejonych na górną część obramowania łóżka. Tuż obok była mała szafka z lampką nocną i książkowym wydaniem Player One. Była jeszcze nieduża szufladka, lecz jej zawartość nie interesowała 097. Trochę oddalone od szafki nocnej biurko było zawalone podręcznikami, zeszytami i nowatorskimi szkicami (głównie dziwnych postaci ze zwierzęcymi częściami ciała albo dodatkowymi niecodziennymi cechami wyglądu). Obok lampy na nim leżał też komputer, myszka komputerowa oraz telefon. Przy biurku stało też obrotowe krzesło bez podłokietników kolorem zbliżone do spalonego węgla (czarny i tu i ówdzie szary). Główną część podłogi zajmował puchaty czarny dywan. Wzdłuż ciemnoszarej ściany ciągnęły się pozawieszane obrazki i zdjęcia z postaciami z różnych kreskówek czy filmów. Z sufitu zwisały dwie duże gołe żarówki zawieszone tylko na kablu znikającym wewnątrz stropu. Obok drzwi było postawione lustro z cienkim czarnym obramowaniem. Nad łóżkiem było też okno, lecz zasunięte drewnianą żaluzją. Naprzeciwko łóżka stały dwie identycznie wyglądające białe szafy z wysuwanymi drzwiczkami. Wewnątrz pierwszej znajdowało się siedem półek z książkami, segregatorami i jakimiś pudłami (przy czym kilka z nich to były gry), opakowaniami po butach, przyborami plastycznymi (ale nie były to jakieś nie wiadomo jakie sprzęty), torbami i siatkami, jeszcze raz książkami oraz sztuk pościeli na zmianę. W drugiej szafie te same siedem półek było zajmowane przez sterty ubrań (można było podzielić tę odzież na dwie grupy: te kolorowe i te ciemniejsze stroje) i jakieś kosmetyczne przybory. Wewnątrz wstawione były też trzy szuflady z bielizną. Dizzy podeszła do szaf. Otworzywszy tą, w której znajdowały się ubrania zaczęła przeglądać je z niemą radością, lecz przestała i podeszła do lustra. Spojrzawszy na swój wizerunek w tafli przedmiotu ujrzała rozczochraną różowo włosa dziewczynkę z rogami i ogonem, szarą skórą i niechlujną peleryną. Wbiła wzrok w swoje żółte oczy i zdjęła narzutkę. Zaczęła teraz przyglądać się swoim bliznom rozsianym po całym ciele. Większość była po operacjach, mających na celu zatrzeć niepowołane skutki nieudanych eksperymentów, ale niektóre były zwykłymi pozostałościami po ranach ciętych i skaleczeniach, które sobie zadawała. Na tle jej szarej skóry blizny miały odcienie czegoś na granicy bieli i jasnej szarości; brudna biel. Stała tak wpatrzona w swoje wychudzone nastoletnie ciało. Dostrzegła skapujące malutkie kropelki krwi Oxy z jej ogona – po ataku. Wytarła ją swoją narzutką i zrozumiała dwie rzeczy: potrzebowała ubrań i jedzenia. Wróciła do szafy i wygrzebała z niej bieliznę (w tym bardzo granatowe i szerokie majtki, które już uznała za dolną część jej stroju) i rażąco czerwoną koszulkę z długimi rękawami, które natychmiast podciągnęła. Przy pomocy szczotki do włosów leżącej na półce niżej ogarnęła chaos na swojej głowie i ponownie stanęła przed lustrem.

097Where stories live. Discover now