e i g h t e e n t h

1.7K 46 12
                                    

Najpierw wszedł do mojego życia, a potem się nim stał. Przed samą maturą złapałam się na taką depresję, że głowa mała. Mimo dość małej imprezy urodzinowej, a właściwie wyjścia do baru ze znajomymi nie mam wciąż humoru. Upiłam się wtedy do stanu, który mówił 'wyłącz telefon bo zrobisz głupstwa'. Właśnie.....

Piętnastego lutego Lila zabrała mnie do Lemona, biorąc kilku naszych przyjaciół. Od rana tego dnia dostawałam życzenia i nie odbyłoby się bez życzeń od niego. Od federalnej chwili minęło już trochę dni, ja wciąż miałam złamane serce. Nie potrafię nawet sobie z tym poradzić. Bo nie wyobrażam sobie dnia bez tego idioty, nawet jego uśmiech mnie jakoś pocieszał. Wystarczyło że go widziałam, siedziałam koło niego, nawet jedynie patrzeć mogłam, ale w telewizji to nie to samo co na żywo. I ten czas kiedy z nim byłam, czyli blisko rok był najlepszym w moim życiu. Pojedyncze uśmiechy, spojrzenia, bawienie się swoimi dłońmi, trzymanie się za ręce, przytulanie, leżenie mu na ramieniu. Tego będzie mi brakować. Czy zabawił się mną? Wątpię. To było obustronne uczucie i coś takiego zdarza się tylko raz. Był moim światem, co ja gadam, on jest moim światem. Tlenem, bez którego nie wytrzymam długo. Coś mnie wręcz niszczy od środka, kiedy pomyśle że nie będę mogła do niego przychodzić, nawet aby zrobić mu te durne naleśniki. 

Cały czas krążyły plotki, że zmienia klub, że od przyszłego sezonu będzie reprezentować drużynę Jastrzębski Węgiel. A ja go w tym wspieram, jednak już nie jako dziewczyna, a kibic. Na boisku Tomek gra coraz gorzej, mecze nie wychodzą mu tak dobrze jak kiedyś, nie widać w nim tej smykałki do siatkówki. Trener coraz częściej zdejmuje go z boiska, mimo jego dawnej, wspaniałej gry. Mogę się jedynie domyślać czego to wina. Chcąc nie chcąc, byliśmy jak jedność. Jak ja jestem smutna, to on ze mną też, cieszymy się to razem. Wszystko przeżywaliśmy razem. A wszystko przez to, że musimy się rozwijać. Jest prawie marzec, a ja niedługo piszę ten słynny egzamin dojrzałości, i coraz gorzej ze mną. Nie potrafię już myśleć tak samo, nie potrafię zrobić prostego działania matematycznego, nie wiem gdzie leży przyczyna bólu głowy, gdzie leży przyczyna mojej bezsenności. Staczam się na dno, i nie wyciągnę się z niego sama, bez czyjejś pomocy nie dam sobie rady. Jesteśmy tylko ludźmi, czemu Bóg karze nas tak bardzo? Czym sobie zawiniliśmy?

Od lat mam cudowne oceny, nauka nigdy nie przynosiła mi żadnych problemów, wręcz ciągnęła mnie do siebie, bo chciałam odkrywać. Rodzicom nigdy nie sprawiałam problemów, a przynajmniej starałam się. Chciałam być idealną dziewczyną dla swojego chłopaka, wspierać go na meczach, nawet przed telewizorem, a w przerwach pisać do niego smsy, pocieszające lub też zagrzewające do walki. Wiecie gdzie jest problem? W tym, że ideały nie istnieją.

------

Połowa marca, ja ledwo żyję, codziennie te same wiadomości z propozycją rozmowy, którą zawsze odrzucam, jednak chyba czas porozmawiać, nawet jeśli się to źle skończy. Szybko odpisuje czas i miejsce spotkania, licząc, że chłopak nie będzie miał w tym czasie jakiegoś treningu, zgrupowania, lub czegoś związanego z siatkówką. Kiedy widzę odpowiedź potwierdzającą chęć na zobaczenie się, zaczynam się szykować. Trzeba się w końcu ogarnąć, wyjść z tego amoku, depresyjnego trybu w który weszłam, całkowicie nie chcąc.

O godzinie 20, spotykamy się niedaleko centrum Radomia, tak aby chłopak miał blisko. Siedziałam na ławce, czekając aż pewien osobnik raczy się pojawić, mijał czas, mijała godzina naszego zebrania, a jego wciąż nie było.

Po pół godziny już poddałam się, wyciągając telefon i pisząc do chłopaka wiadomość:

Nie ważne, spotkamy się w przyszłości.

Jednak w tym momencie, ktoś zakrył mi oczy od tyłu, zbliżając się niebezpiecznie blisko mojego ciała. Odwrócił mnie w swoją stronę, a tam zobaczyłam zmarnowanego Tomasza Fornala, z bladą cerą, podkrążonymi oczami jakby nie spał od kilku dni, jedynie jego waga i mięśnie były w miarę podobne, co jakiś czas temu. Jednak brakowało w nim tej iskry w oczach, mimo najszerszego uśmiechu na który go stać. W ręce trzymał ogromny bukiet czerwonych jak krew róż, a sam ubrany był w koszulę, lekko pogniecioną, jednak bardzo elegancką, białą koszulę.

-Tęskniłem. - wyszeptał tylko, zmarnowanym głosem, od którego i tak dostałam ciarek. Po chwili wziął mnie w objęcia, jakbym miała zaraz zniknąć, a ja tylko położyłam głowę w zagłębieniu jego szyi. Czas nagle się zatrzymał, była tylko nasza dwójka.

-Ja też. Nawet nie wiesz jak bardzo. - chłopak po chwili klęknął przede mną, a ja patrzyłam się na niego jednym okiem jak na idiotę, drugim jak na najważniejszą osobę w moim życiu, co było prawdą.

-Wiem, że pewnie nie chcesz już mieć ze mną nic do czynienia, bo jestem największym dupkiem jakiego widział świat. Niedługo idziesz na studia, a ja zmieniam klub, i mimo wszystkich czynników które są przeciw nam razem, wciąż chce z tobą być, bo odległość to nie wszystko księżniczko wiesz? Damy radę razem, nieważne co by się nie działo. - przerwał na chwilę, by poszukać czegoś w swojej kieszeni, po chwili wyjął małe pudełeczko w kształcie serduszka. Po chwili otwierając je, w środku był srebrny pierścionek, na boku miał wygrawerowane nasze inicjały. - Tak ja wiem, że to przereklamowane i w ogóle. Ale może uczyniłabyś mi ten zaszczyt wybaczając mi i zostając moją dziewczyną? Przepraszam cię za wszystko co ci zrobiłem i zrobię, ale jestem cholernie samolubny bo nadal chcę mieć cię jako swoją. Kurwa, po prostu kocham cię. 

-Tak, tak, oczywiście że ci wybaczę, najmocniej na świecie kocham cię, nie wyobrażam sobie życia u boku kogoś innego. - powiedziałam rzucając się na niego by go przytulić i pocałować.

-Tylko wiesz, że nadal będziemy musieli żyć w miłości przez internet?

-Nie obchodzi mnie to, o ile będziesz mój, to możesz nawet żyć w cholernych Włoszech. 

I chyba każda historia kończy się happy endem. Nawet nasza, bo mimo tego że niedługo czeka nas trudna walka, z samym sobą, damy radę. Bo jesteśmy razem.

----------------

Chryste, robię tego korektę i tak sobie myślę ile rzeczy mogłabym inaczej zrobić, ale mimo że to jest moje pierwsze opowiadanie, które opublikowałam i ukończyłam co najważniejsze jestem z niego cholernie dumna, przeczytałam całe i w sumie sama się wciągnęłam. Jednak koniec mnie nie satysfakcjonuję i pewnie wielu z was też, ale pisałam ten rozdział podczas totalnego braku weny, przysięgam że następne ff (już powstaje ale pisze je w tempie wolnym bardzo, bo szkoła jest okropna) będzie znacznie lepsze. Jednak piszę je z osobą o której nie wiem za dużo, jednak tak mi pasuje do tego że ojeeeeeeeeny, wkręciłam się. Nie chcę wam obiecać że będzie dokładnie za tydzień, za miesiąc, czy za dwa, bo nie wiem. Napiszę ponad połowę i poleci publikacja. Możecie obecnie zgadywać z kim będzie. (ps siatkarz reprezentacji polski!!)

Valentine | Tomasz FornalWhere stories live. Discover now