s e v e n t e e n t h

1K 42 3
                                    

Moja studniówka minęła całkiem dobrze. Wraz z Tomkiem tańczyliśmy, rozmawialiśmy i po prostu bawiliśmy się dobrze. Poznał on moją klasę już dawno temu, więc nie było problemów by włączyć go do naszego towarzystwa. Wyglądał jak książę w czarnym garniturze, po prostu kręcą mnie mężczyźni w garniturach. A ja byłam taką jego księżniczką. Nie obyło się bez alkoholu! Choć trunkowi to my nie jesteśmy.

Jeśli chodzi o mój związek z pewnym uroczym siatkarzem, to kwitnie on cały czas. Chodzę na wszystkie mecze w Radomiu, aby pokazać chłopakowi że może na mnie liczyć.Jego kariera rozwija się w zatrważającym tempie. Coraz więcej portali o nim pisze, częściej pojawia się w wywiadach. Jeśli powiedziałabym że mnie to nie cieszy, byłabym samolubna. Jestem dumna i szczęśliwa, że chłopak może się rozwijać, kontynuować swoją pasję. Mimo że osiągnął już wiele, nie spoczywa na laurach. Wciąż walczy o więcej, aby być lepszym. A kiedy przegra, obwinia się o całe zło tego świata. I trenuje jeszcze mocniej, aby pokazać że stać go na czołowe drużyny w kraju, ba nawet na świecie.

Jednak ta sława ma też złe strony. Zaczynając od moich coraz to rzadszych spotkań z chłopakiem, do nowych kontraktów. I może nie byłoby to o tyle złe, o ile nie musiałabym się z nim rozstawać. Choć zbliża się to wielkimi krokami, coraz bardziej wydając się że nie unikniemy tego. Ja niedługo idę na studia, a on? Dla niego dopiero świat stanął otworem, ma bardzo udany sezon w czarnych, jednak długo tutaj nie mógł zabawić. Doskonale wiem o tym, że nie jest dane nam być razem, jednak w momencie kiedy go stracę ból będzie cholernie duży, i będzie zabijał mnie od środka.

Kocham go najmocniej na świecie, jednak kochać kogoś to nie znaczy walczyć o kogoś. Czasami oznacza to, pozwolić im odejść. A jeżeli on będzie szczęśliwy w nowym klubie, w nowym mieście, z nowymi otaczającymi go ludźmi, ja też będę z tym w porządku.Nie patrząc na ból i tęsknotę. Ponieważ prawdziwa miłość jest wtedy, gdy szczęście kogoś innego jest twoim szczęściem. Jedyne czego pragnę, to aby Tomek powiedział mi w twarz że odchodzi, że zmienia klub, a nie aby osoba trzecia mi o tym powiedziała. Jednak marzenia się nie spełniają.

~~

I dwa tygodnie później, musiało się to stać. A dzisiejszy wtorkowy dzień zapowiada się dość dobrze, szkoła, nauka do matury. Nic wielkiego. Właściwie dzień jak codziennie. A obecnie siedzę w autobusie przeglądając wiadomości, jak i różne portale społecznościowe. W pewnym momencie, dwa przystanki od domu dostałam sms z linkiem do pewnego portalu siatkarskiego od Lili.

TOMASZ FORNAL ZMIENIA KLUB? UMOWA PODPISANA!

Mówił nagłówek, i mimo że jest to tylko portal plotkarski, zabolało mnie to odrobinę. Bo jednak, liczyłam że się dowiem od siatkarza, w milszej atmosferze, a nie z jakiejś strony internetowej, która fakt - może kłamać, jednak dość głośno już o tym z tego co czytam. I chyba wiem już jak spędzę najbliższe kilka dni, zajadając się lodami, pijąc tanie wino, i oglądając denne komedie romantyczne, albo wyciskacze łez. Bo tylko tak poprawię swój humor, jednak nie mogę zabronić chłopakowi rozwijania się. Bo to da mu nowy, lepszy klub.

Kiedy chciałeś mi o tym powiedzieć?

Wysyłam taką wiadomość, licząc na szybką odpowiedź. Bo po prostu chce wyjaśnień, dlaczego nie mógł tego ze mną ustalić. Nie zabroniłabym mu. Jednak on zamiast odpisać, dzwoni. Ja w tym momencie wychodzę cała w łzach z autobusu.

-O czym miałem ci powiedzieć? - przerywa jednak kiedy słyszy w słuchawce ciche pociąganie nosem dodaje: - Co się stało, czemu płaczesz?

-Czemu musiałam się dowiedzieć z jakiegoś głupiego portalu, a nie od ciebie! Wiesz jak się właśnie czuje?

-Możesz mi pierw wytłumaczyć o co chodzi! To nie jest rozmowa na telefon raczej, więc proszę cie księżniczko spotkajmy się.

-Nie Tomek. Nie chce cie obecnie widzieć. Zraniłeś mnie i to naprawdę, a ja ci zaufałam.

-Słoneczko proszę, wytłumaczę ci to. Za dziesięć minut będę u ciebie, nawet jeśli nie otworzysz, znajdę jakiś sposób, by ci to powiedzieć. - i rozłączył się, zostawiając mnie płaczącą, zawiedzioną jego zachowaniem.

Weszłam do domu, i pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na łóżko. Moich rodziców na szczęście nie było w domu, inaczej by pytali co się stało, a Tomka oberwali by ze skóry chyba. Jednak oboje wiedzieliśmy na co się piszemy, zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nie unikniemy cierpienia po rozstaniu. A związki na odległość nie mają dużego sensu. Fakt moglibyśmy spróbować, jednak wątpię aby to wytrzymało na długą metę. Tytus często jeździł na jakieś mecze, ale to było raptem kilka dni. A na cały rok? A nawet dłużej. To jest inna bajka.

Po niecałym kwadransie usłyszałam pukanie do drzwi. Patrząc w wizjer ujrzałam brązową czuprynę, więc nawet nie planowałam otworzyć drzwi.

-Idź sobie. - powiedziałam, ześlizgując się po drzwiach, i opierając się plecami na nich.

-Mania proszę. Daj mi wszystko wytłumaczyć. - jego głos się załamywał, jakby płakał. Mimo że chciałabym do niego wyjść, przytulić się, wiedziałam że nie powinnam. I tak kiedyś się rozejdziemy. - Kocham cię, kocham cię najbardziej na świecie, nie rób mi tego. Nie zabieraj mi ostatniego promyka słońca.

-Proszę, muszę sobie wszystko przemyśleć.

-Wciąż będę cię kochać, więc zastanów się nad tym.

A moje myśli po prostu wariowały. Po mimo tego, że wiedzieliśmy na co się piszemy to i tak boli. Aż za bardzo.

Valentine | Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz