Rozdział 4

4.5K 140 2
                                    

Pierwsza lekcja minęła mi dość szybko. Siedzenie w ostatniej ławce zerkając non stop za okno. Nie mogłam się na niczym skoncentrować, a moją głowę zaprzątał tylko jeden obraz. Obraz cudownie zielonych oczu przywodzących na myśl barwę świeżo skoszonej trawy. Cyfry rozmywały mi się przed oczami, kiedy tylko próbowałam od nowa skoncentrować się na tym na czym powinnam. Natrętne myśli przerwał mi dzwonek oznaczający przerwę. Wyszłam z klasy jako ostatnia. Jamie czekał na mnie opierając się bokiem o otwarte drzwi.

- Co taka zamyślona?- zagadnął, kiedy drogę do klasy od angielskiego pokonaliśmy w ciszy- jesteś nieobecna- zauważył- rano było wszystko w porządku, coś się stało na matmie?- zapytał.

Mimowolnie moje usta rozciągnęły się w uśmiechu. Jamie traktował mnie od zawsze jak młodszą siostrę. Bronił mnie zawsze, kiedy ktoś mi dokuczał, by sam mógł się ze mną droczyć i mi dogryzać. Spojrzałam na niego mając nadzieję, że uśmiech na mojej twarzy go uspokoi.

- Tak wielkoludzie, wszystko w porządku- wtuliłam się w jego bok lekko dźgając go w bok powodując, że chłopak zaśmiał się mierzwiąc mi włosy- zamyśliłam się tylko- sprostowałam- a jak tam z Rachel?- zapytałam. Rachel od dłuższego czasu była obiektem zainteresowania Jamie'iego. Często razem wychodzili po szkole, chodzili razem na imprezy. Starałam się namawiać go by spędzał więcej czasu właśnie z nią niż ze mną. Jamie ma poczucie odpowiedzialności za mnie. Ja staram się by będąc ze mną nie tracił okazji na rozerwanie się i spędzenie czasu z kimś innym niż ze mną.

- Nie wyszło nam- wzruszył ramionami obejmując mnie ramieniem.

Miałam ochotę przewrócić oczami, jak zwykle ucinał temat bez żadnych wyjaśnień. O wszystko zawsze trzeba go dopytywać.

- Ale co się stało?- zapytałam zatrzymując się przed klasą- Przecież zaledwie wczoraj byłeś z nią w kinie- miałam wrażenie, że o coś się musiało stać, że tak nagle Rachel przestala go interesować.

Westchnął zirytowany. Po tym jak przystępował z nogi na nogę, wiedziałam, że nie jest to dla niego wygodny temat. Najchętniej uciekłby, gdzie pieprz rośnie, byleby ze mną o tym nie rozmawiać.

- No nie wyszło nam Ivy, nie zawsze spotykanie się ze sobą, randki i wspólne wyjścia muszą kończyć się związkiem- uciął ciągnąc mnie do klasy. Po jego tonie mogłam stwierdzić, że był zirytowany.

Usiedliśmy razem w przedostatniej ławce przy oknie. Spojrzałam na niego. Pogrążony był w myślach. Czoło miał zmarszczone, a jego brązowe włosy opadały mu na czoło. Odwróciłam od niego wzrok czując przeszywające moje serce ukłucie bólu. Nie chciałam na niego naciskać, ale to w jakiś sposób bolało. Zwłaszcza to, że nie mogłam wiedzieć co dzieje się w jego życiu, i czy mogę mu pomóc, tak jak on zawsze pomagał mnie.

W pewnym momencie lekcji, do sali wszedł ten cały nowy uczeń wraz z dwoma innymi chłopakami. Bez słowa poszli na koniec pomieszczenia zajmując ostatnie miejsca. Opalony blondyn obleciał spojrzeniem całą klasę, a gdy jego spojrzenie spoczęło na mnie, odwróciłam się do okna. Poczułam się zażenowana. Mimo że nie miałam żadnych powodów, do tego by się tak czuć, nadal zwracanie na siebie uwagi nie leżało w mojej naturze. Wbrew pozorom nie przepadałam za towarzystwem facetów. Od pewnego wydarzenia przestałam chodzić na imprezy, przestałam otaczać się większym gronem znajomych. Przestałam zakładać kobiece ubrania, a moje włosy zawsze są krótkie.

Droga do domu minęła nam w ciszy. Jamie nie odezwał się do mnie ani słowem. Sprawiał wrażenie głęboko zamyślonego. Nie mogłam się doczekać, kiedy wysiądę z samochodu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Czułam, że cały dobry humor ze mnie wyleciał. Nie wiedziałam co się dzieje z moim przyjacielem. Może powinnam dać mu czas? Może jak minie trochę czasu sam mi o tym powie...?

Nim się obejrzałam Jamie, zatrzymał się przed moim domem. Założyłam torbę na ramię otworzyłam drzwi samochodu.

- Ivy, wiesz że cię kocham prawda?- usłyszałam zanim zdążyłam wyjść z pojazdu. Odwróciłam się w jego stronę siląc się na uśmiech kiwając głową- widzimy się jutro skarbie- a ja zamknęłam za sobą drzwi machając mu jedynie na pożegnanie.

Powie mi prawda? Może mi nie ufa? Od kiedy sobie nie ufamy? Miałam ochotę przebić mu opony w samochodzie. Czułam się sfrustrowana. Spotykali się z Rachel od dłuższego czasu, miałam wrażenie, że naprawdę mu na niej zależy, cały czas mówił o niej. A teraz nagle mówi, że nie wyszło i całkiem urywa temat.

Weszłam do domu czując, że dzisiejszy dzień spędzę na dworze. Musiałam pozbyć się całego napięcia, które nazbierało się we mnie przez cały dzień.

Otworzyłam drzwi do domu od razu zamykając je za sobą na klucz. Wielki bernardyn leżał pogrążony we śnie na kanapie. Poszłam do kuchni sięgając od razu po maślaną bułeczkę. Spojrzałam na telefon, który od jakiejś minuty zaczął wibrować i tym samym poruszając się po całym blacie stołu, na którym obecnie siedziałam. 

Father's nightmareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz