Rozdział 15

3.4K 128 1
                                    


Minął tydzień. Siedzenie bezczynne w mieszkaniu niezbyt mi służyło. Mogłam kontaktować się z tatą i Jamie' em jedynie raz dziennie przez kilka minut na skypie' ie. I tak by to robić musiał używać jednorazowych kart. Ozzie nie był zbyt wybredny, pasowała mu możliwość biegania po ogrodzie. Ponownie spojrzałam na Harveya, który wyglądał inaczej niż, gdy go widziałam dziesięć minut temu. Miał zaczerwienione oczy i wyglądał na poddenerwowanego. Postanowiłam nie pytać. Nie wyglądał na typa, który szczególnie lubi odpowiadać o swoich stanach emocjonalnych. Obecnie siedziałam przed jakąś książką, którą chłopak miał na półce. Była to jedna z książek Stephena Kinga, wiec nie narzekałam.

- Dzisiaj nie dam rady was połączyć- oznajmił siadając obok mnie na kanapie. Spojrzałam na niego jedynie by dalej kontynuował- tutaj też nie jesteśmy do końca bezpieczni będziemy musieli się stąd wyjechać- dodał przecierając twarz.

Skinęłam głową zamykając książkę, przed tym wkładając między strony zakładkę. Odłożyłam ją obok siebie przenosząc spojrzenie na chłopaka.

- A co się dzieje?- spytałam patrząc na niego zaniepokojona, wyglądał na poruszonego, mimo że najczęściej wydaje się mieć absolutnie wszystko w poważaniu. Na chwilę obecną dodatkowo mój niepokój spotęgowało samo jego zachowanie. Rozglądał się co jakiś czas dookoła jakby się czegoś obawiał.

Westchnął próbując skupić spojrzenie na mnie.

- Powiedzmy tak, pewni bardzo nieprzyjaźni ludzie myślą, że zacząłem współpracować z glinami i jest problem- zaczął- na razie nie mamy się czym martwić- powiedział opierając się o oparcie kanapy. Mimo to nadal miał spięte ramiona, a jego szczęka była zaciśnięta- spojrzał na mnie czując na sobie moje spojrzenie. Położył swoją ciepłą dłoń na mojej głowie posyłając mi niemrawy uśmiech- wszystko będzie dobrze- odparł chociaż doskonale widać było po nim, że gdyby tak było to nie zachowywałby się jakby ścigała go chmara końskich much.

- Widzę, że nie- rzuciłam, zdejmując jego dłoń z mojej głowy trzymając ją w swoich dłużej niż powinnam- chcę żebyś niczego przede mną nie ukrywał, widzę przecież, że coś jest nie tak- dodałam niepewnie obejmując dłonią jego szorstki policzek. Grzywka strasznie nachodziła mi na oczy, musiałam ją koniecznie skrócić. Harvey zauważył to i uśmiechnął się szczerze poprawiając ją swoją dłonią. Chyba był jedyną osobą, która lubiła moje oczy. Zawsze, kiedy na mnie patrzył, patrzył prosto w moje oczy.

- Jeśli ci o czymś nie mówię, to tylko dla twojego bezpieczeństwa- powiedział zakładając kosmyk moich włosów za ucho, na co mimowolnie moje ciało zadrżało, czując na sobie jego dotyk.

- Ale powinnam też wiedzieć co się dzieje- upierałam się opierając łokieć o oparcie zwracając się do niego bokiem- nie chcę żebyś musiał się z tym męczyć sam.

- Po prostu moja przeszłość tak mnie kocha, że gania za mną gdziekolwiek bym nie wyjechał- rzucił wpatrując się w jakiś punkt w oddali- rzuciłem gang, mój brat się w to bawi, a ja stwierdziłem, że nie jest to dla mnie, jednak część moich 'znajomych'- tu wyraźnie zaakcentował to słowo dając tym do zrozumienia, że nie są to ci znajomi, z którymi chętnie wyskoczyłby na piwo- przez chwilę był spokój- dodał- ale... wtedy pojawiłaś się ty- spojrzał z powrotem na mnie zaśmiał się- jak spotkałem cię po raz pierwszy myślałem, że twoje oczy są dwukolorowe, tylko w mojej głowie, dlatego że tak bardzo zjarany byłem- zatrzymał się na chwilę ponownie poprawiając moją nieposkromioną grzywkę- ale okazało się, że to wcale nie dlatego, i wcale mi się nie zdawało- dokończył uśmiechając się pod nosem opuszczając spojrzenie. Wyglądał w tej chwili jak zawstydzony nastolatek. W tej chwili wydawał się młodszy niż był w rzeczywistości.

Ten widok mnie rozczulił. Uśmiechnęłam się po raz pierwszy w życiu czując szczęście, że jest we mnie coś wyjątkowego, co sprawiło, że zainteresował się kimś takim jak ja.

- To urocze- skomentowałam patrząc na niego z nieskrywanym uśmiechem- nie żałuję, że cię spotkałam- dodałam po chwili, co sprawiło, że Harvey spojrzał na mnie uśmiechając się jak to on miał w zwyczaju. Był to ten jego ironiczny uśmieszek, który zawsze tak bardzo mnie irytował. A w tej chwili, w dalszym ciągu wydawał mi się kurewsko słodki.

Czułam jak coś mnie do niego ciągnie. Czułam to już w chwili, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Był to ten typ znajomości, która prosiła się o to by być skazana na porażkę, ale nie zniechęcało mnie to. Doskonale wiedziałam, że nie spodoba się to mojemu tacie, mojemu Jamie'emu. Całej pieprzonej planecie. Ale w tamtej chwili po prostu ujęłam dłońmi jego policzki i korzystając, z jego zdezorientowania wpiłam się w jego usta. Był zaskoczony, z resztą niewykluczone, że tak samo jak ja, że faktycznie to zrobiłam. Po chwili Harvey przygarnął mnie bliżej do siebie obejmując jedną dłonią mój policzek a drugą kładąc na mojej talii. Uchyliłam lekko usta dojąc mu tym samym możliwość pogłębienia pocałunku, co natychmiast uczynił. Mimowolnie wplątałam swoje palce w jego miękkie włosy całkowicie zapominając o otaczającym mnie świecie. Nie obchodziło mnie nic. Gangi, niebezpieczeństwo, mój tata, Jamie. Liczył się tylko Harvey.

**rozdział jednak nie pojawił się tak szybko jakbym chciała, udało mi się skończyć moje inne opowiadanie, więc dzięki temu mogę zając się kontynuacją tego, mam nadzieję, że się spodoba, do następnego 😉**

Father's nightmareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz