9

14 0 0
                                    


Maya stała naprzeciw Damiena. Był ranek, słońce dopiero wschodziło, a park był pusty. Dzisiaj, wyjątkowo, jej długie włosy związane były gumką. Oboje wyglądali na śmiertelnie poważnych i skupionych, chociaż dziewczyna była pewna, że chłopak nie bierze tego na poważnie. Dalej była słaba i nie miała z nim szans, a on to doskonale wiedział.
- You are very determined. Aren't you? – Zapytał, widząc jej zdecydowanie.
Dziewczyna zaczęła biec w jego kierunku, bez problemu uniknęła jego pierwszego uderzenia, lekko przykucając. Wstając, uderzyła go w szczękę, po czym natychmiast odskoczyła do tyłu. Wylądowała nisko na nogach, ani na chwilę nie spuszczała z niego wzroku.
Szybko wstała i ponownie zaczęła biec w stronę chłopaka, który trzymał się za podbródek, robiąc krzywą minę. Zanim zdążyła go ponownie uderzyć, Damien zrobił szybki unik, którego kompletni się nie spodziewała. Zatrzymała się zaraz za nim i zanim zdążyła się odwrócić, poczuła silne kopnięcie w brzuch. Poleciała do tyłu, a chłopak uderzył ją mocno w twarz. Maya poleciała na ziemię, lecz widząc zbliżającego się mężczyznę energicznie wstała. Wycofała się, poczuła jak po twarzy spływa krew ale nie było to coś, co by ją w tym momencie obchodziło.
Zanim zdążyła ruszyć się z miejsca, Damien zaczął do niej biec. Maya zrobiła to samo i w ostatniej chwili schyliła się lekko i prześliznęła się zaraz obok niego. Mężczyzna zdarzył chwycić ją za włosy, lecz zamiast ją zatrzymać, zdjął z nich gumkę. Spojrzał na miękki przedmiot w dłoni i wyrzucił go z lekkim zirytowaniem.
W tym czasie dziewczyna zdążyła wstać i odwrócić się w jego stronę. Podskoczyła i kopnęła go w tył głowy. Gdy Damien się odwrócił, ta wskoczyła na niego, chwytając się go mocno. Zanim zdał sobie sprawę z tego, co się dzieje, rudowłosa wbiła zęby w jego kark. Damien przeklął i przewrócił się na ziemię, przygniatając ją. Chwycił ją za ręce i przycisnął do ziemi nad jej głową.
Maya puściła go w chwili upadku, a chłopak instynktownie oddalił głowę, dzieliła ich odległość paru centymetrów. Walka była już skończona, a o wyniku wiedzieli jeszcze przed rozpoczęciem, lecz tym razem nie był on ważny.
- Nie uczyłem cię gryźć – Powiedział oschle.
Maya nic nie odpowiedziała, a Damien po paru sekundach puścił jej dłonie. Przez chwilę opierał się rękami o ziemię, patrząc jej w oczy. Trwało to niecałą sekundę, lecz jej wydawało się, że ciągnęło się to przez o wiele dłuższy czas. Wstał z niej delikatnie, lecz ona dalej leżała nieruchomo, z rękami nad głową, jakby tego nie zauważyła.
Nie kochała go, to było coś innego. Była tego pewna. Nie wierzyła, że można się w kimś zakochać w niecały miesiąc. Nie było to nawet zauroczenie, po prostu go potrzebowała. Ludzie nie kochają powietrza, a mimo to nie mogą bez niego żyć. Był osobą, która wyciągnęła ją z codziennej monotonni i otoczenia pełnego fałszywych ludzi. Gdyby go straciła, wróciła by do tego świata, którego nienawidziła.
Wyciągnął do niej rękę, a Maya od razu wstała z jego pomocą. Otrzepała ubrania, podeszła pod drzewo po swoją komórkę i usiadła na trawie. Damien podszedł do niej i wyciągnął z plecaka plaster. Odciął kawałek i przykleił go na małe rozcięcie na jej czole. Podczas całego zabiegu nawet nie drgnęła, cały czas patrzyła na niego i nie przestała nawet jak już było po wszystkim.
- Dobrze ci idzie – Powiedział w końcu, podejmując z ziemi swój telefon.
- Dawałeś mi fory – Mruknęła, patrząc do telefonu czy nie ma nowych wiadomości.
- Wyglądam na osobę, która daje komuś fory? – Zapytał retorycznie.
Maya spojrzała na niego na chwilę, po czym otworzyła delikatnie usta i zaczęła macać językiem każdy ząb po kolei.
- Są wszystkie.
- Skąd wiesz? – Zapytała niewyraźnie.
- Czułem – Dotknął ślad po jej ugryzieniu.
- Sorry – Mruknęła niepewnie, chyląc głowę.
- Twoja twarz wygląda gorzej – Odrzekł żartobliwie, założył plecak i zaczął iść w stronę ulicy.
Dziewczyna ruszyła zaraz za nim, chodziła do nich codziennie. Stało się to swego rodzaju normalnością. Zawsze tłumaczyła się tym, że nie może wrócić w złym stanie do domu, lecz oboje dobrze wiedzieli, że woli przebywać z nimi niż sama, w wielkim domu, odpisując tylko na wiadomości od znajomych z klasy.

IstinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz