amour parisien

130 18 5
                                    

Polecam włączyć piosenkę u góry

Polecam włączyć piosenkę u góry

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

france

Siedzący na restauracyjnym balkonie i trzymający w małej dłoni zimne piwo Jimin, wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w zachodzące słońce.

W jego głowie cały czas gościł drobny, blondwłosy chłopak grający na poniszczonym ukulele.

W myślach cały czas powtarzał scenę w której, nieznajomy poruszał swoimi dłońmi po strunach instrumentu.

Jego dłoń mocniej ścisnęła szklankę, gdy przypomniał sobie spojrzenie, jakim obdarował go mężczyzna.

Jego zęby zaczęły maltretować dolną wargę, gdy przypomniał sobie błyszczącą czerń jego oczu.

Przyłożył naczynie do ust, pozwalając wysoko procentowemu alkoholowi spłynąć w dół jego przełyku, parząc go lekko.

Syknął cicho pod nosem, a wolną dłonią starł parę kropel, które wdzięcznie spływały mu po karmelowej skórze.

Wstał z wiklinowego krzesła i wyciągnął portfel, kładąc pieniądze na drewnianej tacy.

Zszedł wąskimi, krętymi schodami ze starą poobdzieraną gdzieniegdzie walizką ojca w ręce, zahaczając miękkimi dłońmi o chropowate ściany.

Bar, który znajdował się na parterze, był niewielkim miejscem utrzymanym w ciepłych barwach.

Mężczyzna zdecydowanym krokiem skierował się w stronę szklanych drzwi i opuścił lokal.

Świetliste gwiazdy obięły ciepłym uściskiem granatowe niebo, a nocny wiatr przyjemnie łaskotał skórę Koreańczyka.

Mężczyzna zatrzymał się na marmurowych schodkach, wlepiając swój wzrok w świetliste punkciki nad jego głową.

Ścisnął w dłoni lekko obdartą ze skóry rączkę od walizki, uśmiechając się w duszy.

Uwielbiał to miejsce.

Ukryte w wąskim przejściu marmurowe schody, prowadzące w dół uliczki z pięknymi starymi zabudowaniami i restauracjami z szerokimi drewnianymi szyldami.

Wręcz wydawałoby się, że czas w tamtym miejscu zatrzymał się, a Jimin z czystym zachwytem w sercu spacerował po mieście miłości, będąc wodzonym przez cichutką muzykę, która pochodziła z placu Saint-Sulpice.

Na miejscu wzrok Jimina przykuł znany mu już mężczyzna siedzący na ogromnej fontannie, który mocząc nogi w krystalicznej wodzie, jeździł opuszkami palców po białym instrumencie.

Park zaniemówił.

-Wiem, że tam jesteś- odzywa się, przerywając granie tylko jemu znanej piosenki. -Kim jesteś? -zapytał się nieznajomy, odwracając się przodem do skołowanego jimina, który nie spodziewał się, że blondyn tak szybko go zauważy.

-Widziałem cię dzisiaj przy rue des Barres jak grałeś- odpowiada mu, wgapiając się w tył jego głowy.

Chłopak odwraca głowę w jego stronę, a Jiminowi zrobiło się przez chwilę słabo.

Osoba siedząca przed nim była piękna.

Wyglądał jak anioł w białej koszuli i lekko przetartych szarych spodenkach.

-Siadaj- mruknął blondyn, kładąc ukulele obok siebie.

Zdenerwowany Jimin zrobił to, o co go poproszono, przez przypadek ocierając się dłonią o tą większą.

Po chwili wgapiania się w podświetlaną wodę chłopak z uśmieszkiem na ustach wyciąga z kieszeni spodni paczkę czerwonych malboro i kładzie ja pomiędzy ich dwójkę.

-Chcesz ?-pyta się wyciągając jednego z papierowego opakowania. Jimin bierze bez słowa jednego papierosa i wyciągając z kieszeni zapałki, podpalił im po papierosie. Po chwili ciszy blondyn wyciągnął z wody pełnej złotych monet nogi i z papierosem między ustami stanął na trawie.

-Co to za muzyka?-Mruczy Park, wsadzając białego papierosa między pulchne wargi.-Ta, którą przed chwilą grałeś?

Muzyk patrzy na niego niezrozumiale.

-Paris s'éveille - powiedział, wpatrując się w czarne niebo.

-Paryż się budzi? Dlaczego to grasz skoro mamy noc?- spojrzał na niego, wydychając dym.

-A kto mi zabroni?-Zaśmiał się z chrypą, krzyżując z czarnowłosym swoje czarne spojrzenie.

Zamilkli gubiąc się w swoich spojrzeniach.

-Jak się nazywasz?-zapytał się, prostując zastygłe od siedzenia kości.

-Park Jimin -odpowiedział, wypuszczając śmiercionośną chmurę dymu z płuc.

-A więc Park Jiminie, miło było Cię poznać- dokończył, rzucając do zdezorientowanego brązowowłosego paczkę papierosów. Blondyn jeszcze jakby na pożegnanie błysnął chwilowym uśmiechem, żeby zaraz po tym zniknąć pomiędzy starymi zabudowaniami, zostawiając Jimina z uczuciem pustki i paczką malboro w dłoni. 

Floral xxx

2/4

Ja po prostu nie potrafię pisać.





Under the French vault ||P.Jm °K.ThWhere stories live. Discover now