©2®

66 5 9
                                    

•Lust•
Obudziłem mnie jakże zacny budzik. To znaczy, że czas do szkoły.
-Nie chcę mi się do niej iść...- powiedziałem sam do siebie i wstałem z łużka. Podszedłem do szafy i wyjołem z niej ciemno fioletową bluzę na długi rękaw z jedną kieszenią (wiecie o co chodzi, taka kieszeń co przechodzi na drógą stronę... •-• dobra nie ważne), czarne spodnie i tego samego kolory trampki. Na ręce założyłem czarne rękawiczki bez palcy. Wziąłem swój plecak i zszedłem na dół.
-Cześć tato. Jak się dziś czujesz?- zapytałem swojego tatę, który siezi przy stole.
-Dzień Dobry sunku. O wiele lepiej. Te nowe leki bardzo dobrze działają- tjaaa... I dardzo dużo kosztują. Pożeknałem się z rodzicem i poszedłem do szkoły.

Gdy byłem przy swojej szwce (XD) oberwałem czymś w głowę. Gdy się obruciłem zobaczyłem moich największych prześladowców. Czyli: Nigtmare'a, Cross'a, Red'a, Killer'a i Dust'a. Nazywają ich w szkole ,,Bad Guys,,.
-Patrze kto przyszedł? Nasza męska dziwka-
-Zamknij się Red- powiedzialem i zamknąlem szafkę. Chciałem już iść, ale mnie zatrzymali i przewrócili na zimię.
-Nie będziesz się do nas zwracał takim tonem dziwko!!!- krzyknął Dust i zaczeli mnie kopać i bić. Przyzwycziłem się już do bólu, więc niezbyt mnie to bolało. Wkońcu jeden z nich kopną mnie z całej siły prosto w kręgosłup. Bolało jak cholera.
-Zostawcie go!!!- usłyszałem czyiś głos. Był to głos jakieś dziewczy. Zobaczyłem pomiędzy ich mogami, że to Error (wiem głupio to brzmi XD).
-Bo co nam zrobisz? Daś nam kosza?- powiedział NM, a reszta zaczęła się śmiać. Error tylko się na nich rzuciła i zaczęła się bujka.

*Parę minut później*
Jak się okazało Error wygrała. Wsumie to się nie dziwie. Przecież ona chodzi na boks. A ja przez całą ich walkę leżałem z potwornym bólem kręgosłupa. Wkońcu Error do mnie podeszła.
-Wszystko okej? Co ci zrobili? Gdzie cię boli?- zapytała z troską w głosie. Odkąd jest z Ink'iem zupełnie się zmieniła. Na początku też była w ekipe Bad Gays, ale od nich odeszla dla Ink'a. Przez to ją znienawidzili, a ona zakolegowała się za mną- halo Lust!!!- krzyknła mi do ucha.
-Nie krzycz mi do ucha, kobieto! Zamyśliłem się i nie, nic mi nie jest- powiedziałem i wstałem z podłogi. Plecy bolały mnie jak cholera, ale nie dawałem tego po sobie poznać.
-Dobra niech ci będzie, a teraz choć Inky i reszta na nas czekają- jak powiedziała tak zrobiliśmy. Z każdym krokiem plecy bolały mnie coraz bardziej.

Po kilku chwilach byliśmy na dziedzinco-boisku szkolnym. Pod wierzbą zobaczyłem moją ,,ekipę,,. Tak szczeże to wiem, że ,,przyjaźnią,, się ze mną tylko dlatego, że cała szkoła się nademną znęca psychicznie i fizycznie. Gdy byliśmy już przy nich zobaczyłem, że jest ktoś nowy. A była to Horror.
-Heja Lust!!!- wykrzyczał Ink z tym swoim sławnym uśmkeszkiem. Nie, że go nie lubię, po prostu zazdroszczę mu tego, że ma tylu prawdziwych przyjaciół i nie ma żadnych zmartwień.
-Hej...- powiedziałem zmuszając się do uśmiechu.
-Chcę ci przedstawić nowego członka naszej ekipy. To jest Hor-- przerwałem mu.
-My się już znamy. Oprowadzałem ją wczoraj po szkole i miasteczku- powedziałem obojętnym głosem.
-Aha... To super!!!- wykrzyczał pełen energii- a tak wogóle to czemu się spuźniłeś? Aż Error poszła cię szukać- powiedział zaciekawiony.
-Nieważ-- nie gokończyłem, bo mi przerwano.
-Bad Guys znowu go pobili, ale im oddałam. A ten idiota nie chcę się przyznać, że go boli kręgosłup- no i super. Znów będą się wtrącą, pójdą do ekipy idiotów, zaczną im prawić morały i będzie jeszcze gorzej.
-Cooooo???!!!- wykrzyczał Blue- czy oni się nienauczą???-
-Blue... Błagam nie idzie do nich bo będzie jeszcze gorzej- powiedziałem, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Odrazu go odebrałem.
*Halo?
*Dzień Dobry. Czy rozmawiam z panem Lustem?
*Tak, to ja. A o co chodzi?
*Panski ojciec został znaleziony pobity w parku
*Co?! Kto to zrobił?!
*Niestety nie wiemy, ale policja już się tym zajeła
*A jest przytomny? Jakie ma obrażenia?
*Niestety nie wiemy i ma kilka ran kłutych w okolicy serca
*Ale pomożecie mu przeżyć, prawda?
*Jest w ciężkim stanie więc to nie będzie takie proste. Przykro mi...
*Bep, bep, bep*
I się rozłaczyła, a mi do oczu zaczęły napływać łzy. Po chwili się rozpłakałem.
-Stary co się stało???- zapytała Error.
-M-mój ojciec leży w cięszkim s-stanie w szpitalu i nie wiadomo co czy przeżyje!!!- zacząłem krzyczeć przez łzy.
-A-ale jak to się stało?- zabytała zmartwiona Geno.
-Zadzwonili do mnie ze szpitala i powiedzieli, że został znaleźony pobity w parku i leży w ciężkim stanie, nieprzytomny i pchnięty kilaka razy w okolicy serca w szpitalu- powiedziałem osuwając się na ziemię- j-jak o-on u-um-mrze t-t-to j-ja ni-nie b-bę-będe m-miał d-dl-dla k-kogo ż-ży-żyć- zacząłem się jąkać na całej lini przez łzy. Nagle dostałem z liścia od... Od Horror?
-Nigdy tak nie mów!!! Będziesz miał żyć dla nas!!! Swoich przyjaciół!!!- ona... Ona ma... Nie, ona nie ma racji. Nikt nie ma racji.

•Horror•
Jeśli ten idiota się zabije, to stracę całkiem dobrą sumkę! Muszę go pilnować, by się nie zabił. Czyli będe musiała za nim cały czas chodzić i spędzać z nim czały dzień, co dzień (XD v ileś tam). Super, ale obiecano mi za to zabujsto sporo kasy i nigdy nie przegapie takiej okazji. A wracając do całej tej sytułacji, każdy spojrzał na mnie jak na warjatkę. Lust na początku miał zdziwienie na tważy, ale po chwili zmieniło się w obojętnoć i bezinterewosność.
-Nie, nie masz racji. Nie będe miał dla kogo żyć...- wstał i gdzieś poszedł. Chciałam za nim iść, ale mnie zatrzymali.
-Zostawmy go na chwilę samego. Tak będzie lepiej...- powiedział Rearper, który miał wspułczujący wuraz twarzy.
-Nie powinien teraz zostawać sam- powiedziałam i za nim pobiegłam. Widziałam jak wybiegł ze szkoły i gdzieś pobiegł. Ruszyłam za nim.
-Kudre, szybki jest- powiedziałam do siebie.

Po jakimś czasie dotarliśmy nad klif. On chyba nie chce skoczyć? Ten idiota chce skoczyć! Podbiegłam do niego i go przytuliłam od tył, gdy miał skakać. Nie wieże, że to zrobiłam.
-A co jeśli twój tata się obudzi? I kto się nim zajmie?- próbowałam grać wsółczującą, co dobrze mi wychodziło.
-Lepiej będzie jak zniknę. I tak nie jestem nikomu potrzebny... Powiedzial, a ja poczułam jal na jedną z moich rąk coś kapie. Czyli nadal płacze.
-Jesteś potrzebny swojemu tacie, no i mi... Oprowadziłeś mnie po szkole i mieście chociaż, że nie musiałeś tego robić. A po drógie wiem jak to jest jak ktoś ci bliski może umrzeć- powiedziałam spuszczając głowę.
-A umarł ci ktoś bliski, że wiesz jakie to uczunie?- zapytał obracając się w moją stronę.
-Nie, ale moja mama jest śmiertelnie chora. Ma raka mózgu...- powiedziałam puszczając go.
-Mój tata ma chore serce i może tego nie przeżyć. Jedyne co go uratuje to przeszczep serca, ale ta operacja kostuje w huj dużo, a mnie nie stać na tą operacje. Dladego podjołem się najgorszej pracy na świecie...- powiedział siadając na ziemi. Ja zrobiłam to samo.
-A jeśli mogę wiedzieć to jaka to praca?- zapytałam zaciekawiona. Taka informacaja może się przyda.
-Nie ważne. Wogule po co ja ci to wszystko mówię?- wstał i chciał już isć, ale coś powiedziałam.
-Bo mamy dożo wspulnego- powiedziałam wstając z ziemi.

Klif samobójców |HumanBoyLustxHumanGirlHorror|Where stories live. Discover now