Rozdział 32: Poszukiwanie drogi

Magsimula sa umpisa
                                    

– Mea culpa, mea culpa, wiem – mruknęłam. – Dlatego teraz widzisz, że ładnie czekam i proszę o porady.

   Uniosła brew, patrząc na mnie z powątpiewaniem, po czym pokręciła głową.

– Muszę się dobrze namyśleć, to trochę zajmie.

   Opuściłam bibliotekę, zostawiając Reiko sam na sam z rozważaniami. Koniec końców nie spytałam ją o jej dziwny stan, ale byłam pewna, że coś się działo. Ostatnio gdy ją odwiedziłam, też miałam wrażenie, że coś ukrywa. Nie żeby to było coś nowego w jej przypadku.

– Jess, ty tak naprawdę – Fludim mocno podkreślił ostatnie słowo – zamierzasz poczekać?

   Wywróciłam oczami.

– Weź, uwierz we mnie trochę – jęknęłam. – Tutaj nie chodzi tylko o mnie, więc trzeba nieco ostrożności.

   Bakugan rozdziawił usta, ale szybko je zamknął, gdy drgnęła mi brew. Odchrząknął głośno.

– Cóż, cieszę się, że stajesz się dojrzalsza – niby tak powiedział, jednak dalej się mi przyglądał, jakby na głowie wyrosły mi piórka.

– Słuchaj, no – zaczęłam złowrogo i urwałam, gdy wyszłam na główne schody i ujrzałam schodzącą po nich postać.

   Był to mój najukochańszy znajomy Ethan. Szedł nonszalanckim krokiem z dłońmi w kieszeniach granatowej marynarki. Gdy nie piwny kolor tęczówek oraz ten uśmieszek pełen pogardy dla innych, to łatwo byłoby go pomylić z Acem. Niestety Vestalianin usłyszał mnie, bo zatrzymał się i podniósł głowę. Oczy od razu zmieniły się w dwie grudki lodu, a po jego twarz przemknął cień.

– Och, co za niespotykany widok – powiedział. – Co ty tu robisz?

   Kiedy w jego otoczeniu nie było Rady ani nikogo wysoko postawionego, od razu pozbywał się swojej maski uprzejmego, choć surowego sekretarza.

– Przyszłam odwiedzić Reiko. Zresztą formalnie pałac należy do mnie, czyż nie? – Machnęłam ręką na kolekcję obrazów w zdobionych ramach. – Mogę tu przebywać, ile mi się podoba.

– Pfy, masz tytuł tylko przez urodzenie – prychnął, zakładając ręce na tors.

   Minęłam go z kamienną twarzą, choć w środku aż mną rwało, by sprawdzić, czy zdoła skręcić sobie kark spadając, jeśli go teraz mocno kopnę. Ale nie, do więzienia też mi się iść nie chciało.

– O ile mnie pamięć nie myli, to ty Ethan przy wstępowaniu do Rady mówiłeś, że trzeba traktować czyny młodych z przymrużeniem oka, czyż nie?

   Ethan drgnął, a ja spojrzałam przez ramię na Keitha. Blondyn niemal zamrażał Grita spojrzeniem, mimo przyjaznego wyrazu twarzy.

– Mówiłem o błędach, a nie zachowaniu – odparł Ethan po dłuższej chwili. – Zresztą czyny nasze a królewskiego rodu mają kompletnie inne wagi.

   Poczułam, że jeszcze moment i trafi mnie szlag.

– Przypominam, że nie objęłam tronu i nie zamierzam, zaproponowałam nawet inny system. Wyjmij ten kij z...

– Jess! – syknął Fludim.

– Tak, tak, już milczę – westchnęłam.

   Ethan spojrzał na mnie wściekle, po czym znów zwrócił się do Keitha.

– Długo miałem nadzieję, że uganiasz się za tą małolatą z powodu tronu. Szkoda – Rozłożył ręce, zadzierając nos. – Prawdziwe zmarnowanie talentu.

Bakugan: Ten świat to tylko gra cz.IITahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon