Rozdział 13 - Nothing Like Us

Zacznij od początku
                                    

- A nie myślałeś, aby jej o was powiedzieć? Wiem, że to głupie, ale jednak byś ich rozdzielił...

- Próbowałem. I to nie raz. Ale nie mogłem, nie byłem w stanie jej zranić. To jest dopiero głupie, nienawidziłem jej, ale nie potrafiłem zranić. Za każdym razem, kiedy szedłem do niej z zamiarem powiedzenia o wszystkim, otwierała mi drzwi z uśmiechem, przytulała, kazała usiąść na sofie i przynosiła coś do picia. A później opowiadała jak bardzo się cieszy, że jestem w ich życiu. Śmieszne, prawda? Ale z jej punktu widzenia byłem dla nich jak członek przyszłej rodziny, prawie jak brat. Pewnego dnia próbowałem być na to odporny, ale wtedy nastąpiło coś, czego obawiałem się najbardziej.

„Wszystkie chwile w naszym życiu mają podobny schemat. Najpierw wjeżdża się powoli na górę, ku szczęściu, a później wagonik przyspiesza, gwałtownie kierując nas ku przepaści cierpienia."

Spytała się wtedy, czy już zdecydowałem się na bycie drużbą Liama. Z początku mnie zatkało, ale po chwili stwierdziłem, że może być to dobra okazja na wyznanie wszystkiego. Wtedy i ślub, i wszystko inne by zniknęło. Tak jak i ona. Jednak nie dane mi było dojść do słowa; Blair cały czas mówiła o tym jak była zaskoczona, kiedy Liam jej się oświadczył. Nie sądziła, że nastąpi to tak szybko... Mówiła, mówiła, mówiła, aż dotarło coś do mnie.

- Jesteś w ciąży? - Tamto pytanie zadałem cicho, nie chcąc usłyszeć odpowiedzi, jednak dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona, ale uśmiech nadal nie schodził jej z twarzy.

- Myślałam, że Liam powiedział ci już dawno? A nie? Czyli ten pomysł z zaręczynami nie należał do ciebie...

Więcej jej nie słuchałem. Reagowałem znikomo na jej pytania, kiwałem bądź kręciłem głową, chciałem szybko zniknąć. Stało się też jasne, czemu nie miał dla mnie czasu i ciągle mówił, że nie może jej zostawić. Tworzyła się prawdziwa rodzina. A ja coraz częściej czułem się intruzem w ich życiu.

Wieczorem, po rozmowie z Blair, kiedy już byłem w domu, przyjechał Liam. Nie mówił za wiele, kiedy rozżalony próbowałem wyrzucić go z mojego życia. Ale nawet wtedy, kiedy wszystko się waliło, znowu wyjął swoją tajną broń, faszerował mnie tymi słówkami, jaki jestem wspaniały, że to wytrzymuję, jaki kochany, że go jeszcze nie wywaliłem z domu... A kiedy widział, że nie robi to na mnie aż takiego wrażenia, z jego ust padły słowa, na które czekałem długo. Ja wiem, że to głupie i typowe dziewczyn, ale kiedy jest się w tak dziwnej sytuacji, aż tak bardzo się kogoś kocha, oczekuje się tego, że druga osoba równie mocno coś czuje. Zaczarował mnie nimi. I wszystko pozornie wróciło do starego porządku na dobre kilka miesięcy. Czasem starałem się nie myśleć o tym, że Blair nadal jest w naszym życiu i zastanawiałem się nawet nad tym jak będzie za jakiś czas. Oddalałem myśl o ich zbliżającym się ślubie, jednak pojawiały się chwile, w trakcie których próbowałem wyobrazić sobie lepszy scenariusz tego wszystkiego. W tej wizji czasem pojawiało się nawet ich dziecko, dla którego byłem świetnym wujkiem; miałem nadzieję, że ich małżeństwo nie potrwa wtedy długo i jakoś to się ułoży. Ale marzenia były tylko marzeniami. Rzeczywistość mnie niszczyła.

Jak tylko mogłem, starałem się unikać przyszłej pani Payne, jej rosnącego brzucha i wielkiego uśmiechu, który wszystkim oznajmiał „jestem szczęśliwa!" Ale jako dobry przyjaciel i drużba pana młodego nie mogłem wzbudzać podejrzeń, więc nie udało mi się całkiem jej unikać. I w trakcie jednego wspólnego spotkania, podczas którego o mało co nie zwymiotowałem słuchając po raz enty „cudownej historii życia" Blair, coś we mnie pękło. Korzystając z okazji, kiedy dziewczyna wyszła do łazienki, powiedziałem mu, że już więcej tego nie wytrzymam. Słuchał mnie, ale próbował też uspokoić, zapewniał, że nie potrwa to długo i później nie będę musiał jej oglądać, znowu będziemy mogli być tylko razem, tak jak kiedyś, nocami, u mnie. Prychnąłem, oświadczając, że nie tego chcę. I patrząc nerwowo w stronę, gdzie zniknęła Blair, postawiłem mu ultimatum.

- Powiedziałeś, że mnie kochasz.

- Kocham, zobaczysz, będzie jak dawniej.

- Nie, Liam. Musisz dokonać wyboru. Tak będzie lepiej dla wszystkich.

- Co? Chyba żartujesz?! To nic nie znaczy...

- Kochasz mnie?

Nie spodziewałem się jednak jego reakcji. Mówił, co do mnie czuje, zapewniał o przyszłości. Ale postawiony pod murem pokazał chyba swoją prawdziwą twarz. Momentalnie zastygł i spoglądając w stronę drzwi, nie wahał się długo.

- Kocham, ale każda przygoda ma jednak swój koniec.

- Przygoda?

- Bardzo cudowna, ale wybacz... W tej chwili muszę myśleć o mojej rodzinie. Będę ojcem i jeżeli nie chcesz dalej tego kontynuować to znasz odpowiedź.

- Byłem przygodą...

- Chwilą zapomnienia, Niall, naprawdę dużo dla mnie znaczysz, dzięki tobie zapominam o całym świecie, ale kiedyś muszę dorosnąć i jeżeli ty nie chcesz...

- Nie wierzę, skończ już.

- Niall...

Nie słuchałem go więcej i próbując nie wybuchnąć tam, przy Blair; szybko udałem się do wyjścia i trzaskając drzwiami, uciekłem. Słyszałem w prawdzie jak mnie woła, ale nie zareagowałem. Nie chciałem się nawet obejrzeć. Pewnie wrócił do domu, do niej, przytulił ją i może gdzieś tam w głowie mignęło mu, że wreszcie rozpocznie normalne życie, bez tego dziwnego chłopaka, którego kilka lat temu wciągnął w swoje życie.

„Każda przygoda ma swój koniec, a wtedy rozpoczyna się kolejna, która może okazać się o wiele lepsza."

- I co było dalej?- Harry odchrząknął, kiedy Niall milczał już dobrych kilka minut. Nie wiedział, ile spędził czasu wsłuchując się w opowieść blondyna, ale nie przejmował się tym; chciał tylko go zrozumieć, lepiej poznać.

- Odszedłem i rozpoczął się najgorszy etap w moim życiu. Wszystko się rozsypało. Miałem jeszcze nadzieję, że zadzwoni, wróci, ale po tym wszystkim on już więcej się nie pojawił.- westchnął, jednak nie okazał żadnych emocji, jakby był już pogodzony ze swoim losem.- Podobno mają synka, wzięli też ślub... Z pewnością Blair nic nie wie o tym, co działo się, kiedy Liam był ze mną sam na sam. I nigdy się nie dowie.

- Mówisz, że wszystko się rozsypało, ale kiedy się poznaliśmy...- loczek doskonale pamiętał, że to Niall w dziwny sposób sprawił, że się spotkali i wcale nie wyglądał na osobę, która ma na swoim koncie taką historię. To on zaoferował mu przecież pomoc.

- Pomógł mi ktoś z naszej paczki, mojej i Liama. Był taki sam jak my, ale nie wiedziałem o tym wcześniej; zaznaczę tylko, że byliśmy tylko znajomymi, chociaż teraz gdybym mógł, nazwałbym go nawet przyjacielem.

- Gdybyś mógł?

- Miałem opowiedzieć tylko o Liamie, a to już inna historia, Harry.

przeszłość sprawiła, że tu jestem

może nadal bolą wspomnienia o niej

ale dzięki tobie staram się skupić na przyszłości.

Give me your life // Harry Styles ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz